W niespełna miesiąc od śmierci Benedykta XVI ks. prof. Robert Skrzypczak mówił w płockim seminarium o "papieżu wymagającym", który uczył, jak wierzyć nawet wtedy, gdy jest trudno.
Dla mnie Płock to Boże miłosierdzie które zostało tu objawione, to miasto wybrane przez Pana – mówił do seminarzystów i wykładowców Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku ks. prof. Robert Skrzypczak.
Znany teolog był gościem WSD z racji uroczystości patronalnych św. Tomasza z Akwinu. W niespełna miesiąc od śmierci Benedykta XVI mówił o nim jako o "papieżu wymagającym". W jakim sensie? – On żył wiarą i uczył wiary w czasach odstępstwa od niej. Bronił wiary ludzi prostych i powtarzał, że "wiara widzi dalej". Z jego życia odczytujemy, że wciąż uczył się ofiarowywać Bogu swoje pasje i upodobania, w imię posłuszeństwa wierze – podkreślił prelegent.
Taka duchowa postawa pomagała przyszłemu papieżowi nabierać dystansu do historii swojej osobistej i tej narodu niemieckiego, "zwłaszcza gdy przyszedł krwawiący moment tożsamości niemieckiej związany z drugą wojną światową". – Może świadczyć o tym m.in. fakt, że gdy jako papież udał się do Wielkiej Brytanii w 2010 r., to gratulował londyńczykom, że zwycięsko odparli niemieckie naloty w czasie wojny. Miał świadomość swych wielkich kompetencji, a jednocześnie sam o sobie mówił, że po erze "wielkich papieży", przyszedł czas na "papieży małych". I o właśnie do takich "pokornych pracowników winnicy Pańskiej" sam się zaliczał. Rzeczywiście, miał wielki dystans do swej osoby – mówił ks. prof. Skrzypczak.
Kim więc był papież Ratzinger? – W relacji do Jana Pawła II była jak Barnaba wobec Pawła. Apostoł Narodów niósł Ewangelię jak najdalej, Barnaba szedł za nim i umacniał młode Kościoły w wierze. Chyba podobnie rozumiał swoją misję Benedykt XVI, wiedział, że trzeba wzmocnić fundamenty chrześcijańskiej tożsamości: wiary, nadziei i miłości. Przewidywał trudności, jakie czekają Kościół w konfrontacji z postnowoczesnością, skrajnym indywidualizmem i dyktaturą relatywizmu. Demaskował tezy, że ludzka miłość eros została zatruta przez chrześcijańską agape. Nie tylko w swej pierwszej encyklice uzasadniał, że to właśnie najwyższa miłość Chrystusa uzdrowiła i uratowała miłość w człowieku i jego szczęście. W zmieniającym się świecie jego pontyfikat był dramatyczny, ale właśnie w tak trudnych realiach objawiała się jego odwaga i niezłomność wiary: przez posłuszne nieustanne oddawanie się w ręce Boga. Mówił, że jeśli Kościół, choć stanie się małą trzódką na marginesach świata, będzie się przeciwstawiał dyktatowi głównego nurtu myślenia, nawet za cenę krzyża, i jeśli będzie w nim gotowość na całkowite oddanie się Chrystusowi – to właśnie w nim ludzie znajdą na nowo odpowiedź na nurtujące ich odwieczne pytania – mówił za Benedyktem XVI ks. prof. Skrzypczak.