Podczas kiermaszu kulinarnego, który zorganizowano w parafiach Łopacin, Gąsocin, Ciemniewko i Sońsk zebrano prawie 15 tys. zł na pomoc dla obrońców Ukrainy.
Nie ustaje pomoc rzeczowa i finansowa dla dotkniętej wojną Ukrainy, ale coraz częściej ta pomoc ma również smak i zapach przysmaków zza wschodniej granicy.
Tak było podczas zorganizowanego w połowie marca Dnia Kuchni Ukraińskiej w Ciechanowie, kiedy panie z Ukrainy mogły zarobić na przygotowanych przez siebie specjałach. Mieszkańcy tak rozsmakowali się w ich potrawach, że teraz można kupić je codziennie w Hotelu Olimpijskim.
Podobny pomysł zrealizowano na terenie czterech parafii w gminie Sońsk. Z inicjatywą wyszła Viktoria Kamińska, która od 5 lat mieszka w Gąsocinie, ale urodziła i wychowała się w ukraińskiej miejscowości Rozdół w obwodzie lwowskim. Jej mama i babcia od niedawna także są bezpieczne w Polsce, a rodzinny dom służy teraz za schronienie matkom, które uciekają przed wojną z głębi kraju. - Serce pęka, kiedy słyszy się ich historie. Na Facebooku obserwuję chłopaka z mojej miejscowości, który ma duży magazyn i cały czas rozsyła pomoc do różnych miejsc w Ukrainie. Razem z mężem organizujemy zbiórki i wysyłamy jedzenie, leki, odzież. Oglądając wiadomości ze Wschodu, myślałam jak mogłabym jeszcze pomóc. Wpadłam na pomysł sprzedaży ukraińskich przysmaków – opowiada Viktoria.
Do pomocy od razu przyłączyły się panie z Kół Gospodyń Wiejskich w Ciemniewie i Gutkowie, seniorki z Gąsocina, panie z Gminnego Ośrodka Kultury w Gołotczyźnie i inne ochotniczki. - Bardzo zależało mi na osobach, które uciekły przed wojną, żeby odciągnąć je od myślenia o tym koszmarze. Dzięki temu miałyśmy więcej rąk do pracy i mogłyśmy sprzedawać nasze produkty po Mszach św. w czterech okolicznych parafiach – mówi Viktoria.
Zaangażowane w projekt panie ostatnią sobotę marca spędziły na gotowaniu ukraińskich potraw. Barszcz, pelmeni, gryczanki i wareniki to flagowe potrawy kuchni ukraińskiej, które do późnych godzin przygotowywały panie podzielone na dwa zespoły kulinarne: w świetlicy w Ciemniewie i w Gutkowie. Wspólne gotowanie zaowocowało wymianą przepisów i sprzyjało integracji, chociaż pracy nie brakowało. Na stanowisko przy jednym kościele panie zaplanowały po 150 porcji, czyli 2400 sztuk samych tylko pelmeni, a stoiska były cztery: w Łopacinie, Gąsocinie, Sońsku i Ciemniewku.
W ten pracowity weekend w Gutkowie do pomocy przyłączyło się nawet 50 osób. Lepienie pierogów, porcjowanie, pakowanie trwały do późna, ale zapału nie brakowało. - Jak coś robimy, to zawsze razem. Często bywa tak, że jeśli ktoś nie widzi korzyści, to nie podejmuje działania. My nawet się nad tym nie zastanawialiśmy, tylko dołączyliśmy do akcji. Wsparła nas Spółdzielnia Mleczarska z Gąsocina i pan Jacek Krzemiński właściciel sklepu "Lewiatan". Resztę finansujemy wspólnie. Mamy satysfakcję, że możemy pomóc. Ci, którzy nie mogą być na miejscu, pieką ciasta w swoich domach i przywożą do naszej świetlicy, gdzie wszystko porcjujemy i pakujemy. Takie działanie podnosi morale i zacieśnia więzi we wspólnocie - mówił Mirosław Jaskułowski, sołtys miejscowości, a zaangażowane panie dodawały, że Pan Bóg kazał się się dzielić z bliźnimi i nie wyobrażają sobie postąpić inaczej.
To nie wszystko, bo kiermasz poprzedziły wspólne przygotowania. - Na tydzień przed akcją zaangażowane wolontariuszki spotkały się w świetlicy w Ciemniewie, aby dowiedzieć się nieco więcej o ukraińskiej kuchni, poćwiczyć i degustować pierwsze przygotowane potrawy. Trochę przeszkadza nam bariera językowa, ale znajdujemy sposoby, żeby się dogadać. Ukrainki pokazują nam technikę i sposoby gotowania tych nowych dla nas dań. Najbardziej zaskakują połączenia smaków, np. farsz z kaszy gryczanej i mięsa, czosnek niedźwiedzi. Ale to wszystko jest bardzo smaczne – opowiada pani Ewa z KGW w Ciemniewie. Kobieta mówi też o satysfakcji z pomocy i o tym, że małymi krokami znów udało się naprawić kawałek świata.
Ciężka praca i zaangażowanie nie poszło na marne. Potrawy sprzedawane po Mszach św. w każdej z parafii rozeszły się błyskawicznie. Na zakup obuwia dla obrońców Ukrainy zebrano łącznie 14 900 tys. zł.
Panie nie wykluczają następnych wspólnych inicjatyw, a nawet warsztatów kulinarnych.
Ukraińskie smaki to teraz także symbol solidarności i wsparcia.