- Stając jako biskup pośród członków Kościoła, który jest na tej ziemi, biorę na siebie odpowiedzialność za przepływ strumieni wiary żywej do serc ludzi, którzy tu żyją - powiedział w czasie ingresu do katedry płockiej biskup Szymon Stułkowski.
Przekazanie władzy w Kościele tak naprawdę przypomina, aby wspólnota wierzących przekazywała wiarę następnym pokoleniom. O tej misji Kościoła mówił w homilii biskup Szymon Stułkowski.
- Jesteśmy dzisiaj tu, ponieważ wiara została nam przekazana. Jesteśmy w tej prastarej, pięknej katedrze, ponieważ od wieków trwa tutaj przekaz wiary. Z pokolenia na pokolenie tak było. Od wieków to się udawało. Dziś, obserwując spadek religijności – zwłaszcza wśród ludzi młodych – patrzymy z pewnym niepokojem w przyszłość i pytamy, czy rzeka wody życia płynąca z tej katedry będzie dalej czymś wartościowym dla przyszłych pokoleń? Stając jako biskup pośród członków Kościoła, który jest na tej ziemi, biorę na siebie odpowiedzialność za przepływ strumieni wody żywej do serc ludzi, którzy tu żyją - mówił hierarcha.
Swoją rolę jako pasterza diecezji porównał do pracy dyrygenta, którego misją jest wydobycie pełni piękna muzyki z orkiestry bądź chóru. - Staję dziś przed wami, jak dyrygent, którego misją jest wydobyć z was to Boże piękno, to obdarowanie, które nosicie w sobie, by ludzie patrząc na życie naszej wspólnoty chcieli słuchać tej "muzyki wiary", która płynie z naszego życia. Zdaję sobie sprawę z tego, że najpierw ja sam muszę żyć świadomością obdarowania przez Boga, by ta muzyka była nie tylko wasza ale nasza - podkreślił biskup płocki.
Hierarcha mówił o wspólnym doświadczeniu wiary, które chce przeżywać w Kościele płockim. - Przed nami, przed wspólnotą Kościoła w Płocku, dwa ważne wydarzenia: za 3 lata przeżyjemy jubileusz 950-lecia powstania diecezji, a za 9 lat 100-lecie pierwszego objawienia się Jezusa Miłosiernego świętej Siostrze Faustynie. Nie chodzi o to, byśmy wspominali tylko rzeczy minione ale o to, byśmy zatroszczyli się o to,"by w tym Kościele trwały do końca: prawdziwa wiara, świętość życia, braterska miłość i duch modlitwy", jak uczy nas modlitwa, którą odmówię na zakończenie Mszy świętej. Chciałbym, byśmy wspólnie, synodalnie wypracowali duszpasterską "mapę drogową", która nas do tych wydarzeń doprowadzi. Wielu z nas weszło do tej przepięknej katedry przez otwarte drzwi płockie. Niech one będą znakiem otwarcia do wewnątrz, by iść w głąb, do źródła Wody Żywej oraz otwarcia na zewnątrz, by miłość Boża wypływała ze świątyni i przenikała naszą codzienność - powiedział.
Odwołał się do swego biskupiego herbu i jego przesłania, oraz wskazał na wspólnotowe przeżywanie wiary. - Chciałbym, by mój biskupi herb, pokazywał sposób przeżywania naszej drogi we wspólnocie Kościoła. Jest na nim muszla, która wskazuje na nasz chrzest, na zanurzenie w Wodzie Żywej, przez które wszyscy jesteśmy równi w godności i w działaniu na rzecz budowania Królestwa Bożego. Ona też przypomina początek naszej drogi jako Kościół. Jest na nim lilia, symbol Maryi, która z nas ludzi, najpiękniej odpowiedziała Bogu na Jego miłość i patronuje tej katedrze. Jest na nim korona wskazująca na świętego Zygmunta męczennika, patrona Płocka oraz gwiazda betlejemska, która prowadziła mędrców do narodzonego w Betlejem Zbawiciela. Staję przed wami ze świadomością równej godności, i wezwania do zaangażowania się w misję Kościoła nas wszystkich. Otrzymaliśmy ją na mocy chrztu świętego. Chcę prosić o wstawiennictwo szczególnie Maryję i św. Zygmunta, bym wszystkich traktował jako podmioty misji Kościoła - powiedział biskup Szymon.
Publikujemy treść kazania biskupa płockiego Szymona Stułkowskiego
Odczytywane dziś Słowo Boże zaprasza mnie bym potraktował je jako światło na drodze mojej posługi biskupa diecezji płockiej. Przyjmuje je także jako słowo dla wspólnoty Kościoła diecezjalnego, któremu, jako biskup służę i przewodzę. W uszach brzmią mi słowa psalmisty "Twoje słowo jest lampą u moich stóp i światłem na mojej ścieżce" (Ps 119, 105).
Święty Jan w księdze Apokalipsy mówi dziś o rzece wody życia, lśniącej jak kryształ, wypływającej od tronu Boga i Baranka. Apokaliptyczna rzeka lśniąca, jak kryształ, budzi w nas tęsknotę za krystalicznie czystą wodą, która zaspokaja pragnienie, orzeźwia, obmywa, chłodzi w skwarze dnia i przede wszystkim daje życie. Woda życia jest ulubionym tematem Janowym. Wystarczy przypomnieć 4. rozdział Jego Ewangelii opowiadający o spotkaniu Jezusa z Samarytanką przy studni Jakubowej. Jezus oznajmia kobiecie: "Kto będzie pił wodę, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu” (J 4,14). Woda, o której mówi Apokalipsa, może być rozumiana, jako symbol życia Bożego, jakie łaska daje wierzącym. Można w rzece tej upatrywać sakrament chrztu lub, uwzględniając wypływanie spod wspólnego tronu Ojca i Syna, widzieć w niej Ducha Świętego: "Jak rzekło pismo: strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego" (J 7,38-39).
Decyzję Ojca Świętego Franciszka, który ustanowił mnie biskupem płockim, odczytuję, jako wolę Bożą, bym w Kościele, który żyje na tej ziemi od 947 lat prowadził ludzi mi powierzonych do źródła wody żywej, do samego Chrystusa. Prastara katedra, w której się modlimy, ze swoją chrzcielnicą i paschałem, przypomina nam, że tu od wieków Jezus sprawia, że w zjednoczonych z Nim ludziach, przez łaskę chrztu świętego, bije źródło wody żywej. Wielu ochrzczonych jest świadomych tego, jaki skarb noszą w sobie, pielęgnują go i strzegą. Są i tacy, którzy mając w sobie to Boże źródło nie są tego świadomi albo mają żal do rodziców i Kościoła, że ktoś ich tym źródłem obdarował. Czytając w ostatnim czasie uzasadnienia dokonywanych apostazji, spotkałem i takie, gdzie osoba wyrażała żal, że rodzice ochrzcili ją bez jej zgody. No, trudno pytać niemowlę o zgodę. Kościół udziela chrztu dzieciom odpowiadając na prośbę rodziców i przyjmując ich zapewnienie, że wychowają dziecko w wierze. To źródło wody żywej w nas, wiara, staje się darem, którego nie mamy zatrzymywać dla siebie ale dzielić się nim z ludźmi, do których Bóg nas posyła. Tak było od wieków.
Jesteśmy dzisiaj tu, ponieważ wiara została nam przekazana. Jesteśmy w tej prastarej, pięknej katedrze, ponieważ od wieków trwa tutaj przekaz wiary. Z pokolenia na pokolenie tak było. Od wieków to się udawało. Dziś, obserwując spadek religijności – zwłaszcza wśród ludzi młodych – patrzymy z pewnym niepokojem w przyszłość i pytamy, czy rzeka wody życia płynąca z tej katedry będzie dalej czymś wartościowym dla przyszłych pokoleń?
Stając jako biskup pośród członków Kościoła, który jest na tej ziemi, biorę na siebie odpowiedzialność za przepływ strumieni wody żywej do serc ludzi, którzy tu żyją. Wiem, że jest to zadanie ponad siły jednego człowieka. Dlatego wdzięczy jestem Bogu za biskupów, kapłanów, diakonów, osoby życia konsekrowanego i wiernych świeckich, którzy są gotowi wspierać mnie w realizacji tej misji. Dziękuję za to co uczyniliście w ostatnich latach i zapraszam do wspólnej misji przyprowadzania ludzi do Boga. Staję przed Wami świadom tego, że każdy z Was został przez Boga obdarowany talentami i charyzmatami, które mają służyć budowaniu Królestwa Bożego. Rolę biskupa można porównać do pracy dyrygenta, który stając przed orkiestrą zamierza wydobyć z zespołu taką muzykę, by wszyscy, którzy ją usłyszą chcieli jej posłuchać. Staję dziś przed Wami, jak dyrygent, którego misją jest wydobyć z Was to Boże piękno, to obdarowanie, które nosicie w sobie, by ludzie patrząc na życie naszej wspólnoty chcieli słuchać tej "muzyki wiary", która płynie z naszego życia. Zdaję sobie sprawę z tego, że najpierw ja sam muszę żyć świadomością obdarowania przez Boga, by ta muzyka była nie tylko Wasza ale nasza.
Pan Jezus w dzisiejszej Ewangelii przestrzega nas, by serca nasze nie były ociężałe wskutek zauroczenia rzeczywistością ziemską. Mamy czuwać i modlić się by mieć wzrok skierowany na cel, który przed nami, na niebo. Ono jest nad nami otwarte. Nie musimy go otwierać. Zrobił to dla nas ten, który jest Wodą Żywą, Jezus Chrystus nasz Brat i Zbawiciel. To On przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie otworzył nam niebo. Obrazek, który otrzymaliśmy wchodząc do katedry, pokazuje Jezusa, stojącego na kuli ziemskiej, jakby w bramie. Jest cierpiący, z Jego ran płyną krople krwi, a za Nim rozpościera się błękit nieba, jakby wieczność. Jezus stoi przed nami jak zasłona, przez którą, mamy przystęp do "serca Boga". W czasie śmierci Jezusa na krzyżu zasłona w świątyni Jerozolimskiej rozdarła się przez środek. Ona zamykała dojście do Miejsca Najświętszego, do Arki Przymierza z tablicami Przykazań. Przestała być potrzebna bo Jezus stał się nową zasłoną, jak czytamy w Liście do Hebrajczyków: "Bracia, mamy pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez Krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą przez zasłonę, to jest przez ciało swoje". (Hbr10,19-25). Bardzo mi zależy, byśmy tą prawdą żyli, że niebo jest nad nami otwarte! Wiara w ten fakt prowadzi do zafascynowania się Bogiem, Jego Miłością, Jego Miłosierdziem, zatroskaniem o los każdego z nas. Jezus przedstawiony na obrazie jest związany kłosem pszenicy i gałązką winogrona. Przerastają one jego rany rąk i nóg. Jest spętany chlebem i winem czyli Eucharystią. Ma eucharystyczne ręce i eucharystyczne nogi. Zaprasza, by nasze ręce i nogi były eucharystyczne. Staną się takimi wówczas, gdy będziemy żyli Eucharystią czyli uczestniczyli we Mszy świętej, karmili się Ciałem Chrystusa w Komunii świętej i adorowali Najświętszy Sakrament. A co to znaczy mieć eucharystyczne ręce? To ręce, które nie zaciskają się pięść tylko wyciągają się do zgody, które gotowe są zmęczyć się w służbie bliźnim, które podtrzymują słabych i podnoszą upadających. A eucharystyczne nogi? To te, które prowadzą nas do źródła Wody Żywej, do Jezusa i Jego sakramentów, które chodzą ścieżkami Pana, które kroczą ku ludziom cierpiącym, a omijają drogi prowadzące do miejsc grzechu.
Przed nami, przed wspólnotą Kościoła w Płocku, dwa ważne wydarzenia: za 3 lata przeżyjemy Jubileusz 950-lecia powstania diecezji, a za 9 lat 100-lecie pierwszego objawienia się Jezusa Miłosiernego świętej Siostrze Faustynie. Nie chodzi o to, byśmy wspominali tylko rzeczy minione ale o to, byśmy zatroszczyli się o to,"by w tym Kościele trwały do końca: prawdziwa wiara, świętość życia, braterska miłość i duch modlitwy", jak uczy nas modlitwa, którą odmówię na zakończenie Mszy świętej. Chciałbym, byśmy wspólnie, synodalnie wypracowali duszpasterską "mapę drogową", która nas do tych wydarzeń doprowadzi. Wielu z nas weszło do tej przepięknej katedry przez otwarte drzwi płockie. Niech one będą znakiem otwarcia do wewnątrz, by iść w głąb, do źródła Wody Żywej oraz otwarcia na zewnątrz, by miłość Boża wypływała ze świątyni i przenikała naszą codzienność.
Chciałbym, by mój biskupi herb, pokazywał sposób przeżywania naszej drogi we wspólnocie Kościoła. Jest na nim muszla, która wskazuje na nasz chrzest, na zanurzenie w Wodzie Żywej, przez które wszyscy jesteśmy równi w godności i w działaniu na rzecz budowania Królestwa Bożego. Ona też przypomina początek naszej drogi jako Kościół. Jest na nim lilia, symbol Maryi, która z nas ludzi, najpiękniej odpowiedziała Bogu na Jego miłość i patronuje tej katedrze. Jest na nim korona wskazująca na świętego Zygmunta męczennika, patrona Płocka oraz gwiazda betlejemska, która prowadziła mędrców do narodzonego w Betlejem Zbawiciela.
Czyli staję przed Wami ze świadomością równej godności, i wezwania do zaangażowania się w misję Kościoła nas wszystkich. Otrzymaliśmy ją na mocy chrztu świętego. Chcę prosić o wstawiennictwo szczególnie Maryję i św. Zygmunta, bym wszystkich traktował jako podmioty misji Kościoła.
A patronów naszej diecezji i tej ziemi prośmy o wsparcie, by nasze wędrowanie drogą wiary przyniosło błogosławione owoce.
Maryjo Wniebowzięta! Módl się za nami!
Święty Stanisławie Kostko! Módl się za nami!
Święty Stanisławie Biskupie i Męczenniku! Módl się za nami!
Święty Zygmuncie! Módl się za nami!
Święta Siostro Faustyno! Módl się za nami!
Błogosławiony Antoni Julianie! Módl się za nami!
Błogosławiony Leonie! Módl się za nami!