Płocczanie pokonali tysiąc kilometrów od krzyża na Giewoncie do Pomnika Trzech Krzyży w Gdańsku w Narodowej Sztafecie Wolności i Solidarności im. Jana Pawła II.
- Celem projektu było nie tylko samo przejechanie na rowerze tej trasy, ale także przekazanie uczestnikom informacji dotyczących odwiedzanych miejsc i współczesnej historii Polski związanej z naszą niepodległością, początkami Solidarności i postacią Jana Pawła II. Chcieliśmy także tym młodym ludziom uzmysłowić, jak zbrodniczym systemem był komunizm i jak próbowano z nim walczyć - wyjaśnia Leszek Brzeski, opiekun Parafialno-Uczniowskiego Klubu Sportowego "Victoria", który był organizatorem sztafety. Dlatego w trakcie tych dziesięciu czerwcowych dni jazdy grupa zatrzymała się np. przy ważnych pomnikach, odwiedziła historyczne miejsca i obiekty.
Początek szlaku wytyczył krzyż na Giewoncie, a następnie Zakopane, gdzie pod Wielką Krokwią uczestnicy sztafety wzięli udział w obchodach rocznicy pielgrzymki Jana Pawła II na Podhale. W Katowicach grupa dotarła pod pomniki powstańców śląskich i poległych górników KWK "Wujek". Nie można było pominąć Krakowa i Wawelu oraz Jasnej Góry. W Warszawie natomiast kolarze złożyli kwiaty przy Grobie Nieznanego Żołnierza i odwiedzili grób bł. ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu.
Wielkim wsparciem na trasie, jak podkreśla Leszek Brzeski, byli dla nich miejscowi działacze Solidarności, którzy pełnili rolę swoistych przewodników po historii danego miejsca. W gdańskiej stoczni po historycznej sali BHP oprowadzał grupę płocczan Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Ich szlak z południa na północ Polski biegł oczywiście także przez Płock, w którym m.in. uczestniczyli we Mszy św. w katedrze. - Miłym akcentem było to, że niemal do Włocławka towarzyszyli nam rowerzyści z klubu Delta Płock - wspomina L. Brzeski.
Pomysł takiej sztafety narodził się już w 2018 r., w setną rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę, ale z różnych przyczyn (w ostatnim czasie pandemia i wojna w Ukrainie) projekt nie doszedł wcześniej do skutku. - Mieliśmy na początku sporo chętnych uczniów z naszej szkoły, ale z czasem wycofywali się - wyjaśnia L. Brzeski, nauczyciel w Zespole Szkół Technicznych i organizator wielu takich rajdów. Dlatego tym razem, mimo symbolicznej liczby uczestników, sztafeta wyruszyła i dotarła do celu. W grupie jechali uczniowie Siedemdziesiątki: Adam Kurczewski i Mateusz Szudrowicz oraz Kacper Marciniak z ZSZ im. Marii Skłodowskiej-Curie.
Rowerzystom towarzyszył na trasie samochód transportujący m.in. bagaże, a czasem same rowery, na odcinkach, na których nie można było poruszać się jednośladem. - Nie chodziło nam, by pokonać ten szlak za wszelką cenę w stu procentach na rowerach. Tam, gdzie to było niemożliwe, jechaliśmy samochodem - wyjaśnia opiekun grupy. Za kółkiem towarzyszył jadącym Daniel Ratka.
Jak ocenia Leszek Brzeski, młodzi byli dobrze przygotowani fizycznie do długiej drogi; mieli także szereg spotkań, dotyczących poruszania się po drogach. Jednak opiekun sztafety nie ukrywa, że bezpieczeństwo rowerzystów było największą troską na trasie. Udało się bezpiecznie dotrzeć do Gdańska i zakończyć podróż Mszą św. w kościele św. Brygidy.
- Myślę, że dla tych młodych ludzi to była żywa lekcja historii. Odwiedzili miejsca, w których wcześniej nie mieli okazji być - mówi przewodnik sztafety.
am