Społeczność DPS w Brwilnie kolejny raz obchodziła swoje święto patronalne. Była to okazja do przypomnienia postaci i dzieła bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego i zwrócenia uwagi na sens i znaczenie codziennej pracy opiekuńczej, jaka się tu dokonuje.
Po arcybiskupie męczenniku została piękna budowla - dawne letnisko kleryckie, zwane Antoniówką, sąsiadujące dziś ze współczesnym budynkiem DPS. To przy niej i przy obrazie patrona placówki, który towarzyszy społeczności tego domu w ważnych momentach, obchodzono wczoraj to doroczne święto.
- Potrzeba w naszych sercach wdzięczności i miłości na wzór patrona tego domu, bo taka jest miłość, że daje do końca, nie przemija, a dobro nie potrzebuje jakiejś reklamy. Wasz patron poświęcił wszystko, co człowiek może oddać największego - swoje życie. Uczmy się od niego wrażliwości serca - zachęcał ks. Andrzej Pieńdyk, prorektor płockiego Wyższego Seminarium Duchownego, który przewodniczył Mszy św. dla mieszkańców, dyrekcji i pracowników DPS w Brwilnie. Nawiązując do słów Ewangelii, wskazał też na znaczenie czystej, dobrej intencji w dziele pomagania drugiemu człowiekowi i potrzebę kształtowania wrażliwego serca, które jest hojne nie tylko podczas jakiejś wielkiej akcji, ale na co dzień.
- Wspominamy dziś naszego patrona abp. Nowowiejskiego, który zainicjował to miejsce. Dzięki niemu możemy tu być, pracować i służyć drugiemu człowiekowi - podkreślił Adam Pawłowski, wicedyrektor DPS. A praca w tym domu, jak zauważyła dyrektor Joanna Siemiątkowska, jest czymś zwyczajnym, czego nie robi się dla pochwał. - Przychodzimy tu codziennie i na co dzień tworzymy rodzinę razem z osobami niepełnosprawnymi - powiedziała dyrektor brwileńskiej placówki. Zarząd wraz z mieszkańcami wyraził też wdzięczność księdzu prorektorowi za życzliwość i otwartość, a przede wszystkim za podjętą kilka lat temu współpracę, "dzięki której klerycy powrócili do Brwilna", odbywając tu praktyki duszpasterskie.
W obchodach święta patronalnego Antoniówki niepełnosprawni mieszkańcy DPS nie byli jedynie biernymi uczestnikami. Pod kierunkiem opiekunów przygotowali oprawę liturgii i z zaangażowaniem, na ile pozwalały im często fizyczne ograniczenia, włączali się w śpiew, któremu towarzyszyły gesty. Jednak największym przeżyciem był dla nich konkurs piosenki religijnej, który odbył się po Mszy św. Kilkanaście osób wystąpiło przed publicznością - zarówno tą "domową", jak i gośćmi, i zaśpiewało po jednej pieśni. Były i tradycyjne, jak "Czarna Madonno", "Z dawna Polski Tyś Królową", i współczesne utwory jak "Tak, tak Panie, Ty wiesz, że Cię kocham", czy "Jesteś Królem". Ostatecznie, jak zadecydowało jury, wszyscy byli wygranymi w tej muzycznej konkurencji.
Jak podkreślali opiekunowie, było wiele emocji podczas prób. - Takie wydarzenia, gdy nasi mieszkańcy mogą wystąpić przed osobami z zewnątrz, a nawet przed swoimi ulubionymi opiekunami, są dla nich bardzo ważne. Dlatego każdy dziś patrzył, czy przyjechali jacyś goście, kto przyszedł ich posłuchać. Mogłoby się wydawać, że nie mają tej świadomości, jak w pełni zdrowy człowiek, a jednak jak każdy, chcą wypaść jak najlepiej. Dlatego bardzo przeżywali przygotowania i ten występ. Ćwiczyli z nami około dwóch tygodni, chociaż był jeden z uczestników, który zgłosił się na 3 dni przed tym wydarzeniem - wyjaśniała Ewa Gutkowska, instruktor terapii zajęciowej.
- Może trochę czuli rozczarowanie, że nie było pierwszego miejsca, tylko wszyscy byli wygranymi, ale cieszyli się dyplomami - zauważyła instruktorka po zakończeniu konkursu. Faktycznie, jeden uczestników pokazywał gościom z dumą obrazek, jaki dostał, a inny z mieszkańców upewniał się, czy dobrze zaśpiewał. Talenty mieszkańców, rozwijane w codziennej pracy z instruktorami, można było dostrzec także w upominkach - rękodziełach, jakimi obdarowano gości, którzy zawitali do Brwilna na obchody, w tym przedstawicieli władz powiatu i duchownych.
am