Moc świadectwa czeka na czytelników najnowszego wydania płockiej edycji "Gościa Niedzielnego".
Siostry benedyktynki z Sierpca, legendarna i pokorna pielęgniarka z Płocka z czasów Solidarności oraz rektor sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku dzielą się świadectwem wiary, powołania i odważnego życia.
S. Regina Zielińska świętuje w tym roku złoty jubileusz ślubów zakonnych. Chętnie dzieli się świadectwem życia za klauzurą, w cieniu sanktuarium Matki Bożej Sierpeckiej. Jeszcze jako młoda dziewczyna zaniosła do sióstr coś w darze, a wtedy siostra furtianka wiedząc, że ona myśli o wstąpieniu do klasztoru, powiedziała: "Wniesiesz więcej". Te słowa zmartwiły ją, myślała bowiem, że siostra ta liczy na coś więcej w sensie materialnym. Dopiero potem zrozumiała, że to "więcej" oznacza życie i poświęcenie. - To był inny świat. Pamiętam, jak zadziwiał mnie i pociągał widok sióstr modlących się w chórze, zachowujących milczenie na korytarzu, uporządkowanych i przestrzegających zakonne tradycje przy posiłku, sióstr o ascetycznych twarzach, skupionych i milczących… To wszystko mnie pociągało i wychowywało. Oczywiście, było i "twarde łoże" posłuszeństwa, poświęcenia, ciężkiej pracy i wspólnoty, ale jeszcze większa radość życia całkowicie poświęconego Bogu i stała intencja wykonywania wszystkiego na Jego chwałę. W tym wszystkim trzeba być mężnym i nie poddawać się przed sobą samą - mówi s. Regina Zielińska. Więcej na s. V.
Zdaniem Elżbiety Wojciechowskiej, dawnej działaczki Solidarności w Płocku, pielęgniarki z zawodu i powołania, w życiu "chodzi o to, by być dobrym i pomagać innym". Jako nauczycielka w ówczesnym płockim medyku, w którym starała się wychowankom zaszczepić etos zawodowy, zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Była społeczniczką w najczystszym wydaniu, a dowodem tego są jej słowa w czasie rozmowy z "Gościem Płockim": - Proszę nie pisać o mnie, tylko o innych ludziach, którzy pomagali - zaznaczała z uśmiechem, lecz stanowczo, gdy m.in. wspominaliśmy jej działalność w niezwykłej "solidarnościowej" aptece, utworzonej w latach 80-tych przy płockiej Stanisławówce. Więcej na s. VI-VII.
- To było niezwykłych 12 miesięcy nie tylko ludzkich wysiłków i modlitwy, ale przede wszystkim Bożego działania. Nie zliczę ludzi, którzy przychodzili do sanktuarium, mówiąc, jak Pan Bóg działa w ich życiu. Ktoś mi opowiadał: doświadczyłem wielkiego cierpienia, ale Jezus dał mi realną siłę do niesienia tego krzyża. Przyszła kobieta, której syn nałogowo palił papierosy; zamówiła Msze św., długo w tym miejscu się modliła, po jakimś czasie powiedziała mi, że z dnia na dzień jej syn rzucił palenie. Dla niej stał się cud! Albo ktoś inny opowiadał o trudnej relacji z pewną osobą. I znowu była modlitwa zawierzenia w tym miejscu. I cud: ten ktoś po dłuższym czasie na nowo zaczął się odzywać i normalnie rozmawiać. Wiele osób opowiada mi, jak modlitwa do Jezusa Miłosiernego pomogła im przejść przez chorobę COVID-19. Ci ludzie i ich świadectwa to główny owoc jubileuszu - dzieli się doświadczeniem kończącego się roku jubileuszowego w płockim sanktuarium Bożego Miłosierdzia jego rektor ks. Tomasz Brzeziński. Więcej na s.III.
W najnowszym numerze piszemy również: