Modlitwa do Boga, Ojca Miłosierdzia: "miej miłosierdzie dla nas i całego świata", stała się ekumenicznym wołaniem o jedność.
Sanktuarium Bożego Miłosierdzia na Starym Rynku jest stałym miejscem spotkań w płockim tygodniu ekumenicznym. Mszy św. przewodniczył i homilię wygłosił ks. kan. dr Tadeusz Kozłowski, emerytowany oficjał Sądu Biskupiego Płockiego.
Kaznodzieja zwrócił uwagę, że braku jedności między chrześcijanami należy upatrywać nie tylko w znanych faktach historycznych, ale także "w podważaniu fundamentalnych wartości, na których wznosi się kultura chrześcijańska i dzięki którym człowiek może rozwijać się duchowo". - Odrzucanie, jawne kwestionowanie tych fundamentalnych wartości, prowadzi nie tylko do ogarniającego wszystkie płaszczyzny życia relatywizmu, ale także prowadzi coraz liczniejsze wspólnoty katolickie na niebezpieczną krawędź herezji i schizmy. Niezawodnym antidotum na te lęki i rozdarcie w rodzinie chrześcijańskiej pozostaje niezmiennie i niezawodnie miłosierdzie Boże. Odkryjmy zatem raz jeszcze, także w tych dniach ekumenicznego poszukiwania utraconej jedności, najpierw w samym Bogu, który jest miłosierny, raz jeszcze odkryjmy Jego Miłosierdzie, które jest czystym źródłem tej jedności i zarazem tak bardzo kwestionowanej i brutalne wypaczanej godności człowieka. Odkryjmy raz jeszcze Miłosierdzie, które podnosi człowieka z jego nędzy, miłosierdzie przywracające pierwotną wielkość człowieka zniszczoną przez grzech i podziały. Czyż Ciało i Krew Pana, które w Wieczerniku dał uczniom i od tej pory przez wieki daje słabemu i zalęknionemu człowiekowi, nie są najcudowniejszym lekiem na zasypanie raniących ten świat przepaści i podziałów? - mówił ks. Kozłowski.
Zauważył, że grzech rozłamu jest skandalem, który oddala od Boga i Kościoła wielu ludzi. - Chrystus obarcza nas dzisiaj wielkim ciężarem odpowiedzialności za grzech niewiary tego świata. Jakżeż bowiem mają uwierzyć ci, co jeszcze nie wierzą, w posłannictwo Boskiego Syna, skoro ci, którzy tę wiarę deklarują, ciągle jeszcze nie są "jedno"? Czy upragniona przez Pana jedność Jego uczniów stanie się udziałem jeszcze naszego pokolenia, czy też wielka rodzina chrześcijańska będzie kuleć w nowym milenium z garbem podziału i wielorakich, irracjonalnych uprzedzeń? Czy nie zbyt wiele czasu straciliśmy idąc oddzielnie, dźwigając brzemię niezgody, jakby zarazem nie zauważając, że jest to nie tylko bolesna rana w dziejach Kościoła, ale zarazem zbiorowy i indywidualny grzech wszystkich chrześcijan, a więc i nasz? - pytał zgromadzonych.
Swą homilię w sanktuarium zakończył zachętą: - Nie pytajmy, która ze stron naszego ekumenicznego dialogu winna jako pierwsza uczynić kolejny krok, niech nadmierna dyplomacja i powściągliwość ustąpią miejsca wielkoduszności, która będzie w stanie zadośćuczynić za grzechy tych pokoleń, które żyjąc przed nami, nie potrafiły w chwili próby sprostać wyzwaniom swojego czasu - stwierdził ks. Tadeusz Kozłowski.
Uczestnicząc w naszej dzisiejszej Eucharystii i ekumenicznej modlitwie żarliwie błagajmy o przywrócenie utraconej jedności nie obawiajmy się, że prosimy być może o rzeczy, po ludzku sądząc, niemożliwe.