Biskup płocki Piotr Libera uczestniczył w obchodach 100-lecia Ochotniczej Straży Pożarnej w Wieczfni Kościelnej.
Szlachetność serca, sumienie i pamięć składają się na etos strażaka; do tego, aby go strzec i rozwijać, zachęcał w Wieczfni Kościelnej biskup Piotr Libera. 22 kwietnia minęło 100 lat od utworzenia tamtejszej jednostki strażackiej.
- Przyszliście, jak przystało na okrągły jubileusz: w waszym strażackim rynsztunku: w eleganckich mundurach, z odznaczeniami, ze sztandarami, przy dźwiękach orkiestry. Bóg zapłać za tę kulturę strażacką! Kulturę waszego munduru, waszych orkiestr, waszych remiz, waszego rytuału - mówił w homilii biskup.
- Każdy z was może powiedzieć: stoję przy grobie Pańskim, idę w procesji, szykuję strażacki ołtarz na Boże Ciało, bo wiem, że "bez Boga ani do proga", bo nawet jeśli czasem jestem słaby, to tak naprawdę, w głębi serca, chcę czuwać, aby stawać się dobrym człowiekiem! Czuwać, aby być opiekuńczym mężem! Czuwać, by być szlachetnym, cierpliwym ojcem! Robię to także dlatego, że chcę dać świadectwo sprawdzonej Nadziei, która nigdy nie zawiodła... To jest sprawdzone dziedzictwo! Innego nam nie trzeba! Jesteśmy w kościele, bo strażak wie, że choć tak po ludzku to on strzeże od "powietrza, ognia i wojny", to musi umieć też wołać do Najwyższego: "od powietrza, głodu, ognia i wojny, zachowaj nas, Panie". I wie, że najlepiej czuwa, najlepiej strzeże sumienia przy konfesjonale, przy ołtarzu, przy Pańskim grobie! - akcentował biskup.
Kaznodzieja mówił o czujności sumienia i budowaniu braterskiej wspólnoty strażackiej, która jest spadkobiercą wiekowej tradycji przekazywanej przez kolejne pokolenia. - Waszemu zaufaniu musi towarzyszyć sumienie, szlachetność serca. Trzeba tę szlachetność serca, sumienia w sobie obronić... Szlachetność serca, to nie cnota elit, to nie cnota salonów... To cnota Polski, która potrafi jeszcze klękać przed Bogiem i tylko przed Bogiem! Która przed Bogiem chyli swoje sztandary! Która nie boi się przyjmować Chrystusa! Która umie pozostać wierna ślubnej obrączce! Która nie godzi się „majstrować” przy początku i kresie ludzkiego życia! Która nie pozwala wychowywać młodego człowieka na pornograficznych filmach i pełnych agresji obrazach czy grach! Która nie chce, by jej służby zachowywały się kiedykolwiek tak niegodnie, tak bez honoru, jak tego smutne przykłady mamy dzisiaj u najeźdźców za naszą wschodnią granicą! Trzeba tę szlachetność serca krzewić. Kto zostaje strażakiem, wchodzi w pewną szczególną braterską wspólnotę. Współczesny świat liberalizmu i konsumpcji każe się rozpychać łokciami. Wszechobecna stała się konkurencja wraz z jej siostrami - zawiścią i zazdrością. Straż przypomina: jesteśmy służbą – spoczywa na nas odpowiedzialność za ludzkie życie, szczególnie za życie zagrożone, za wspólne dobro naszej osady, wiosek. Często tego ducha służby przekazał kiedyś wasz pradziad waszemu dziadkowi; dziadek z kolei - synowi, waszemu ojcu; ojciec - wam, a teraz o mundurze i złotym hełmie marzy często wasz syn, a niekiedy także córka. Żadna z organizacji pożytku publicznego nie może poszczycić się taką rodzinną, wielopokoleniową historią - zwrócił uwagę hierarcha.
Pamiątką jubileuszu jest figura św. Floriana, patrona strażaków, ustawiona nieopodal remizy i kościoła parafialnego.
Straż Pożarną w Wieczfni założyło 14 mieszkańców tej miejscowości. Pierwszym ich prezesem był ks. Hieronim Syski, zaś naczelnikiem Władysław Piekarski.