Czy można "zagrać" butelkę sosu? Podobno tak… To jedno z ćwiczeń aktorskich, jakie dostają uczestnicy półkolonii "Wakacje na scenie", organizowanych przez Stowarzyszenie Człowiek Kultura. Owocem każdego z pięciodniowych warsztatów jest premiera spektaklu, na podstawie jednej z płockich legend.
- Jest na przykład takie ćwiczenie, przeprowadzane w 5-osobowych grupach. Jedna z osób prowadzi program kulinarny i mówi, z jakich składników będzie robiła danie, a pozostałe osoby grają poszczególne składniki, np. butelkę sosu, pokrojonego ogórka itd. Robimy takie ćwiczenie, a następnego dnia szybko je powtarzamy. Wtedy możemy się zorientować, ile z dzieci czegoś się nauczyło, coś "chwyciło" - wyjaśniają prowadzący warsztaty dwaj płocczanie, aktorzy, a prywatnie bracia - Łukasz i Przemek Jarzyńscy.
Pod koniec lipca zakończyli właśnie pierwszą turę swoich półkolonii artystycznych "Wakacje na scenie", które organizują jako Stowarzyszenie Człowiek Kultura w ramach dofinansowania z Funduszu Grantowego dla Płocka. Razem z poszczególnymi grupami goszczą w siedzibie Szkół Katolickich w Płocku, gdzie mają do dyspozycji kameralną, autentyczną salę teatralną. W całym projekcie bierze udział 80 uczestników w wieku 11-15 lat. Są wśród nich także dzieci ukraińskie.
- Na ostatnim turnusie lipcowym mieliśmy 3 dziewczyny, a ogólnie w projekcie udało nam się przyjąć 13 dzieci ukraińskich. Tym, które nie znają języka polskiego, proponujemy na przykład role ruchowe, bez tekstu, chociaż widzimy, że chętnie śpiewają piosenki. Trzeba przyznać, że to naprawdę wymaga z ich strony wielkiej odwagi - zauważa Łukasz. To on jest autorem scenariusza przygotowywanego na każdym turnusie spektaklu, do którego inspiracją była płocka legenda o Wodnicy. Sama legenda została potraktowana bardzo luźno, a scenariusz zawiera wiele dowcipnych odniesień do współczesności.
Jak przebiega praca nad każdą piątkową premierą, którą mogą zobaczyć bliscy młodziutkich aktorów? - Na początku dzieci czytają teksty, żebyśmy mogli zobaczyć i ocenić ich możliwości. Staramy się też nakierować je na konkretne role, chociaż nie zawsze to się udaje, bo jednak pozostawiamy im wolność wyboru. W tej sprawie staramy się w każdym razie znaleźć złoty środek, bo chcemy utrzymać poziom, który był podczas ubiegłorocznych edycji półkolonii, gdy po premierach słyszeliśmy głosy rodziców: "fajnie, że moje dziecko nauczyło się teatru przez 5 dni" - wyjaśniają Przemek i Łukasz.
Oczywiście, obaj prowadzący wiedzą, że 5 dni to raczej tylko "muśnięcie" bogatej toni wód tej sztuki, ale można w tym czasie jednak wiele się nauczyć, i co ważne, czegoś się o sobie dowiedzieć. Na przykład, na ile jest się otwartym i mającym dystans do samego siebie. Jak zauważa Przemek, znacznie łatwiej pracować z takimi osobami, choćby miały duże braki warsztatowe. A na scenie przecież trzeba do pewnego stopnia zrezygnować z własnej powagi i wzbudzić salwy śmiechu, gdy tego wymaga rola. Bracia zaznaczają, że oczywiście nie są pedagogami i psychologami, i nie wolno im przekraczać strefy komfortu uczestników warsztatów. - Jeśli ktoś mówi nam "nie", to robimy krok do tyłu, to znaczy gra, jak potrafi. W czasie prób można się oczywiście śmiać z roli, ze sceny, ale nie pozwalamy nikomu szydzić - zauważa Łukasz Jarzyński.
Po pracy z pierwszymi grupami płoccy aktorzy, znani z rozmaitych przedsięwzięć scenicznych dla najmłodszych, mają swoje refleksje. - Z takich niepokojących zjawisk, jakie zauważamy, możemy wymienić trudności z wydobyciem intencji w wypowiedziach. Niektóre z dzieci czytają, a potem mówią swoje kwestie sprawnie, ale inne - "płasko". To zwykle nie ich wina, to czasy się zmieniają. Słowo mówione dzisiaj zostało wyparte przez wizualny tekst opatrzony emotkami, które nigdy nie zastąpią prawdziwych emocji - zwracają uwagę prowadzący półkolonie. Przemek wskazuje na pewien kryzys kreatywności u dzieci. Być może to także jeden z negatywnych efektów pandemii, która bardzo oddziałała na najmłodsze pokolenie.
Ale są też i jasne strony. U wielu uczestników turnusów widać zaangażowanie, gdy ćwiczą swoje role nawet podczas przerw, a także potrafią wykorzystać to, czego nauczyli się podczas prostych ćwiczeń aktorskich, w samym spektaklu. Na przykład w ostatnim lipcowym turnusie m.in. świetnie radziły sobie dzieci wcielające się w grupę kupców na arabskim targu.
W czasie spektakli słychać muzykę graną na żywo - to zasługa Stanisława Psarskiego. Braci wspiera też w pracy Katarzyna Jarzyńska, która sprawuje opiekę logopedyczną nad uczestnikami turnusów. Praca z dziećmi ukraińskimi, z których część nie zna języka polskiego, jest pewnym wyzwaniem. - Mamy panią ze Szkół Katolickich, która jest dwujęzyczna. Ona nam pomaga na próbie, ale w razie czego używamy translatora i dużo gestykulujemy - wyjaśniają bracia Jarzyńscy.
am