Święto patronalne Caritas, w tym roku obchodzone po raz pierwszy jako Dzień Dobra, przyciągnęło w Niedzielę Miłosierdzia bardzo wielu tutejszych mieszkańców do klasztornych ogrodów przy bazylice czerwińskiej.
Parafia w Czerwińsku była jednym z ośrodków w diecezji płockiej, który włączył się w ogólnopolską akcję Caritas. Jak zaznacza ks. Łukasz Mastalerz, salezjanin, proboszcz parafii Zwiastowania NMP, była to inicjatywa oddolna, co bardzo cieszy. - Pomysł włączenia się w tę ogólnopolską akcję wyszedł u nas od szkolnego koła Caritas, którym opiekuje się pani katechetka Urszula Fabisiak. Czynnikiem mobilizującym był fakt, że pierwszy Dzień Dobra był dedykowany naszym braciom i siostrom z Ukrainy, uciekającym przed wojną. A mamy przecież takie osoby nie tylko w gminie, ale i u nas, w klasztorze. Dlatego widzimy potrzebę pomocy - wyjaśnia ks. Mastalerz.
Organizatorzy chcieli pokazać, "że dobra jest więcej" - i to się udało, sądząc po różnorodności atrakcji i liczbie uczestników wydarzenia. Czerwińskie świętowanie rozpoczęło się po Mszy św. o godz. 10. - W przestrzeni naszych ogrodów klasztornych rozmieszczone były różne stanowiska, które nazwaliśmy "miejscami dobra", gdzie konkretni ludzie mogli dzielić się swoim talentem. Wśród nich np. Anna Dąbrowa, studentka ASP, która wykonywała szybkie, szkicowe portrety lub karykatury. W innym miejscu Małgorzata Domańska, artysta plastyk, pokazywała jak się robi orgiami. Animatorzy naszego Oratorium Jana Pawła II przygotowali różnego rodzaju tańce integracyjne i zabawy ruchowe. Samorząd uczniowski ze szkoły podstawowej w Czerwińsku wraz z paniami, które są odpowiedzialne za wolontariat, przygotował loterię fantową. Strażacy z drużyn OSP z Czerwińska i Radzikowa dali pokaz sprzętu strażackiego - wymienia ks. Akacjusz Cybulski SDB, który pomagał w organizacji tego wydarzenia w czerwińskiej parafii.
Rozegrano nawet mecz mecz Salos Wiślanie kontra Legia Ladies - wygrał Salos. Wielkim zainteresowaniem cieszyło się także malowanie twarzy. Wśród bardzo wielu propozycji, typowych dla takich wydarzeń, znalazły się też mniej oczywiste. - Jednym z takich "miejsc dobra" było stanowisko, gdzie była możliwość spotkania z logopedą i panią psycholog. Krótka rozmowa - porada mogła być dla kogoś pierwszym krokiem do jakiejś zmiany w życiu - mówi ks. Akacjusz. Był także poczęstunek przygotowany przez Ukrainki - obowiązkowo barszcz ukraiński i pierogi.
Jak udało się zorganizować z takim rozmachem tę akcję? - Myślę, że kluczem są nasze codzienne, dobre relacje. Nie da się zrobić takiej imprezy, gdyby wszedł ktoś ot tak z zewnątrz - zauważa ks. Akacjusz. To cały ciąg ludzi, którzy się znają, przyjaźnią i potrafią angażować w to kolejne osoby. - Głównym motorem była pani Ula, a włączyło się w to bardzo chętnie środowisko lokale i nasi współpracownicy salezjańscy - mówi.
W czerwińskim Dniu Dobra aktywnie uczestniczyły także ukraińskie mamy z dziećmi - czy to przygotowując poczęstunek, czy po prostu biorąc udział w grach i zabawach. - To jednocześnie była dla nich Wielkanoc. Dlatego już w sobotę nasi ukraińscy goście mogli uczestniczyć w naszej bazylice w świątecznej, wieczornej liturgii, a w niedzielę, po śniadaniu, we Mszy św. o godz. 10., a potem spędzić ten dzień, integrując się ze wszystkimi mieszkańcami. Zresztą, w tej społeczności rzeczywiście nie ma takiej bariery, bo Ukraińcy w Czerwińsku są znani - dodaje salezjanin.
Czy św. ks. Bosko byłby zadowolony z czerwińskiego Dnia Dobra? - Na pewno… Powtarzał przecież: "Gdy boisko pełne, szatan martwy"… - dodaje z uśmiechem ks. Cybulski.
am