Po raz 11. odbył się pogrzeb dzieci zmarłych przed narodzeniem. Mszy św. i obrzędom pogrzebowym przewodniczył bp Szymon Stułkowski.
Pogrzeb tych najmniejszych odbył się w kaplicy pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa na cmentarzu katolickim w Płocku. W urnie przed ołtarzem złożono ponad 40 szczątków dzieci, które w ciągu minionych miesięcy zmarły przed urodzeniem w dwóch szpitalach w Płocku.
Liturgii przewodniczył bp Szymon Stułkowski, który w kazaniu przywołał osobiste doświadczenia spotkań i towarzyszenia rodzicom, którzy przeszli przez to trudne doświadczenie. Jemu samemu po śmierci siostry w przeżywaniu żałoby pomagały słowa z proroka Izajasza: "Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza (Iz, 25,6-8). - To słowo dało mi pokój. Dzieliłem się tym z moją mamą. Ona była zawsze dla mnie przykładem i wzorem niesamowitej wiary - mówił biskup.
Odnosząc się do spotkań z rodzicami dzieci utraconych, powiedział: - Ostatnie takie doświadczenie przeżyłem, gdy młode małżeństwo moich przyjaciół oczekiwało narodzenia swojego chorego synka. Próbowano zrobić mu operację prenatalną, potem zdecydowano się na operację po urodzeniu, ale leczenie się nie powiodło. Ci znajomi pozwolili im być z nimi przy inkubatorze. Po dwóch dniach dziecko zmarło. Do dziś mam w telefonie zdjęcie, na którym ten mężczyzna obejmuje żonę, która trzyma na rękach umierające dziecko - prawdziwa pieta. Jego pogrzeb był niesamowity: kościół wypełniony ludźmi, znajomymi, przyjaciółmi. Doczekali się już teraz drugiego dzieciątka, cieszą się nim. Pan Jezus mówi dziś do nas, by przyjść do Niego z utrudzeniem i obciążeniem, bo On chce nas pokrzepić. To może być propozycja trudna do przyjęcia, bo być może w sercu rodzi się myśl przeciwna Bogu. Chciałbym powiedzieć, aby taką myśl buntu i wielkiego żalu wyrażać przed Bogiem. Nie zmuszać się do tego, by przemilczeć tak ciężki dramat, który przeżywamy. Bo gdy mówimy Bogu o tym, co nosimy w sercu, o swojej tragedii, swoim cierpieniu, to wtedy rodzi się autentyczna modlitwa płynąca z serca. A Pan Bóg działa w czasie, i wierzę, że przyjdzie pociecha, i może jakaś zgoda na to, co się stało. Może kiedyś zrozumiemy, gdy będziemy po drugiej stronie, sens trudnych wydarzeń, których doświadczyliśmy, i dlaczego przeżywamy tragedie w naszym życiu - mówił biskup Szymon.
Przywołał również nowych polskich błogosławionych - rodzinę Ulmów, w gronie których było dziecko zabite w łonie matki. - Gdy Jezus mówi, że nas pocieszy i pokrzepi, nie rzuca słów na wiatr. Bardzo mocno w to wierzę i także was zapraszam do głębokiej w to wiary - podkreślił biskup.
Po Mszy św., w procesji przeniesiono urnę z prochami dzieci na cmentarz zabytkowy, gdzie złożono je w grobie, pod krzyżem, w który wpisane są większe i mniejsze serca oraz słowa z proroka Jeremiasza: "Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię".
Od lat pochówek dzieci utraconych odbywa się w Płocku dzięki zaangażowaniu świeckich i duchownych, najpierw dzięki inicjatywie Wydziału Duszpasterskiego, a obecnie Wydziału ds. Rodzin Kurii Diecezjalnej Płockiej i Stowarzyszeniu Rodzin Katolickich Diecezji Płockiej. W pogrzeb dzieci najmniejszych włączyły się również Ośrodek Pomocy Społecznej i Płocki Uniwersytet Ludowy oraz szkoły mundurowe. Stało się to również dzięki współpracy ze szpitalami na Winiarach i Świętej Trójcy.
15 października jest obchodzony Dzień Dziecka Utraconego.
wp