Nowy numer 17/2024 Archiwum

Szczeżuja... kto to ugryzie?

Potrawy mniej lub bardziej kontrowersyjne były "bohaterkami" sierpniowej "Kuchni Literackiej" w Książnicy Płockiej.

Podobno gdy król Francji Ludwik XV dostał w darze od posłów cara kawior, posmakowawszy, wypluł go na dywan, ale ponad wiek później paradoksalnie to jego rodacy - francuscy kucharze wprowadzili go na kulinarne salony. Ta i wiele innych anegdot oraz oryginalnych przepisów m.in. złożyło się na pierwszą w nowym sezonie "Kuchnię Literacką", czyli cykl spotkań w Książnicy Płockiej, poświęconych tradycjom kulinarnym, traktowanym jako część życia społeczno-kulturalnego.

Niezrównane aktorki amatorskiego Teatru Remedium UTW w Płocku, pracujące pod kierunkiem aktora Henryka Jóźwiaka, od kilku lat w płockiej bibliotece "serwują" nietuzinkowe, często humorystyczne opowieści kulinarne, napisane przez Ewę Liliannę Matusiak. Tym razem tytuł spotkania "Kto przeżuje ze smakiem szczeżuję?" zapowiadał, delikatnie mówiąc, ryzykowne doznania smakowe (na szczęście mentalnie).

Na spotkaniu w malowniczym ogrodzie Książnicy, widzowie dowiedzieli się sporo o produktach i daniach, które dla jednych społeczności są przysmakami, dla innych są wręcz odrażające. I wśród nich pojawiająca się w tytule spotkania szczeżuja (małż słodkowodny, zwany skójką) jadany także w Polsce, czy wspomniany kawior wcale nie należały do tych najbardziej ekstremalnych.

- Poczucie wstrętu do niektórych dań, czy połączeń smakowych jest mocno zakorzenione w kulturze i tradycjach. Są polskie specjały uchodzące w innych krajach za nie do przyjęcia - wybrzmiało podczas spotkania. Czym na przykład z bogatego zasobu polskiej kuchni raczej nie częstować cudzoziemców? Na liście potraw znalazły się m.in. policzki świńskie, flaki, ozorki, kiszka ziemniaczana, cynaderki (czyli nerki), salceson, czy ukochane przez nas kiszonki, dla innych - "zepsute warzywa".

W tradycji polskiej kuchni, jak można się było dowiedzieć, zapisał się nawet tatarak. - Komu by przyszło wyrywać go z jeziora i pałaszować? A Polakom przychodziło. Jedli to jako deser, słynne barokowe tatarskie ziele w cukrze… Jest pracochłonny, choć potrzebne są do niego tylko dwa składniki - tatarak i cukier. Kilka razy gotować dla pozbycia się goryczki, smażyć na wolnym ogniu do suchości, mieszając powoli łopatką. Kandyzowany tatarak ma przypominać kandyzowany imbir, tylko mniej od niego ostry - przypomniały dawny przepis aktorki Remedium. Okazuje się, że wspomnienie ziela tataraku pojawia się też w literaturze, w "Żonie modnej" - satyrze Ignacego Krasickiego.

Ale to wszystko niewinne, a dla nas akurat całkiem smaczne potrawy w porównaniu z daniami - eksponatami, prezentowanymi, jak usłyszeli uczestnicy tej odsłony "Kuchni Literackiej", m.in. w Muzeum Obrzydliwego Jedzenia w Szwecji. Na pewno warto poszerzać kulinarne horyzonty (choćby teoretycznie) ale czy trzeba przełamywać wstręt do kontrowersyjnych dla nas potraw? Na to już każdy mógł odpowiedzieć sobie sam.

Na szczęście pachnące przez całe spotkanie dania z buraków i innych warzyw, które osobiście przygotowywała na bieżąco scenarzystka cyklu Ewa Lilianna Matusiak, nie zmuszały do mierzenia się z takimi dylematami.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy