Takich odpustów już coraz mniej: z rzeszą wiernych, pieszymi kompaniami, licznymi spowiedziami i Komuniami św. oraz z kurpiowskim folklorem.
Tegoroczne uroczystości odpustowe w diecezjalnym sanktuarium zbiegły się z 250. rocznicą nadania kościołowi w Sadykrzu odpustu "po wsze czasy", którego udzielił temu miejscu papież Klemens XIV. Lecz choć mija tyle czasu, św. Roch nie przestaje działać w parafii Obryte.
Zwrócili na to uwagę księża, którzy od dawna dobrze znają to miejsce i jego tradycje. - Nie byłoby dziś tego kościoła odbudowanego po pożarze przed kilkunastu laty, gdyby nie determinacja wiernych świeckich, gdyby nie mieszkańcy tej miejscowości, a teraz gdyby nie duszpasterskie zaangażowanie waszego proboszcza ks. Cezarego Simińskiego - przypomniał ks. infułat Wiesław Kosek, dziekan pułtuski, który przewodniczył Sumie odpustowej.
- Stało się tak, bo w Sadykrzu ludzie nie zapomnieli o św. Rochu, i ze względu na jego cześć odbudowali tę świątynię. Tak, potrzebny był wam wzór św. Rocha, aby go naśladować w trosce o bliźniego, która wyraża się szczególnie w czasie pandemii i m.in. w życzliwym przyjmowaniu uchodźców z Ukrainy - mówił ks. kan. Józef Gawlik, jeden z odpustowych kaznodziejów odpustowych w Sadykrzu.
W głoszonym kazaniu zastanawiał się, co mówi św. Roch do współczesnych, w życiu których dopiero co przeżyta zaraza, "zamieniła się" w wojnę na wschodzie Europy. - Trzeba przewartościować nasze myślenie i wrażliwość, bo dotykamy takich doświadczeń, w których na trudne sytuacje i choroby nie ma doraźnego antidotum ani lekarstwa. Wtedy przychodzi nam z pomocą św. Roch - mówił ks. kan. Gawlik. Homilię na Sumie odpustowej wygłosił z kolei ks. Bogdan Kołodziejski, wikariusz parafii pw. św. Jana Pawła II i przewodnik pułtuskiej kompanii do Sadykrza.
Jak działa św. Roch w tym miejscu? W dniu odpustu wiele mogłyby powiedzieć o tym kolejki osób do konfesjonałów i przyjmujących Komunię św., rzesza ludzi obchodzących "za ofiarą" ołtarz z obrazem i relikwiami świętego. Szczególnym jednak znakiem tego działania były świadectwa. Jedno z nich odczytano na zakończenie odpustowej Sumy. Była to historia kobiety, która kilka lat temu zachorowała na raka. Postawione diagnozy były jednoznacznie pesymistyczne i czekała ją operacja. Ratowała się jak umiała, m.in. szukała pomocy w internecie, ale to rodziło w niej tylko frustrację, poczucie niemocy i smutek. Przez znajome osoby dowiedziała się o modlitewnej wspólnocie "Jerycho św. Rocha" w Sadykrzu. Modliła się ona sama, modliły się w jej intencji inne osoby, ale to było jakby za mało. Kiedyś na modlitwie usłyszała słowa Jezusa: "Czy ty Mi naprawdę ufasz?". To pytanie i odpowiedź jakiej udzieliła modląc się, była furtką do odnalezienia nadziei i nowych perspektyw na wyzdrowienie: dzięki wierze i bezgranicznej ufności Jezusowi, dzięki wstawiennictwu św. Rocha i tej modlitewnej wspólnocie - wybrzmiało w świadectwie.
Uroczystości odpustowe trwały przez trzy dni. Rozpoczęły się w piątek 19 sierpnia comiesięcznym spotkaniem modlitewnym, animowanym przez wspólnotę "Jerycho św. Rocha". W sobotę przybyła piesza pielgrzymka z Obrytego do Sadykrza, a niesiono w niej także procesyjne feretrony i sztandary. Po Mszy św. nastąpiło błogosławieństwo zwierząt, które przynieśli ze sobą wierni: nie zabrakło psów, kotów, chomików czy żółwi. Główny dzień odpustu poprzedziła całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu. W niedzielę do sanktuarium dotarły piesze pielgrzymki: dzieci z Obrytego, 100-osobowa I piesza pielgrzymka z Pułtuska, piesza i rowerowa pielgrzymka z Wyszkowa oraz piesza kompania z Rząśnika.
Na zakończenie Sumy odpustowej zostały poświęcone chlebki św. Rocha, które wierni zabrali ze sobą do domów.