- Dziś mamy piękny dzień, dzień święceń diakonatu! - powiedział biskup Mirosław Milewski, rozpoczynając kazanie w czasie uroczystej liturgii, podczas której Kościół płocki otrzymał czterech nowych diakonów.
- Jesteśmy tu, bo przed nami ważne wydarzenie: święcenia diakonatu! Z wielką radością w duszy i sercu udzielę dziś tychże święceń Michałowi, zaangażowanemu w jakże szlachetną i potrzebną inicjatywę pod nazwą "Szlachetna Paczka", wrażliwego na ludzi, którym konieczna jest pomoc. Cieszę się z obecności Wiktora, który tak pokochał Biblię, że postanowił czytać ją w oryginale, i który uczy się języka migowego, wiedząc, że Dobrą Nowinę głosi się i słowem, i gestem. Dziękuję Panu za Sebastiana, u którego powołanie rozwinęło się dzięki obecności w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, zaangażowanego na rzecz ludzi młodych, często szukających wiary. Bogu niech będą dzięki za Karola, który pełnił posługę organisty w seminaryjnej kaplicy i z zapałem wyśpiewywał chwałę Bogu - mówił biskup Mirosław w kazaniu.
Zwrócił uwagę, że powołanie do kapłaństwa jest procesem wymagającym wielkiego wysiłku i współpracy z łaską Bożą. - To mozolny proces: nauka, trudne egzaminy, rekolekcje i formacja. Tu nic nie dzieje się jak u magika, na pstryknięcie palcem. Kiedyś wszystko zweryfikuje życie, a nie wzniosłe idee - podkreślał. Mówił o potrzebie budowania jedności "na boisku kapłańskim" oraz o fundamentalnej dla życia powołanego komunii z Chrystusem. - Odpowiedzi na trudne pytania powinny pochodzić "od Pana, a nie ze świata, z tabernakulum, a nie z komputera" (por. papież Franciszek). Niekiedy mam wrażenie, że zanurzenie niektórych duchownych w świecie wirtualnym postępuje z prędkością światła, ale bynajmniej nie przymnaża wiary czy duszpasterskiego zaangażowania a czasami wręcz szkodzi - podkreślił biskup.
- Chrześcijaństwo ewoluuje i kapłaństwo też ewoluuje. Niekiedy w złą stronę. Wierni świeccy cenią, szanują i chętnie modlą się pod opieką księdza, który ma jedną twarz: tę samą dla biskupa, proboszcza, pracownika kurii, czy wikariusza z dekanatu, lektorki z parafii, nadzwyczajnego szafarza Komunii św., pani z koła różańcowego czy parafianina, który przyjdzie do kancelarii parafialnej po chrzest dziecka, spisanie protokołu przed ślubem albo ustalenia pogrzebu dziadka, który wprawdzie do kościoła nie chodził, ale na łożu śmierci zażyczył sobie księdza na pogrzebie. Miejcie jedną twarz bracia: dla profesora uczelni wyższej, sklepowej w galerii handlowej, dyrektora w korporacji, senatora, dla urzędniczki, kucharki, pani sprzątającej, pana od ochrony. Miejcie jedną twarz, bo macie jedno życie! Nie dzielcie ludzi na tych, do których wypada się szeroko uśmiechnąć i na tych, na których nie opłaca się zatrzymać wzroku, bo oni "do niższych rzeczy zostali stworzeni", bo od nich nic nie zależy. Nie w takiej postawie wyraża się kapłaństwo! Nie szukajcie kariery, docenienia, zauważenia czy orderu. To zazwyczaj przychodzi samo i we właściwym momencie. Nie wstępujcie na marmurowe postumenty, które wprawdzie widać z daleka, ale przecież one są martwe - zwracał się biskup Mirosław do mających przyjąć święcenia diakonatu.