Nie żyje wieloletni wykładowca homiletyki i nauczyciel języka polskiego w Wyższym i Niższym Seminarium Duchownym, a potem przez 16 lat proboszcz w Dobrzyniu n. Drwęcą.
Na jego pogrzeb, do kościoła pw. Miłosierdzia Bożego w Płocku przyjechało trzech biskupów, dwóch z nich to koledzy z rocznika święceń: bp Andrzej Suski i bp Roman Marcinkowski. Mszy św. przewodniczył bp Szymon Stułkowski. – Aby i w nas dokonało się to ewangeliczne przejście ze śmierci do życia - jak z ewangelicznym ziarnem, które obumiera, aby żyć – trzeba przede wszystkim naśladować samego Jezusa, trzeba obumierać dla siebie, wyzwalać się z egoizmu, dać siebie innym i myśleć kategoriami innych ludzi – mówił w pogrzebowym kazaniu bp Suski. Wskazał na zalety zmarłego, a zwłaszcza jego wewnętrzne opanowanie i spokój, wielką kulturę, oraz erudycję i osobiste zdolności, którymi dzielił się z innymi jako nauczyciel i duszpasterz. – Od czasów szkoły średniej jasne i niezachwiane było jego przekonanie, że chce zostać księdzem – mówił bp Andrzej Suski. - To właśnie ks. Śniegocki zaproponował mi, abym został nadzwyczajnym szafarzem Komunii św. w naszej parafii. Gdy mu powiedziałem, że nie jestem tego godzien, on mi odpowiedział: a czy myślisz, że ja jestem godny kapłaństwa? Tym pokornym wyznaniem przekonał mnie – wspominał na pogrzebie swego dawnego proboszcza Wojciech Ostoja-Lniski z Golubia-Dobrzynia.
Na pogrzeb ks. Śniegockiego przybyli z różnych części Polski duchowni i świeccy jego uczniowie – absolwenci NSD. Przybyli ze sztandarem szkoły - który jak przypomniano - został poświęcony, gdy dyrektorem szkoły był właśnie ks. Śniegocki. – Ks. prałat był osobą niezwykle dbającą o język ojczysty, przestrzegając jego poprawności, reguł, poprawnego akcentowania czy właściwego doboru słów. Języka polskiego byliśmy uczeni przez jego wzorowe używanie przez naszego profesora. Nauka trwała nie tylko na lekcjach literatury, lecz również poprzez wsłuchiwanie się w starannie przygotowane przez niego ciekawe kazania. To był język czysty, precyzyjny, a nierzadko dowcipny, jak w powiedzeniu: "odgrażałeś się waść, że mnie odwiedzisz", albo: "głowa nie jest tylko do noszenia czapki", co przeszło już do klasyki jego powiedzeń. Kunszt językowy ks. Śniegocki świetnie łączył z dowcipem czy lekką ironią. Uczył nas kultury, taktu, szacunku. Zachowania się w różnych sytuacjach. W czasach przedinternetowych i przedtiktokowych dla wielu był oraz pozostanie mentorem i arbitrem elegancji, od którego dużo się nauczyliśmy. To wszystko, co dobre, dzisiaj ci – jakbyś zapewne żartobliwie powiedział – wypominamy – powiedział w pożegnaniu przedstawiciel absolwentów Jacek Piekarski.
Do tych wspomnień błyskotliwych powiedzeń i kazań ks. Śniegockiego warto dodać, że kto go poznał w ostatnich latach jego życia, zwłaszcza gdy posługiwał w sanktuarium Bożego Miłosierdzia, ten zwrócił uwagę na jego wielką uwagę na każdego wypowiadanego słowa, skupienie i przenikliwą inteligencję ducha.
Ks. prał. Janusz Śniegocki urodził się 1942 r. w Płocku. Ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Płocku. Święcenia kapłańskie przyjął 13 czerwca 1965 r. Pracował duszpastersko jako wikariusz w Mławie i Obrytem. Odbył studia na kierunku filologii polskiej na KUL, następnie przez 20 lat był wykładowcą homiletyki w WSD i języka polskiego w NSD. Od 1982 do 1990 r. był dyrektorem Niższego Seminarium Duchownego w Płocku, zaś od 1990 do 2006 r. był proboszczem w Dobrzyniu n. Drwęcą. Na emeryturę wrócił do rodzinnego Płocka. Zamieszkał przy parafii pw. św. Józefa, często posługiwał w sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Był odznaczony godnością kapelana Ojca Świętego. Zmarł 6 grudnia, przeżył 81 lat, w tym w kapłaństwie – 58. Został pochowany w grobowcu księży na cmentarzu zabytkowym w Płocku.
wp