Mało kto pamięta, że impulsem do wybuchu powstania, które miało zapobiec rozbiorowi Polski, były wydarzenia na północnym Mazowszu.
W 230. rocznicę insurekcji kościuszkowskiej warto przypomnieć, że tak naprawdę powstanie rozpoczęło się dwa tygodnie przed słynną przysięgą Tadeusza Kościuszki na krakowskim Rynku. Sygnałem do przyspieszenia wybuchu insurekcji była zbrojna manifestacja 1. Wielkopolskiej Brygady Kawalerii, stacjonującej w Ostrołęce i jej okolicach, a dowodzonej przez brygadiera Antoniego Madalińskiego. W proteście przeciwko wymuszonej przez władze carskie redukcji, czyli zmniejszeniu liczebności polskiej armii, 12 marca 1794 r. brygada wraz ze szlacheckimi ochotnikami wyruszyła z Ostrołęki do Przasnysza, gdzie dołączył do niej oddział strzelców kurpiowskich. Dwa dni później polscy żołnierze dotarli do Mławy. „Władze miejskie i mieszkańcy miasta przyjęli strudzonych żołnierzy owacyjnie. Po zaprowiantowaniu i krótkim odpoczynku powstał plan zaatakowania stacjonujących w Szreńsku huzarów pruskich” – pisał mławski historyk dr Leszek Arent w „Codzienniku Mławskim”. „Korzystając z mławskich przewodników i 12 mieszczan z siekierami dla zrąbania słupów granicznych, nocą z 14 na 15 marca pięć szwadronów Madalińskiego wzięło udział w napadzie na garnizon pruski. Po krótkiej walce, w której Prusacy stracili 10 żołnierzy, do niewoli wzięto półszwadron huzarów ppłk. Tumplinga wraz z dowódcą. Tylko 13 huzarom udało się uciec do Działdowa, gdzie wszczęto alarm. Po tym sukcesie Madaliński wraz z brygadą pomaszerował do Raciąża i dalej do Wyszogrodu. Z Mławy kilkunastu mieszczan zaciągnęło się na ochotnika do brygady” – czytamy dalej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Szyperski