- Jak dziecko nie może żyć bez matki, tak my nie możemy żyć bez Maryi - mówił w Popowie biskup Roman Marcinkowski.
Wydaje się, jakby w obchodach odpustowych w sanktuarium Matki Nadziei w Popowie zbiegły się wszystkie istotne treści uroczystości odpustowej, w dawnych i nowych jej odsłonach. Do odpustu wierni przygotowywali się przez adorację Najświętszego Sakramentu i spowiedź, podniosłą liturgię pod przewodnictwem biskupa Romana uświetnił śpiew części stałych Mszy św. po łacinie, po liturgii wyruszyła bogata w feretrony i relikwie świętych procesja wokół świątyni, wierni obchodzili ołtarz na kolanach, ale nie zapomniano także o gestach miłosierdzia. Wolontariusze zbierali bowiem datki na protezę ręki, która jest potrzebna młodemu rolnikowi po wypadku z pobliskiej parafii Dzierżenin. W procesji z darami przyszła m.in. ukraińska rodzina, która przyniosła do ołtarza dwie ikony. Ks. biskup przyjmując dary ucałował je i przez chwilę rozmawiał z ich ofiarodawcami.
W kazaniu zwrócił uwagę na ludzkie aspekty Ewangelii odczytywanej w święto Narodzenia NMP (Mt 1, 18-24). Na przykładzie życia Maryi i Józefa, mówił o ludzkich rozterkach i nadziejach, które się spełniają. - Ze słowa Bożego rozlega się wezwanie: "Nie bój się... Nie bój się wziąć Maryi do siebie!". Zaproś Maryję, bo nie są jej obce nasze ludzkie sprawy. Zaproś Maryję i ucz się, jak kochać Boga i pełnić Jego wolę - mówił biskup.
Nawiązał do nauczania bł. kard. Stefana Wyszyńskiego i przypomniał jego słowa o znaczeniu rodziny w życiu narodu. - Narodzenie Maryi przypomina o radości w każdej rodzinie, w której przychodzi na świat dziecko. Dziś musimy szukać bezpiecznego miejsca na ziemi, w którym mogłaby wzrastać wiara. Kard. Wyszyński powtarzał, że takim miejscem jest właśnie rodzina - podkreślił biskup Roman.