Ćwiczą, gotują, wykonują prace plastyczne, uczą się, jak korzystać z internetu, wyjeżdżają na pielgrzymki... - od czerwca grupa seniorek w Wyszogrodzie korzysta z rozmaitych propozycji w ramach specjalnego projektu realizowanego przez UKSW.
- Przyjęliśmy w projekcie wstępne założenie, że religijność ma duże znaczenie dla tej grupy społecznej. Jednocześnie uświadamiamy sobie, że seniorzy mają szczególne potrzeby duchowe i dlatego trzeba ich postrzegać jako odrębną grupę, do której trzeba skierować konkretne propozycje. I takim konkretnym przejawem oferty duchowej dla seniorów są pielgrzymki, połączone ze zwiedzaniem ciekawych miejsc. Na wyjazdach jest okazja, by coś wspólnie przeżywać. Tak było podczas naszej pielgrzymki śladami bł. prymasa Stefana Wyszyńskiego do Warszawy i Choszczówki, gdzie mieszczą się Instytut Prymasowski, archiwum i jest wiele pamiątek, które pozostały po prymasie - mówił ks. prof. Bednarczyk.
A co mówiły o projekcie uczestniczki (akurat w Wyszogrodzie biorą w nim udział same panie)? Marianna Kowalczyk przyznała, że dał jej większą chęć do życia. - Kiedyś, jak wychodziłam na ulicę, miałam z kim porozmawiać. A przez pandemię jakby zginęli ludzie. Baliśmy się siebie nawzajem, nie wychodziliśmy z domów. Ona spowodowała zobojętnienie społeczeństwa. Z chwilą, gdy zaczęłam brać udział w tym projekcie, jest inaczej. Mam dużo zajęć, wiem, że muszę rano wstać i pójść na nie. Wiem też, że spotkam się z innymi uczestniczkami. Jest dużo dziedzin i nawet nie sposób wszystkich ogarnąć, ale z większości korzystamy. Ja najbardziej cenię sobie rehabilitację i możliwość korzystania ze sprzętu, niedostępnego normalnie w przychodni. Wspaniałe są zajęcia z gimnastyki. Ja jestem "70 plus", a na piłce robiłam akrobacje... Dla nas wszystkich było to zaskoczenie, ile możemy zrobić - opowiadała z uśmiechem pani Marianna podczas konferencji, częstując wraz z koleżankami owocem ich warsztatów kulinarnych - znakomitymi pierogami.
Oczywiście bywały chwile, że uczestniczki projektu musiały trochę zawalczyć o czas. - Jesteśmy babciami i w wakacje, gdy bywały u nas wnuki, czasem trudno było wygospodarować wolną chwilę - opowiadały. Ale było warto, bo to był czas dla nich, który teraz albo w przyszłości przyniesie owoce na różnych płaszczyznach życia.
Agnieszka Małecka