Wiosna za pasem, a w mazowieckich lasach częściej niż na zawilce czy przylaszczki możemy natknąć się na sterty śmieci. Nie pomagają mandaty, szlabany, fotopułapki i liczne patrole Straży Leśnej.
Wprowadzona przed laty obowiązkowa segregacja odpadów miała rozwiązać problem dzikich wysypisk. Zniknąć miały szpecące przydrożne rowy i lasy śmieci. Niestety – nie zniknęły, a można by stwierdzić, że zaczęło ich przybywać.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.