Nowy numer 13/2024 Archiwum

Pułtusk. Przy chrzcielnicy

Dom Polonii i bazylikę kolegiacką oddziela najdłuższy rynek Europy, ale łączą historie repatriantów, których ks. Jarosław Bukowski przygotowuje do przyjęcia wiary przodków.

Okres Wielkiej Nocny, jest szczególnym czasem dla katechumenów, których przez chrzest włącza się we wspólnotę Kościoła. Od lat szczególne grono takich osób duszpastersko prowadzi ks. Jarosław Bukowski. Na co dzień jest proboszczem parafii Smogorzewo. Ale z chwilą, kiedy w 2016 roku do Pułtuska przyjechali pierwsi repatrianci z Kazachstanu, bp Piotr Libera powierzył mu funkcję ich duszpasterza – były misjonarz w Rosji okazał się idealnym kandydatem do tej posługi.

– Moja główna misja zaczęła się w Polsce. Przez trzy lata w Rosji ochrzciłem zaledwie osiem osób, a tu już około 40. Tu spełniam posługę misyjną, i to z wszystkimi tego konsekwencjami. Kiedy ludzie mają małą wiedzę religijną, trzeba im przekazać podstawowe informacje, dać świadectwo nawrócenia, na początku przekazać kerygmat, później wprowadzić głębiej w znajomość Pisma Świętego, w katechizm – opowiada duszpasterz.

Przyjeżdżające co roku do Pułtuska nowe grupy Polaków dostają pół roku na "start": adaptację, formalności, naukę języka, poszukiwania miejsca do pracy i zamieszkania. Są wśród nich tacy, którzy w tym czasie intensywnych zmian troszczą się również o sprawy wiary. – Wśród repatriantów są prawosławni, zdarzają się muzułmanie i praktykujący katolicy. Do mnie przychodzi średnio 15–20 osób. To najczęściej ludzie nieochrzczeni albo tacy, których życie sakramentalne zatrzymało się na pewnym etapie, np. mają po 30–40 lat, ale nie byli jeszcze u Pierwszej Komunii Świętej – mówi ks. Bukowski. 

Przygotowanie zajmuje od trzech do czterech miesięcy, spotykania odbywają się raz w tygodniu, ale trwają do wyczerpania tematu, aż wszystko jest jasne. – Ludzi ze Wschodu wyróżnia ogromny szacunek do kapłana. Podchodzą do moich słów bardzo pokornie. Wszystko, co mówię, przyjmują jak coś, z czym się nie dyskutuje. Dociekliwością nadrabiają za to dorastające dzieci. To dla mnie duży wyczyn, bo po rosyjsku muszę tłumaczyć im prawdy teologiczne. Ostatnio chłopiec zapytał mnie: "Skąd się wziął Pan Jezus?". Na szczęście potrafię rysować, więc wpadłem na pomysł, że rozrysuję, kim Jezus był przed Wcieleniem. Pytają też o tajemnicę Trójcy Świętej i wtedy sięgam po starą katechetyczną metodę trzech świec – dodaje.

Na chrzest osoby dorosłej trzeba mieć zgodę biskupa, dlatego jeszcze w trakcie przygotowań do bp. Piotra Libery kierowane są stosowne podania. Gdy kandydaci są gotowi, zorientowani w kwestiach wiary, podczas Mszy św. w pułtuskiej bazylice przyjmują wszystkie brakujące sakramenty. – Dzięki gościnności i otwartości ks. inf. Wiesława Koska, gospodarza i kustosza pułtuskiej bazyliki, który zawsze otacza repatriantów serdeczną opieką duszpasterską, otrzymują oni potrzebne sakramenty właśnie w parafii św. Mateusza. Na zakończenie Mszy św. połączonej z udzieleniem sakramentów dostają odpowiednie zaświadczenia. Ruszają w Polskę jako w pełni zaopatrzeni katolicy – mówi ks. Bukowski.

Kapłan żartuje, że to taki "pakiet sakramentów na nową drogę", ale zapewnia również, że to nie "fabryka" chrześcijan, bo kiedy ludzie decydują się już wejść na ścieżkę wiary, widać, że wiele to dla nich znaczy. – Myślę, że te najpiękniejsze emocje budzą się jeszcze na etapie przygotowania, szczególnie przy kerygmacie, przy świadectwie. Łaska Boża działa, porusza. Odnoszę wrażenie, że Słowianie mają naturalną skłonność do wierzenia, w przeciwieństwie do ludzi Zachodu, którym przez proces laicyzacji wypłukano z serca pragnienie Boga – zauważa kapłan.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy