Camino intryguje, przyciąga i zagarnia pielgrzymów. Niektórzy próbują swoich sił na krajowych szlakach, choćby tu, na Mazowszu, czy w województwie kujawsko-pomorskim; inni pragną od razu zobaczyć na własne oczy katedrę, w której spoczywają szczątki św. Jakuba Apostoła.
Co jest szczególnego w szlaku św. Jakuba? − Może to, że tak naprawdę ta droga nie kończy się w Santiago de Compostela, ale zaczyna się od nowa po powrocie do domu. Wszyscy idący mamy podobne wrażenie − mówi Jacek Patora z Płocka, który w maju przeszedł ponad 300-kilometrowe Camino Primitivo wraz z trzynastoosobową grupą ludzi z różnych części Polski. Była to pielgrzymka organizowana przez biuro turystyczne, więc caminowicze mieli zapewniony dojazd z Porto do Oviedo, skąd z muszlą i credencialem (dokumentem, który uprawnia do noclegów i potwierdza przebycie co najmniej 100 km) ruszali po krótkim zwiedzeniu miasta i katedry, w której przechowywany jest relikwiarz z chustą z Oviedo. Mieli także zarezerwowane noclegi w schroniskach, z których część przypomina już nowoczesne, schludne, choć niewyszukane hotele. Jeśli ktoś narzeka, że „to już nie pielgrzymka”, ale wyjazd zorganizowany, rekreacyjny, pan Jacek odpowiada po prostu: „Drogę i tak trzeba samemu pokonać, nikt za nas jej nie przejdzie”. W jego grupie ktoś nabawił się sporych pęcherzy, ktoś inny miał „dziurę w pięcie”, on sam szedł z mocno spuchniętą stopą. To jednak, co zebrali duchowo i emocjonalnie po drodze, jest bezcenne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Małecka