Bp Piotr Libera przewodniczył Mszy św. w ciechanowskiej farze przy relikwiach błogosławionej rodziny Ulmów w czwartym dniu diecezjalnej peregrynacji.
Szczególnym i wzruszającym znakiem tej peregrynacji jest procesja, w której relikwie i obraz bł. rodziny Ulmów niesie wielodzietna rodzina. Do ciechanowskiej fary wnieśli je Magdalena i Jacek Wojciechowscy z dziećmi: Oskarem, Filipem, Sarą i małą Łucją. Tam zostały ustawione nieopodal ołtarza głównego, w ciekawie zaaranżowanym tronie, od którego spływały czerwone wstęgi z wypisanymi imionami błogosławionych rodziców i dzieci Ulmów. – Przy tych relikwiach, wspominając historię tej błogosławionej rodziny, mamy okazję uświadomić sobie, że ludzie zdolni są do najlepszego i do najgorszego, tak było w przeszłości, i tak jest dzisiaj – mówił na początku liturgii ks. kan. Zbigniew Adamkowski, proboszcz parafii pw. św. Józefa, dziekan dekanatu ciechanowskiego wschodniego. – Człowiek jest zdolny do najlepszego i do najgorszego, do braterstwa i do nienawiści. Patrząc na relikwie błogosławionych, wpatrując się w ich twarze na obrazie, widzimy dobroć i miłość wielu Polaków, których godnie reprezentowała rodzina Ulmów, przyjmująca do swojego domu prześladowanych Żydów – mówił ks. dziekan. – Choć potęga zła była olbrzymia, to jednak miłość i dobro zwyciężyły. Módlmy się w czasie tej Mszy św., aby w naszych czasach, w naszej ojczyźnie gdzie ludzie są zdolni do najlepszego i najgorszego, do braterstwa i nienawiści, gdzie brakuje pewnego szacunku dla ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci, módlmy się, by zwyciężyło Boże prawo, aby zwyciężyła miłość i dobro – wezwał przed rozpoczęciem Eucharystii.
– Kościół wyniósł na ołtarze rodzinę Ulmów nie tyle z powodu niewypowiedzianej dramaturgii ich śmierci, ale ze względu na ich cudowne życie: wypełnione prostotą, modlitwą, zaradnością, dobrocią i ewangelicznym radykalizmem. Tak, ewangelicznym radykalizmem! – mówił w homilii biskup Piotr Libera. – Bo dobrze wiedzieli, że za udzielanie jakiejkolwiek pomocy Żydom, a tym bardziej danie im dachu nad głową i gościny, grozi śmierć. A jednak uznali, że wzywa ich do tego i Ewangelia i ludzka solidarność z zaszczutymi siostrami i braćmi w człowieczeństwie – stwierdził.
Zaapelował do wiernych zgromadzonych w ciechanowskiej farze, by w obecności relikwii bł. rodziny Ulmów spróbowali odczytać "pochwałę życia prostego, zaradnego, dobrego, pracowitego, w którym jest najwięcej naturalnej mądrości, do której trzeba dorastać samemu i w niej wychowywać młode pokolenia. A gdy przyjdzie potrzeba, by nigdy nie zamknąć serca przed drugim człowiekiem". – Proste i dobre życie codzienne Ulmów z pewnością nie potrzebowało nadmiaru słów. Ono wyraziło się w codziennej ciężkiej pracy, byciu ze sobą i blisko Boga. To ich proste i dobre życie, które w czasie wojny zamieniło się w heroiczne postawy i gesty, miało swoje istotne, niewymowne dopowiedzenie w wierze – mówił biskup Libera. – Potwierdza to ich rodzinna Biblia, która ocalała w ich domu z wojennej pożogi. Pewnie słyszeliście o tym, że Ulmowie zakreślili w niej na czerwono dwa fragmenty: tytuł "Przykazanie miłości. Miłosierny Samarytanin", i zdanie "Albowiem jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż byście mieli za to zapłatę?". Myślę, że tak było też z wieloma innymi sprawami w ich życiu, gdzie do dobroci i prostoty ich serc wiara dopowiadała resztę! – powiedział biskup.
Wiktoria i Józef Ulmowie, i ich siedmioro dzieci, w tym jedno nienarodzone, zginęli z rąk niemieckich morderców za ukrywanie trzech żydowskich rodzin. W Ciechanowie biskup Piotr Libera wspomniał o związanej z tym miastem zmartwychwstance – bł. s. Alicji Kotowskiej, której dziadek był organistą w tutejszej farze, mama pochodziła z pobliskiego Sońska, a rodzina przez pewien czas mieszkała w Ciechanowie i Krasińcu (w parafii Krasne). – Bł. Alicja była jednym z siedmiorga dzieci, podobnie było w rodzinie Ulmów – mówił ks. biskup. – Była bardzo zdolna, wstąpiła do zgromadzenia sióstr zmartwychwstanek, skończyła studia. Przed wojną była dyrektorką żeńskiego gimnazjum w Wejherowie. Już w październiku 1939 r. została aresztowana przez Gestapo, a potem zamordowana w Piaśnicy, zwanej "Kaszubską Golgotą". Idąc na śmierć, do końca była dobra i czuła: gdy Niemcy tłoczyli skazanych do ciężarówki, aby ich wywieźć na miejsce egzekucji, s. Alicja zauważyła grupkę wystraszonych żydowskich dzieci, które też były skazane na śmierć. Podeszła do nich otulając je swym ramieniem, jakby chciała do końca ratować ich psychikę i osłaniać do ostatniego momentu życia – opowiadał biskup Piotr.
Mszę św. poprzedził program artystyczny przygotowany przez uczniów Społecznej Szkoły Podstawowej STO. Pierwszy dzień pobytu relikwii w Ciechanowie, po Mszy św. z biskupem, wypełniło czuwanie modlitewne prowadzone przez Obrońców Życia i Wojowników Maryi, a zakończył Apel Jasnogórski. Drugi dzień to również modlitewne czuwanie wspólnot, m.in.: Domowego Kościoła, Koła Żywego Różańca, Szkoły Nowej Ewangelizacji. Z Ciechanowa relikwie bł. rodziny Ulmów wyruszyły do Przasnysza.
Marek Szyperski