Gdy Weronika opowiada swoją historię, często używa słowa „przypadek”, sugerując jednak coś zupełnie odwrotnego. – Bo „przypadek” to drugie imię Ducha Świętego – mówi. Aż trudno uwierzyć, że od sześciu lat prowadzi trudną walkę o wzrok.
Jak przeżywała ten czas jako trzynastolatka? Na szczęście wszystko działo się bardzo szybko – wizyty u lekarzy, kolejne diagnozy nie pozwalały na chwilę zatrzymania. Chociaż, jak wspomina, w szpitalu zdarzyło się kilka momentów, które przeżywała jako żałobę. Ostateczna diagnoza była zakończeniem chaotycznej walki i początkiem nowej, metodycznej batalii o jak największe odzyskanie możliwości widzenia. Szansę na leczenie znalazła we Wrocławiu, gdzie ma bardzo dobrą rehabilitantkę wzroku. Przez sześć lat, jak obliczyła, przeszła cztery duże operacje i kilka mniejszych zbiegów. – Po pierwszej operacji w źrenicy pojawiło się wątpliwe poczucie światła. Teraz ze znacznej odległości zaczynam dostrzegać ruch i cienie, wyostrzają się też kontury – wyjaśnia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Małecka