Zanurzenie w historię, kulturę, a przede wszystkim w języki obce - tego doświadczyli w ciągu sześciu dni uczniowie Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Płocku i ich zagraniczni goście, uczestniczący w programie Erasmus+.
- Najważniejszym celem tego międzynarodowego programu edukacyjnego i takich spotkań jest integracja młodzieży, poznawanie się wzajemne ludzi z różnych krajów i tym samym przełamywanie stereotypów - wyjaśnia Katarzyna Niewinowska, nauczycielka języka angielskiego i opiekunka programu Erasmus w Stanislaum.
Do Płocka przyjechali uczniowie ze szkół partnerskich z Niemiec, Hiszpanii i Szwecji, a ich gospodarzami i przewodnikami po swojej szkole i mieście od piątku do środy była młodzież płockiego Katolika, zaangażowana w projekt. Wspólnie zwiedzali sierpecki Skansen, byli na wycieczce w Żelazowej Woli i w Warszawie, gdzie spacerowali po starówce i odwiedzili Centrum Nauki Kopernik. Przede wszystkim jednak poznawali Płock, z jego zabytkami, ciekawymi miejscami i historią. Bo to historia jest tematem przewodnim najnowszego numeru magazynu internetowego "Young", który wspólnie, mimo odległości dzielącej ich kraje, co trzy miesiące redagują.
W programie pobytu młodych gości z Hiszpanii, Niemiec i Szwecji było także zwiedzanie PKN Orlen i warsztaty dotyczące praw autorskich przygotowane przez Mediatekę. Sporo czasu spędzili oczywiście w samej szkole przy ul. Nowowiejskiego 2, którą poznawali z różnych perspektyw. - W poniedziałek nasi goście uczestniczyli w interaktywnej grze, poprzez którą zapoznawali się z gmachem naszej szkoły. W każdej sali mieli do wykonania konkretne zadania. Uczestniczyli również w lekcjach. Mieli tu dużo wspólnych zajęć, bo mimo tak krótkiego czasu chcieliśmy jak najwięcej im pokazać tego, co mamy najlepszego. A oni są ciekawi wielu rzeczy i zadają dużo pytań - mówi K. Niewinowska.
- Ta szkoła jest naprawdę wielka i przypomina bardziej labirynt, w którym można się pogubić. Samo miasto wydawało się odrobinę ciemne, bo było trochę szaro i zimno, nie tak jak w Hiszpanii. Ale śnieg jest naprawdę fajny, tym bardziej, że nie widzieliśmy prawdziwego śniegu przez ostatnie dwa lata. Największe wrażenie robił widok brzegu rzeki, podczas wieczornego spaceru, te wszystkie światła i most - dzieliło się wrażeniami dwóch uczniów, którzy przyjechali z Hiszpanii. Jednak nie widoki są tu najważniejsze, ale ludzie. - Wszyscy są tu bardzo mili - mówili młodzi Hiszpanie.
Dla polskich uczestników programów duże znaczenie ma aspekt językowy. Podstawowym narzędziem komunikacji był tu język angielski, ale, jak opowiadają ze śmiechem uczniowie Stanislaum, przez ostatnie 6 dni często komunikowali się swoistym miksem językowym, posiłkując się słownictwem np. z hiszpańskiego i niemieckiego. Co więcej, młodzi gospodarze często byli tłumaczami między gośćmi i swoimi rodzicami. Uczestnicy Erasmusa już widzą pierwsze efekty. - Ja do tej pory byłam zamknięta na ludzi i komunikację w języku angielskim. Miałam pewną blokadę. Jednak ta wymiana bardzo mi pomaga. Dzięki tej wizycie bardziej otwieram się na rozmowę w obcym języku - mówi Julia.
- Projekt Erasmus daje nam możliwość otworzenia się na innych ludzi do rozmowy w języku angielskim i nauki tzw. "small talk”, co bardzo przydaje się w codziennej komunikacji. Poza tym możemy też "spróbować" innych języków, jak hiszpański, niemiecki i szwedzki. Dzięki temu możemy poznać inne osoby i zaprzyjaźnić się z nimi - dodaje Wiktoria.
Dla Maćka, który również bierze udział w programie Erasmus+, ważny jest aspekt kulturowy. - Dzięki niemu możemy dowiedzieć się, co jest uniwersalne, a co jest wyjątkowe dla danego kraju. Na przykład od kolegi z Hiszpanii, Abla, dowiedziałem się, w ich kulturze głową rodziny jest dziadek, czyli osoba najstarsza, a w Polsce to najczęściej ojciec - mężczyzna w sile wieku - zauważa Maciek. - Ja mam to szczęście, że mój gospodarz wie dużo o historii miasta, dlatego zabrał mnie na spacer i w jego trakcie wiele mi opowiadał - przyznaje z kolei Abel.
Grudniowy termin wydawał się dość ryzykowny, bo zimowa aura i krótkie dni, ale z drugiej strony ten czas to była świetna okazja, by pokazać coś z polskiej, świątecznej tradycji. Część osób uczestniczyła np. w lepieniu pierogów. Ale nie była to jedynie "tradycja od kuchni". - Po wizycie w Muzeum Wsi Mazowieckiej, na kolacji pytali mnie, czy my naprawdę dzielimy się opłatkiem. Wtedy pokazałam im, że ja mam już opłatek w domu i my faktycznie się nim dzielimy - opowiada koordynatorka programu w KLO w Płocku. Fakt, że jest to szkoła katolicka, ma w tym kontekście duże znaczenie. - Uważam, że dodatkową wartością jest to, że możemy podzielić się naszą religijnością i związaną z nią tradycją, a młodzież, którą gościmy, jest tym zainteresowana. Część z tej grupy na przykład chciała zobaczyć, jak wygląda polski kościół - dodaje nauczycielka.
Katarzyna Niewinowska jest bardzo zadowolona ze swoich uczniów, tym bardziej, że ich udział w tym międzynarodowym programie wymaga zaangażowania poza lekcjami. Już niedługo to młodzież ze Stanislaum wyruszy, w ramach współpracy partnerskiej, na podobną wymianę do Hiszpanii i Francji. - Chcemy, aby nie były to tylko znajomości internetowe, ale by nasi uczniowie byli autentycznie ze sobą zintegrowani.
am