Na odpust Narodzenia Matki Bożej przyszły do Skępego piesze kompanie z różnych części diecezji.
Drogi prowadzące do Skępego zmieniły się 7 i 8 września w pielgrzymie trakty, po których wędrowały piesze kompanie. W tym roku najliczniejsze z grup przyszły z Sierpca (ponad 200 osób), z Płocka (180), z Rypina, Dobrzynia n. Wisłą, Tłuchowa i Skrwilna (po 160).
Towarzyszyło temu wszystkiemu wielkie ożywienie dawnych pątniczych tradycji, ale przede wszystkim pociesza ożywiający się po pandemii duch wiary i przywiązania do Maryi. – Idę na pielgrzymkę, bo na tej drodze zawsze czuję się wysłuchana. Modlę się i ufam. Mam takie doświadczenie, że może nie od razu, ale Maryja słucha moich modlitw. W takim sanktuarium, jak Skępe, czuję się wysłuchana i zrozumiana przez Matkę Bożą – mówi Iwona, która wędrowała pieszo z parafii Bądkowo k. Płocka. – Dawniej przychodziłam tu pieszo, teraz zdrowie na to nie pozwala, ale nie mogę tu nie być – mówi wzruszona pątniczka ze Skrwilna.
Wśród pielgrzymów z Płocka były panie: Małgorzata, Ewa, Beata, Elżbieta i Iwona. Opowiadały, że oprócz spotkania z Matka Bożą na pielgrzymkę ciągnie je dobroć spotykanych ludzi. – Przez wiele lat witała nas w Ligowie pewna starsza pani, częstowała cukierkami i prosiła o modlitwę w jej intencji w Skępem. Ta prosta kobieta - jak sama mówiła - odkładała pieniądze ze swej renty, aby kupić odpowiednią ilość słodyczy dla pielgrzymów. Od dwóch lat już jej nie spotykamy. Nie wiemy, czy żyje, ale za nią się modlimy - mówią pątniczki z Płocka.
Był też pan Zygmunt z parafii Radzanowo k. Płocka. Przyjeżdża od wielu lat do Skępego na wejście pielgrzymki z Płocka. Idzie ze swym starym modlitewnikiem, bo chce czuwać i modlić się w kościele przez całą noc. Idzie i śpiewa z pamięci wszystkie zwrotki długiej pieśni "Cudowna Skępska". Dlaczego to wszystko? – Nie zawsze umiałem dać Bogu z serca wszystko. Czasami się bałem, albo nie podjąłem słusznie pewnych decyzji. Przychodzę do Matki Bożej, aby Ona dopełniła po matczynemu moich braków – zwierza się pan Zygmunt.
- Nie przebiegnijcie przez sanktuarium, ale zatrzymajcie się sam na sam z Jezusem i Maryją, na modlitwę i osobistą rozmowę - zachęcał o. Ekspedyt Osiadacz, kustosz skępskiego sanktuarium.
Widząc wchodzące do Skępego od bardzo dawna piesze kompanie, przypominają się dawne opisy odpustów w tym miejscu, m.in. ks. Józefa Pielaszewskiego, który w latach 90. XIX w. pisał: "Tu podąża Mazur w swojej siermiędze, przepasany pasem – tam Łowiczanin, w swym pięknym narodowym stroju, ówdzie poważny kroczy bezwąsy Kujawiak, w płaszczu granatowym – tam znowu Kurp, ubogi w swych kapciach łykowych idzie powoli, snadź już daleką zmęczony podróżą".