Około 180 uczestników zgromadziła Przasnyska Ekstremalna Droga Krzyżowa.
To wyjątkowe nabożeństwo pasyjne zostało odprawione już po raz dziewiąty. Poprzedziła je Msza św. w kościele farnym w intencji uczestników, której przewodniczył ks. Andrzej Maciejewski, proboszcz parafii św. Wojciecha.
W homilii ks. Andrzej zauważył, że przasnyska EDK rozpoczyna się w Narodowym Dniu Pamięci Polaków ratujących Żydów, a zakończy w uroczystość Zwiastowania Pańskiego. - Tego dnia Maryja uczy nas, jak mówić Panu Bogu "tak". Dzisiaj też będziecie, idąc w tę noc, uczyć się od Jezusa i Maryi mówić Panu Bogu " tak", nawet gdy Jego wola wydaje się bardzo trudna. Każda Droga Krzyżowa jest po to, żeby uczyć się mówić Panu Bogu "tak". Ufam, że ta dzisiejsza nocna Droga Krzyżowa, wasze zmęczenie podejmowane ze szlachetnych intencji i postanowień, ta noc modlitwy i ciszy pomoże wam na nowo odkryć, jak dobrze być człowiekiem, ku któremu Bóg zwraca swoje oblicze. Ufam, że odkryjecie ten czas jako czas łaski dla każdego z was, którzy dzisiaj będziecie w trudzie szli Drogą Krzyżową razem z Panem - zachęcał proboszcz, namawiając pątników, aby dodali do swoich modlitw intencję za dzieci i młodzież.
Na zakończenie Eucharystii ks. Maciejewski udzielił błogosławieństwa relikwiami św. Stanisława Kostki, patrona przasnyskiej EDK.
Nocne nabożeństwo pasyjne zostało odprawione na tej samej trasie, co w ubiegłym roku. Po wyjściu z miasta jego uczestnicy skierowali się na wschód, aby później skręcić na północ, a następnie na zachód i po zatoczeniu wielkiej, liczącej 45 km pętli zakończyć nabożeństwo rozważaniem XIV stacji przy krzyżu misyjnym przed przasnyską farą. Stacja V została wyznaczona w Dębinach, gdzie przyszedł na świat kard. Aleksander Kakowski, ostatni prymas Królestwa Polskiego. Rozważania wszystkich, z wyjątkiem ostatniej stacji, wybrzmiały przy przydrożnych kapliczkach i figurach.Tegoroczne teksty zostały zatytułowane "Idę, bo szukam nadziei".
"Jezu, daj mi odwagę poznawania siebie. Słuchania tego, co inni o mnie myślą. Daj mi odwagę życia w prawdzie" - modlili się pątnicy przy stacji VIII. Rozważania stacji XII przyniosły wyjaśnienie idei EDK: "Ekstremalna Droga Krzyżowa to duchowość krzyża. Duchowość nadziei w beznadziejnej, szarej rzeczywistości. Ludzie wyruszają w tę drogę i nie wiedzą, jak się to skończy. Jest ryzyko, jest niewiadoma. A najlepsze jest to, że idąc na EDK, nie chodzi o to, aby dojść, ale o to, aby znaleźć nadzieję. Prawdziwym owocem EDK są nowe pomysły i determinacja, aby za nimi podążać" - usłyszeli pątnicy.
Wśród uczestników nabożeństwa pasyjnego przeważały osoby z Przasnysza i okolic, ale byli również wierni z Ciechanowa, Makowa Mazowieckiego, Chorzel, Ostrołęki, a nawet Warszawy.
- Dziękuję Panu Bogu za to, że było mi dane przejść po raz kolejny EDK. Piąty raz wyruszyłam, by szukać nadziei, bo - jak mówią - ona umiera ostatnia. Modlitwa w skupieniu, milczeniu i otaczającej ciemności pozwala zajrzeć w głąb siebie. Gdy robi się trudno i z każdym kilometrem coraz ciężej, wtedy najbardziej czuję Jego obecność, Jego pomoc, by podążać drogą Jezusa, a nie ma lepszej drogi niż ta. Polecam wyruszyć na Ekstremalną Drogę Krzyżową każdemu, kto chce spotkać Pana nie tylko w kościele - zachęca Elżbieta Królikowska.
- Dla wielu z was takie wydarzenia to przejaw bardzo dużego zaangażowania w wiarę i religię - uważa uczestnik Bartek. - A ja myślę, że to wyraz potrzeby bycia blisko z Bogiem, w wymiarze osobistego przeżycia i własnej samorealizacji. To nie jest fanatyczna wiara, to podróż nas samych w towarzystwie samego siebie, 45 km drogi po lasach, polach, łąkach i bezdrożach w absolutnej ciszy, zadumie i refleksji. Ból, zimno, ciemno, deszcz, zmęczenie, głód - to wszystko sprawia, że nasze życie nabiera innego wymiaru, wymiaru duchowego! Pozwala nam na nowo się poznać i określić nasze granice. Jest dla nas jak papierek lakmusowy, dzięki któremu poznajemy się lepiej, poznajemy swoje ograniczenia i słabości. W takiej Drodze Krzyżowej nie spotkamy fanatyków religijnych, ale pracowników szkół, instytucji samorządowych, nauczycieli, właścicieli firm budowlanych, naszych sąsiadów, wojskowych, strażaków. Do wczoraj nie rozumiałem, po co oni to robią. Dziś już wiem, że jest to jedna z najbardziej realistycznych podróży z wiarą i Bogiem, jaką powinniśmy przejść, by zrozumieć, kim jesteśmy! Co najmniej 12 godzin autorefleksji, jak mam żyć godnie i wartościowo. I daje poczucie niesamowitego szczęścia i radości. Ten moment, gdy po 45 km dochodzisz do celu, do ostatniej stacji Drogi Krzyżowej i mimo bólu, zmęczenia uśmiechasz się i czujesz się spełniony... - opowiada pątnik.
Wcześniej, tego samego dnia, co EDK, do Rostkowa przeszła Droga Krzyżowa z przasnyskiej fary.
Wojciech Ostrowski