Od co najmniej 30 lat o tej porze w Czerwińsku i okolicach trwają „czerwone” żniwa, z tą różnicą, że w tym roku nawet truskawki dojrzewają tu w cieniu wojny.
Kiedy w marcu plantatorzy z nadwiślańskiej gminy otwierali swoje domy dla uchodźców wojennych z Ukrainy, wielu przyglądało się tej sytuacji, sugerując z przekąsem, że zapewniają sobie pracowników na czas zbioru owoców. I chociaż nie taka była motywacja, to faktycznie wydawać by się mogło, że w tym sezonie rąk do pracy nie zabraknie. Bo prawdą jest, że od lat te zbiory możliwe są dzięki zatrudnianiu pracowników z Ukrainy. Te piękne, a zarazem trudne relacje i wieloletnie znajomości hartują się podczas wspólnej pracy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ilona Krawczyk- -Krajczyńska