Charakterystyczne długie, stożkowate świece gromniczne to samodzielny wyrób bractewnych z parafii w Białej k. Płocka. Tradycja trwa od niemal stu lat, chociaż w ostatnim czasie grono panów należących do bractwa bardzo się skurczyło.
W styczniu tego roku, przed świętem Ofiarowania Pańskiego, bialscy bractewni wylali partię ponad stu świec, które będą wykorzystywane w liturgii. Swój nietypowy kształt zawdzięczają one oryginalnej technologii - na historycznej, przekazywanej od pokoleń obręczy z haczykami (jest ich 59) zawieszane są długie knoty. Rozgrzanym na kuchni węglowej woskiem, czasem z domieszką stearyny (w zależności od posiadanych zasobów) polewa się miarowym strumieniem poszczególne knoty, przy czym część materiału spływa do misy z wodą, umieszczonej pod obręczą. Jeden kubek to jedna warstwa, która szybko zastyga.
Nikt z bractewnych chyba nie zliczył, ile potrzeba takich warstw, by powstała świeca. Z pewnością jest ich dużo. Potrzeba też dużo cierpliwości, ale i odporności na gryzący dym, który unosi się w całym pomieszczeniu. Jednak jest coś niezwykłego w tym, jak świece, najpierw jak cieniutkie patyczki, zaczynają pęcznieć na zawieszonych sznurach, by później spalić się w liturgii, dając światło - symbol Chrystusa.
Samo grono bractewnych w podpłockiej parafii św. Jadwigi Śląskiej w Białej to była od pokoleń nie tylko grupa wytwórców gromnic, ale przede wszystkim mężczyźni, którzy służyli przy ołtarzu, stojąc ze świecami w czasie liturgii niedzielnych i świątecznych. Był też w tej parafii zwyczaj odprowadzania z nimi zmarłego na cmentarz. Członkiem tej wspólnoty może być tylko mężczyzna, człowiek wierzący i praktykujący, który jest gotowy do pomocy.
Jeszcze dwa, trzy lata temu przy wyrobie gromnic krzątało się kilku bractewnych z różnym stażem, wykonując czynności na miarę swoich sił, czy to przycinając knoty, czy podtrzymując ogień i rozgrzewając masę woskową na kuchni, czy lejąc same świece. W ostatnim czasie to grono uszczupliło się do trzech panów.
- Kilku naszych kolegów zmarło, a trudno dziś o następców. Szukamy kandydatów, ale często słyszymy: "jestem jeszcze za młody, żeby być bractewnym"… Czy będzie jednak kiedyś ten właściwy czas? - zastanawia się Józef Kłodawski, najstarszy w tym gronie. Sama tradycja lania świec nie została przerwana nawet w czasie pandemii. Bractewnych wspomagają w tej pracy m.in. Rycerze Jana Pawła II, obecni także w tej parafii. W tym roku otrzymali też doskonały materiał - zaprzyjaźniona Pasieka Sadowskich przekazała na produkcję świec czysty wosk. Dlatego tegoroczne bialskie gromnice mają wyjątkowo piękną żółtą barwę.
- Wylaliśmy już dwa koła. Przekazaliśmy świece m.in. do parafii w Skępem i do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku. Planujemy wylać jeszcze jedno koło - mówi Bogdan Bartlod, który jest też w Zakonie Rycerzy Jana Pawła II. Jest zapotrzebowanie na świece z Białej, ale czy będzie komu kontynuować tę piękną tradycję?
am