W 60 lat po zwołaniu Soboru Watykańskiego II członkowie Akcji Katolickiej diecezji płockiej podczas dorocznego sympozjum postawili pytanie, jak dziś wygląda duszpasterstwo nie tylko z lokalnej perspektywy, ale też w parafiach Europy zachodniej.
Ciekawym doświadczeniem podzielił się z uczestnikami piętnastego już sympozjum katolików świeckich naszej diecezji ks. prał. Janusz Osowiecki, który pracuje we francuskojęzycznej parafii w niemieckim Dusseldorfie, skupiającej różne nacje, w tym wiele rodzin wywodzących się z krajów afrykańskich.
Jak wyjaśniał, łącząc się z uczestnikami sesji na żywo przez internet, jego placówka jest tam jedną z około dwudziestu podobnych parafii obcojęzycznych. Co więcej, w odróżnieniu od stricte niemieckich parafii, gdzie dominują osoby starsze, jest młoda wiekiem swoich wiernych. To właśnie ci świeccy, wspominał ks. Osowiecki, byli dla niego szkołą duszpasterstwa, gdy objął tę placówkę. Przez rok na co dzień praktycznie pozostawali bez księdza, jedynie na niedzielną Mszę św. przyjeżdżał do nich polski misjonarz.
- Nasze duszpasterstwo, szczególnie dzieci i młodzieży, spoczywa, oczywiście nie beze mnie, na świeckich. Odbywa się w parafii, bo większość młodzieży naszej "międzynarodowej" parafii chodzi do szkoły francuskiej, która jest szkołą laicką, w której nawet zabronione jest pokazywanie znaków religijnych. Mam naprawdę wspaniałych ludzi, którzy może nie są przygotowani zawodowo, ale są autentycznymi świadkami. Na przykład trzech młodych ojców, prowadzących katechizację młodzieży - opowiadał pochodzący z naszej diecezji kapłan.
Centrum życia parafialnego pozostaje zawsze liturgia i przygotowanie do niej. - Jest u nas ekipa animatorów; to ludzie wspaniale przygotowani i zdolni. Dysponujmy też różnymi materiałami. Wielu mi mówi, że dla nich przeżycie pięknej liturgii jest bardzo ważne po tygodniu stresów i różnych problemów - opowiadał proboszcz z Düsseldorfu, który podkreślał, że mimo upływu lat duszpasterstwo jest dla niego źródłem radości.
Z kolei ks. Dariusz Kąpiński, który również pochodzi z diecezji płockiej, ale już na stałe pracuje w Szwajcarii, zapytany, czy tam, na Zachodzie, czuje się jako proboszcz bardziej administratorem czy jednak duszpasterzem, zapewnił, że "broń Boże nie jest administratorem".
- Ja mam parafię bardzo zróżnicowaną. Do niektórych miejsc muszę dojechać na Mszę św. 17 km. Ale nie ma Mszy, żeby po niej nie było spotkania z jej uczestnikami, nawet jeśli brakuje zaplecza i możemy się spotkać tylko w zakrystii. Zawsze dajemy sobie taki czas. I tym się zaczyna mój dzień - Eucharystią i wymianą zdań, spotkaniem, słuchaniem - opowiadał, również łącząc się wirtualnie ks. Kąpiński.
Duszpasterz, pracujący już na stałe w Szwajcarii, nazwał swoich świeckich parafian "lekarzami pierwszego kontaktu". Wspomniał też, że ludzie świeccy są tam spragnieni braterstwa, poszukują bliskości także z osobami w kryzysach i na peryferiach Kościoła, o których mówi Franciszek, a także prostego, autentycznego i pozbawionego patosu przepowiadania.
- Zobaczyliśmy Kościół, który żyje w różnych miejscach, z różnym doświadczeniem. Dla mnie jest to tylko ten Kościół, w którym wyrosłem i nie umiem go porównać w żaden sposób z Kościołem przedpoborowym - zauważył podczas sesji ks. Krzysztof Jończyk, asystent kościelny Akcji Katolickiej naszej diecezji. - Mnie osobiście dziwią resentymenty. We mnie mocno pozostało stwierdzenie mojej babci, która powiedziała mi, gdy jeszcze byłem w seminarium, że po zmianie w liturgii wreszcie zrozumiała, "o co chodzi". I jaka to radość, że można pójść do kościoła i nie trzeba wyjmować różańca i książeczki, tylko patrzeć na ołtarz i zrozumieć, co się dzieje - mówił ks. K. Jończyk.
W czasie sesji pojawiły się też konkretne pytania od uczestników dotyczące codzienności parafialnej, w której funkcjonują różne wspólnoty i ruchu. Na problem częstego braku ciągłości w podejmowanych dziełach, przy zmianie duszpasterzy, zwrócił uwagę Dariusz Borkowski z Rypina, który wraz z żoną Renatą jest w krajowych strukturach Domowego Kościoła. - W wielu przypadkach nie ma kontynuacji, bo przychodzi nowy duszpasterz i ma inne charyzmaty, co jest akurat zrozumiałe, ale takie dzieło umiera naturalną śmiercią. Tymczasem jest zapis 42. Synodu Płockiego, który mówi, że nowy wikariusz powinien kontynuować dzieła rozpoczęte w parafii - przypomniał D. Borkowski.
Odnosząc się do tych kwestii, obecny na sympozjum bp Szymon Stułkowski przyznał, że zgadza się z tym zapisem. Nie tylko nowy wikariusz, ale i proboszcz powinien kontynuować to, co rozpoczęło się w danej parafii, ale w praktyce nie zawsze jest to możliwe.
Biskup płocki przewodniczył także Mszy św. w katedrze na zakończenie sympozjum. Nawiązując do wypowiedzianych świadectw przez kapłanów misjonarzy na zachodzie Europy oraz do wystąpienia ks. inf. Marka Smogorzewskiego, wieloletniego asystenta Akcji Katolickiej, zachęcał, by słuchając i podziwiając aktywność świeckich na Zachodzie, doceniać jednak także to, co jeszcze mamy w Polsce.
- Dobrze, że patrzymy krytycznie i widzimy słabe punkty, ale dziękujmy Bogu za to, co jest, za ten entuzjazm wiary - zauważył w homilii biskup płocki. - Spotykając się w tych dniach z kapłanami, zachęcam, by może w nowy sposób spojrzeć na naszą misję kapłańską. Żebyśmy podjęli trud formowania ludzi, byśmy mogli wyjść do tych, którzy żyją razem z nami, obok nas. Może nikt im nie dał tego doświadczenia. Proszę was o modlitwę, żebyśmy znaleźli takie osoby, które mogłyby podjąć posługę katechistów w naszej diecezji. Ufam, że Duch Święty poprowadzi nas tak, że pokaże nam, jak realizować to wszystko, co zrodziło się już przed 60 laty, w czasie obrad, modlitw Soboru Watykańskiego II - powiedział bp Szymon.
AM