Wymaluj obraz... ale jak?

Zapraszamy do medytacji obrazu Jezusa Miłosiernego, idąc za myślą ks. dr. Jarosława Kwiatkowskiego, rektora sanktuarium na Starym Rynku w Płocku.

Jedną z najważniejszych ambon w diecezji płockiej jest ta, w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku. Sam Pan Jezus zapewniał św. siostrę Faustynę w "Dzienniczku", że da moc kapłanom, którzy będą głosili Jego miłosierdzie. O czym mówił 22 lutego, w 93. rocznicę pierwszego objawienia Jezusa Miłosiernego, ks. dr Jarosław Kwiatkowski, rektor tegoż sanktuarium? Zapraszamy do lektury jego kazania, które było przejmującą medytacją nad obrazem objawionym w Płocku.

"Wymaluj obraz według tego, co widzisz". Myślą i modlitwą wracamy do tamtego 22 lutego. Ale gdybyśmy tylko wrócili do wspomnień, jak do albumu ze starymi zdjęciami, to byłoby to za mało. To, co się wtedy stało w celi św. s. Faustyny, było zaproszeniem do czegoś więcej!

Co jest potrzebne, aby powstał obraz? Oprócz sztalug, płótna, farb i pędzli potrzeba człowieka. Obraz powstaje według tego, co człowiek widzi, przeżywa i czego świadkiem się staje w otaczającym świecie, co widzi w sobie, co nosi w sercu.

Szukałem jakiegoś malarza znanego z tamtej epoki, rozpoznawalnego, który zaznaczyłby się w historii kultury i sztuki. Pomyślałem o Pablu Picassie. Wśród jego obrazów jest "Guernica" – obraz z czasów wojny domowej w Hiszpanii, przedstawiający obraz zburzonego, bezbronnego miasta, zbombardowanego przez niemieckie lotnictwo. Picasso w niesamowity sposób oddał tragedię, ból, niesprawiedliwość i krew ofiar. Jak wiemy, jego sztuka jest trudna w odbiorze, bo on malował według tego, jak widział człowieka i to miasto w sobie. Te najbardziej znane obrazy Picassa mają to do siebie, że wiele elementów w nich jest nienaturalnie poprzestawianych: ciała ludzkie są na nich zdeformowane, świat jest na nich zniekształcony, wszystko jest poprzestawiane. On malował świat takim, jakim go widział! I może rzeczywiście tak jest, że świat, na który patrzymy, gdybyśmy mieli namalować go według tego, co widzimy, byłby bliski obrazom Picassa. Tam w zasadzie nic nie jest na swoim miejscu, wszystko się nam pomyliło i pogubiło. On malował obrazy według tego, co widział. Ale, uwaga, Picasso nie zawsze tak malował. Zachowało się trochę szkiców z jego wczesnej młodości, kiedy się wprawiał w tę sztukę. To były obrazy według klasycznych kanonów, gdzie wszystko było na swoim miejscu: wszystko piękne, wręcz realistyczne, do bólu. Co się stało? Był taki moment w jego życiu, kiedy jego widzenie diametralnie się zmieniło. To był głęboki wstrząs, który przeżył pod wpływem śmierci przyjaciela, który odebrał sobie życie. Wtedy zaczął malować świat i ludzi inaczej.

"Wymaluj obraz według tego, co widzisz".
Kiedy jesteśmy targani przez różne niepokoje, kiedy niepewna jest nie tylko przyszłość, ale i dzień dzisiejszy, jaka jest odpowiedź Bożego serca? Wielu mówi, że niebo jest obojętne i że nikt naszych modlitw nie słucha. Oto przed nami jest odpowiedź Boga na nasze poprzestawiane, pogubione czasy, na nasze poranione losy!

"Wymaluj obraz według tego, co widzisz". Ale co widzisz, Faustyno?
Widzisz Tego, który naszą ranę zawiąże.
Widzisz Tego, który przywraca nam życie i który pragnie nas dźwignąć, abyśmy żyli w Jego obecności.
Widzisz Tego, który pragnie miłości, nie krwawej ofiary.
Widzisz Tego, który pragnie bardziej poznania Go, niż całopalenia.
Widzisz Tego, który jest bogaty w miłosierdzie.
Widzisz Tego, który nas umiłował miłością odwieczną, i pragnie nas przywrócić do życia.
Jesteśmy Jego dziełem, i patrzymy na Tego, którego dziełem jesteśmy.

Co widzisz Faustyno?
Jana Chrzciciela, Eliasza, jednego z proroków, wielkiego mędrca starożytnych...?
Ty widzisz Syna Bożego,
widzisz Tego, który jest Zbawicielem,
Tego, który jest Ocaleniem,
Tego, który jest Miłosierdziem!

"Wymaluj obraz według tego, co widzisz, z podpisem »Jezu, ufam Tobie«".
To jest odpowiedź Boga, na rany naszych serc. Przed tym obrazem jesteśmy zamknięci w Jego spojrzeniu, takim, jakie było z krzyża.
Stajemy z naszymi ranami przed Nim, poranionym.
My, którzy często uciekamy, stajemy przed Nim, który do nas wychodzi, i przekracza wszelkie ramy. I tak naprawdę prosi tylko o jedno: zaufaj Mi!
Zaufaj Mi, to znaczy skocz razem ze Mną w tę przestrzeń, w której nie wszystko jest jasne, pewne, nie wszystko wyjaśnione. Ale to, co w niej jest pewne, to miłość, która w największej trudności i ciemności cię pochwyci, i w twojej próbie cię nie opuści.
Kiedy drżysz o swoje zdrowie; kiedy spotyka cię niesprawiedliwość w pracy; kiedy zranił cię ktoś bardzo bliski… Jezu, ufam Tobie!
Kiedy opadają ręce; kiedy nie wiesz, co zrobić; kiedy po ludzku patrząc, zamknęły się już wszystkie drzwi… Jezu, ufam Tobie!
Kiedy świat się wali; kiedy nie wiadomo, czego i gdzie szukać; kiedy okazuje się, że ci, co zapewniali, że mówią prawdę - kłamią… Jezu, ufam Tobie!

"Wymaluj obraz według tego, co widzisz... To będzie naczynie Mojego miłosierdzia dla całej ludzkości".
Jesteśmy tu nie tylko po, by przerzucać karty w starym, rodzinnym albumie. Jesteśmy tu po to, bo On bardzo pragnie nas objąć swoim miłosierdziem.
Jesteśmy tu po to, by nie tylko słowami, ale życiem całym powiedzieć: Jezu, ufamy Tobie!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

wp