Modlitwa za ojczyznę i za poległych zjednoczyła uczestników uroczystości w kościele w Zielonej, i przy pomniku poświęconym żołnierzom wyklętym z północnego Mazowsza.
Jesteśmy zobowiązani wobec tych, którzy polegli, żeby pamięć o nich nie zaginęła – mówił ks. Andrzej Gajewski, proboszcz parafii pw. św. Mateusza w Zielonej, podczas Mszy św. z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych i 74. rocznicy śmierci partyzantów z patrolu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego dowodzonego przez Ildefonsa Żbikowskiego ps. Tygrys.
Czteroosobowy patrol z oddziału legendarnego Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. Rój (poza dowódcą tworzyli go: Józef Niski "Brzoza", Henryk Niedziałkowski "Huragan" i Władysław Bukowski "Zapora") 25 lutego został otoczony przez przeważające siły komunistycznej obławy na kwaterze w Osyskach, gm. Opinogóra. "Niestety, w wyniku działalności agentury, następnego dnia grupa operacyjna KBW i UBP otoczyła Osyski i w trakcie przeszukiwania zabudowań Kołakowskich natrafiła na kryjówkę, w której znajdowali się żołnierze patrolu Tygrysa. Drzwi do skrytki były zamknięte, więc dowódca plutonu KBW por. Baranowski oddał kilka strzałów w ich kierunku. Ukrywający się wyrzucili trzy granaty, co spowodowało panikę wśród żołnierzy, którzy musieli się wycofać. Dom został ostrzelany przez wojsko pociskami zapalającymi. Zmusiło to partyzantów do wyjścia i zajęcia stanowisk w stodole, którą żołnierze także podpalili. Partyzanci, atakowani przez 2. kompanię 10. pułku KBW, bronili się w płonącym gospodarstwie, zadając straty atakującym. Dwóch żołnierzy KBW zostało zabitych, a trzech rannych" – czytamy w opracowaniu Instytutu Pamięci Narodowej.
Zaskoczeni partyzanci zginęli w nierównej walce. Zdrajca, który wydał, został później zlikwidowany przez ich towarzyszy broni. Tragiczny los spotkał także rodzinę, która ukrywała członków patrolu Tygrysa. Oddajmy głos Instytutowi Pamięci Narodowej: "Po likwidacji patrolu Tygrysa rozpoczął się koszmar rodziny, u której ukrywali się zabici partyzanci. Aresztowano Bronisława i Mariannę Kołakowskich wraz z czwórką ich dzieci: Teresą, Ireną, Zdzisławem i Jerzym. Bronisław i Zdzisław Kołakowscy zostali po okrutnym śledztwie skazani na karę śmierci i straceni 3 lipca 1950 r. Jerzy Kołakowski był ponad trzy miesiące w areszcie śledczym w Ciechanowie. Wypuszczono go na wolność, ale w wyniku tortur zastosowanych w czasie śledztwa zmarł miesiąc później. Teresa Kołakowska została skazana na 15 lat więzienia. Na podstawie amnestii karę złagodzono jej o jedną trzecią. Marianna Kołakowska wyrokiem WSR w Warszawie została skazana na 8 lat więzienia, z czego odbyła 4 lata".
– Żołnierze wyklęci ofiarowali to, co najcenniejsze – swoje życie z miłości do ojczyzny, ale ufamy, że również z miłości do Pana Boga, że tej miłości im nie zabrakło, bo to jest miłość, która czyni człowieka nieśmiertelnym – mówił w kazaniu w Zielonej ks. Andrzej Gajewski. – Miłość nie umiera, nie kończy się tu wraz z życiem na ziemi, ale wprowadza w życie Boże. Bóg jest miłością. Ufamy, że oni dostąpili wiecznej nagrody, którą sobie wysłużyli tu na ziemi, a którą jako ludzie wierzący w miłosierdzie Boże otrzymali od Boga – mówił ks. proboszcz.
– Ci żołnierze, którzy ofiarowali swoje życie za wolność, musieli przechodzić przez swoje trudne doświadczenia. Tyle lat nierównej walki musiało wycisnąć jakieś piętno na nich, na ich myśleniu. Ale ufamy, że piętno wiary zachowali w sobie, że przyjęli to trudne doświadczenie, jako pochodzące od Boga – powiedział kapłan.
Po Mszy św. złożono kwiaty i zapalono znicze pod pomnikiem poświęconym 39 żołnierzom wyklętym – niezłomnym, poległym na północnym Mazowszu w walce z tzw. władzą ludową. W uroczystości, których organizatorem było Stowarzyszenie Rodzin Poległych i Pomordowanych Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, wzięli udział kombatanci, parlamentarzyści, samorządowcy, społecznicy, uczniowie, służby mundurowe. Wojskową asystę zapewnili żołnierze 5. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej im. ppor. Mieczysława Dziemieszkiewicza ps. Rój.
Marek Szyperski