To ona założyła przed laty Katolickie Przedszkole im. Świętej Rodziny w Pułtusku, a potem - już na emeryturze - zajęła się szeroko pojętą pomocą charytatywną. Odwiedzała ubogich, organizowała pomoc dla potrzebujących, wielu zaniedbanych duchowo ludzi doprowadziła do chrztu. Nazywano ją nawet "pułtuską matką Teresą". - W Pułtusku chyba nie ma osoby, która by nie znała s. Broni. Reakcje ludzi, którzy dowiedzieli się o jej śmierci znaczyły, że odszedł ktoś dla nich bliski, znany i drogi. Ona miała talent do pracy z dziećmi, ale przede wszystkim naturalną dobroć - mówią siostry służki z Pułtuska.

"Przez ponad 14 lat siostra Bronia odwiedzała codziennie moją sparaliżowaną teściową. To dzięki niej wnuki, moje dzieci, widziały u babci Krysi uśmiech na twarzy. Cudowny człowiek... Wspaniały oddany człowiek. Zawsze uśmiechnięta... W każdym widziała dobro i piękno... Nasza Pani Bronia z przedszkola, żywa dobroć, do dziś pamiętam smak lukrecji, którą nas kiedyś poczęstowała..." - to niektóre z komentarzy na profilu facebookowym przedszkola.

Siostra przeżyła 94 lata, w tym 75 lat w zgromadzeniu Sióstr NMP Niepokalanej. W czasie posługi zakonnej pracowała w Płocku, Zakopanem i Pułtusku. Zawsze była posłana do najmłodszych, do dzieci. - Jestem szczęśliwa, że tyle lat spędziłam razem z dziećmi, a zarazem wdzięczna Panu Bogu, za to że mnie powołał i dał mi taką łaskę pracy. Dla mnie to wielka łaska służyć Panu Bogu. Gdyby tylko ludzie o tym wiedzieli, to więcej osób przyszłoby do zakonu - mówiła pięć lat temu zawsze uśmiechnięta s. Bronia. - Nigdy nie żałowałam, że przyszłam do tak wspaniałego zgromadzenia i zostałam służką Niepokalanej - przyznała.

Ostatnie pięć lat spędziła w domu zakonnym zgromadzenia sióstr służek w Kobyłce k. Warszawy. Tam też zmarła 9 stycznia, w wieku 94 lat. Dodajmy, że 31 grudnia ub. roku zmarła jej siostra bliźniaczka. Siostra Bronisława Wójcik pochodziła z okolic Łowicza.

Czytaj więcej o s. Bronisławie i "jej cudownych miejscach"