Obraz anioła i specjalna aranżacja muzyczna pomogły zgromadzonym w kościele na Górkach w przeżyciu nabożeństwa Gorzkich Żali.
To sugestywne nabożeństwo pasyjne pomaga wejść "w przepaść męki" Jezusowej. W tym roku jednak, na prośbę biskupa Szymona Stułkowskiego, Gorzkim Żalom w kościele klaretynów towarzyszy specjalna aranżacja artystyczna. W jej przygotowanie włączyły się niektóre środowiska muzyczne i teatralne. Nabożeństwo rozpoczyna scenka rodzajowa przygotowana przez Teatr Form Wielu z Płocka, a poszczególne pieśni i lamentacje są wyśpiewane w różnych aranżacjach muzycznych.
Tak właśnie było w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Zaczynając od rysunku serca, z którego wychodziły promienie, artyści naszkicowali postać anioła, jakby podpowiadając, aby w tej modlitwie wszystkie skojarzenia prowadziły zgromadzonych w kościele do męki Pana Jezusa. Muzyka, a w niej subtelne towarzyszenie perkusji i klarnetu, pomagały serdecznie wyśpiewać strofy: "Żal duszę ściska, serce boleść czuje, gdy słodki Jezus na śmierć się gotuje. Klęczy w Ogrójcu, gdy krwawy pot leje, me serce mdleje"…
Naukom pasyjnym towarzyszy temat "W Getsemani". Rzeczywiście, w kolejne niedziele kaznodzieje zatrzymują się przy kolejnych postaciach z Ogrodu Oliwnego, mówiąc: o aniele, który ukazał się Jezusowi z kielichem męki; o Piotrze i synach Zebedeusza; o słudze najwyższego kapłana, któremu Piotr odciął ucho; o młodzieńcu, który, widząc pojmanie Jezusa, uciekł przerażony; o tłumie, który wyszedł z mieczami i kijami, aby pojmać Pana; o Judaszu, który, całując Mistrza, zdradził Go. W czasie pierwszego nabożeństwa pasyjnego kazanie wygłosił biskup płocki.
- Myśl o tym, że Jezus potrzebował pocieszenia ze strony anioła, czyni Go nam bardzo bliskim. Jezus też zmagał się z wolą Ojca, przeżywał trwogę konania, doznawał lęku, a skoro w Ogrodzie Oliwnym potrzebował pocieszenia i umocnienia anioła, to tym bliżej Jemu do nas - mówił biskup Szymon. Odwołał się do historii sztuki, gdzie na niektórych obrazach przedstawiono, jak anioł nie tylko podaje kielich męki, ale w geście pocieszenia i umocnienia przytula Jezusa. Przypomniał tegoroczne orędzie papieża Franciszka na Wielki Post, w którym papież stwierdza, że obecność drugiego człowieka przy cierpiącym jest bardzo ważna. - Nie wystarczy tylko diagnostyka, lekarstwo, farmakologia, potrzebna jest bliskość, relacja. Ona też leczy, uzdrawia i uśmierza ból. I to właśnie potwierdza scena z Getsemani - mówił biskup w kazaniu.
Za Vladimirem Volkoffem, francuskim pisarzem rosyjskiego pochodzenia, i jego "Kronikami Anielskimi", kaznodzieja mówił, że "anioł posłany do Ogrójca do takiego stopnia przejął się cierpieniem Jezusa, że sam zwrócił się do Zbawiciela z prośbą o pocieszenie. I ostatecznie to Jezus miał stać się pocieszycielem tego anioła". - Motyw anioła obecnego przy przeżywającym agonię Zbawcy jest świadectwem przerażającej samotności Jezusa. Wtedy został On zupełnie sam, ze swoją trwogą. Był zmiażdżony skrajną samotnością, lękiem przed śmiercią, pokusą ucieczki, a w końcu zdradą przyjaciela, Judasza. Samotność Jezusa w Getsemani zamknie się Jego samotnością na krzyżu, gdy będzie wołał: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił". Te dwa wydarzenia - Ogrójec i Golgota - są klamrą spinającą wszystko, co było pomiędzy. Samotność Jezusa była konsekwencją przyjęcia na Siebie grzechu ludzkości - mówił biskup.
- Zapytajmy siebie nawzajem, czego uczy nas scena pocieszenia Jezusa przez anioła? Może, tego, by być jak anioł pocieszyciel dla innych? Być może uczy nas także tego, aby w chwili trwogi nie udawać bohatera, twardziela, ale przyjąć pociechę - jak Jezus. Nie wstydzić się lęku, ponieważ mamy prawo do tego, by się bać. Byśmy umieli zgodzić się na wolę Bożą, także tę trudną, związaną z cierpieniem. Wreszcie może nam przypomina, abyśmy troszczyli się o żywą relację z naszymi aniołami stróżami? - mówił biskup w kazaniu.
wp