Lektura Pisma Świętego jest jak tlen dla duszy - warto o tym pamiętać, by jak najczęściej planować czas ze słowem Boga.
W liście apostolskim "Aperuit illis" z września 2019 roku Ojciec Święty Franciszek polecił, aby każdą III niedzielę zwykłą roku liturgicznego poświęcać "celebracji, refleksji oraz krzewieniu Słowa Bożego". Papież chciał, aby w świątyniach wyeksponować i otoczyć szacunkiem Księgę Słowa, by jej treść jeszcze dobitniej wybrzmiała podczas liturgii i w rodzinach.
- Najpierw potrzeba ciszy i to do tego stopnia, aby wręcz usłyszeć bicie własnego serca. Potrzeba ciszy, aby bardziej pragnąć słuchania Boga niż siebie samego i własnych myśli - mówi o warunkach koniecznych do lektury słowa Bożego ks. dr Jarosław Kwiatkowski, moderator diecezjalny Dzieła Biblijnego im. św. Jana Pawła II.
O tym, że jest to możliwe, przekonuje Mateusz Zawadzki, któremu powierzono wiele odpowiedzialnych funkcji w parafii Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych w Winnicy k. Nasielska. Z ministranta wyrósł na lektora, doradcę życia rodzinnego i szafarza. - Wiara bez uczynków jest martwa. Nie da się tego wykluczyć, że to dzięki Bożemu słowu, które od dziecka we mnie pracuje, mam siłę i otwartość, żeby nie unikać tych posług, ale je wypełniać - przyznaje.
Jego duchowość wyrasta z Ruchu Światło-Życie, a od kiedy wspólnie z żoną formują się w Domowym Kościele, stara się, żeby lektura Pisma była systematyczna. - Nie byłbym uczciwy, gdybym powiedział, że czytam je codziennie. Mam trójkę dzieci, pracę, obowiązki. Nie da się usiąść i przez godzinę czytać Biblię. Byłoby to piękne, lecz teraz jest nierealne. Moje sumienie mnie upomina, dlatego walczę o ten czas, bo znam siłę tego spotkania - spotkania ze słowem Boga. Nawet jeżeli przeczytam tylko fragment, potrwa to 5 czy 10 minut, to słowo zostaje ze mną, pracuje. Bardzo lubię przeczytać coś rano, wtedy cały dzień celebruję to, co Bóg do mnie mówi - dzieli się pan Mateusz.
Ksiądz Jarosław Kwiatkowski uważa, że z lekturą i słuchaniem słowa Bożego jest jak ze spotkaniem. - Czasami nawet krótkie może wiele zmienić w życiu. Z pewnością ważna jest wierność i wielkoduszność, aby sięgać po Pismo Święte na tyle, na ile jestem w stanie, na ile mogę. Tyle człowiek usłyszy, na ile sam otworzy się na słuchanie Boga w Jego słowie i na ile przestanie zajmować się sobą - stwierdza duchowny.
Biblia nie jest księgą prostą, ale ci, którzy poznali jej wartość, radzą, żeby nie zniechęcać się, bo nawet jeśli nie wszystko od razu jest dla nas jasne, to już samo obcowanie ze słowem Boga umacnia.
- Kiedy się ją czyta, jest jakoś łatwiej. Tam znajduję wszystko: pocieszenie, prowadzenie, radę, przestrogę. Dobrze mieć słowo, które trzyma i pozwala wierzyć, że obraliśmy tę właściwą ścieżkę. Biblia często podsuwa gotowe odpowiedzi, daje oparcie. Dzięki regularnej lekturze zapamiętujemy coraz więcej fragmentów. To słowo się bardzo przydaje tak na co dzień, w rozmowach. Często Pan Bóg podpowiada jakiś fragment, który może pomóc nam, albo kogoś innego podnieść na duchu. Czasami się na kogoś złościmy, nie rozumiemy jego zachowania, a kiedy czytamy podobne historie w Piśmie Świętym możemy spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy, nadać życiu Bożą optykę. To właśnie jest najpiękniejsze - minęły wieki, a Bóg nieprzerwanie tam do nas mówi - opowiada Mateusz Zawadzki.