- Niech Maryja i Józef będą nam przewodnikami na naszej adwentowej drodze do Betlejem i na wszystkich naszych życiowych drogach - zachęcał w sanktuarium Matki Bożej Niepokalanej Przewodniczki bp Piotr Libera.
Biskup płocki przewodniczył nieszporom i Mszy św. sprawowanej w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Dzień ten rozpoczął zgodnie z liczącą ponad trzy i pół wieku tradycją, oktawę Niepokalanego Poczęcia NMP, nazywaną w mieście nad Węgierką "odpustami". Jak przypomniał o. Wiesław Wiśniewski, pasjonista, kustosz przasnyskiego sanktuarium Matki Bożej Niepokalanej Przewodniczki i proboszcz parafii pw. św. Stanisława Kostki, tegoroczna oktawa stanowi zwieńczenie dobiegającego końca roku obchodów jubileuszu 300-lecia istnienia Zgromadzenia Męki Jezusa Chrystusa oraz dziękczynienie za sługę Bożego o. Bernarda Kryszkiewicza, którego heroiczność cnót ogłosił w maju Ojciec Święty Franciszek. Do dziękczynienia Panu Bogu za otrzymane przez ten czas łaski oraz do modlitwy o to, aby owoce tego roku okazały się trwałe, zachęcił uczestników liturgii o. Łukasz Andrzejewski, prowincjał pasjonistów w Polsce.
Do przasnyskiej tradycji Oktawy Niepokalanego Poczęcia NMP nawiązał w homilii bp Piotr Libera, zwracając uwagę, że przasnyskie odpusty od niepamiętnych czasów były znakiem tożsamości i jedności w wierze miasta i okolic. Podjął również refleksję nad znaczeniem słów: "Maryja Niepokalana". Wyjaśniając je odwołał się do dwóch zawartych w czytaniach liturgicznych obrazów: Zwiastowania oraz dramatu Adama i Ewy w raju, które wiele razy były malowane przez artystów. Pierwszy z nich stanowi zapowiedź przyjścia Mesjasza, przyjęcia przez odwieczne Słowo Ojca natury ludzkiej od Maryi z Nazaretu. - Gdy zdawało się, że Naród Wybrany przegrał, bo stał się narodem pozbawionym znaczenia, bo jego ziemię zajął rzymski okupant, bo tak niewiele było już znaków jego świętości, Bóg sam dał znak, że nie przegrał; w ubóstwie nazaretańskiego domu znalazł oddaną Sobie dziewczynę, która powiedziała Mu "tak". Kobietę, która stała się Jego żywą świątynią. W jej "Ttak", jej fiat sprawa Boga przetrwała! - nauczał bp Piotr.
W drugim obrazie zostało ukazane, że w ciągu całych dziejów ludzkości będzie trwać walka między człowiekiem a mocami zła i śmierci. - Tak, nieustannie powtarza się pokusa, żeby żyć tak, jakby Boga nie było; żeby nie przyjmować od Boga swego istnienia, samemu czerpać z drzewa wiadomości moc kształtowania świata, własnymi siłami pokonywać śmierć i ciemności, polegać jedynie na ludzkiej wiedzy, na ludzkim postępie - tłumaczył kaznodzieja. Zauważył, że "wciąż nosimy w sobie kroplę trucizny tego sposobu myślenia, przedstawionego na tym wielkim fresku Księgi Rodzaju", a pod wpływem wężowej pokusy: "Staniecie się jak Bóg!" wielu ludzi uważa, że znakiem postępu i nowoczesności jest mówienie "nie" Panu Bogu, Jego przykazaniom i Jego woli wpisanej w ludzką naturę. Wielu też sądzi, że usprawiedliwieniem dla ich "nie" mogą być grzechy innych, przede wszystkim bolesne grzechy ludzi Kościoła.
Mówienie Bogu "nie" nigdy nie podnosi człowieka ku wielkim lotom, lecz poniża go i upokarza. Mówienie "nie" Bogu nigdy nie czyni nas większymi, czystszymi i bogatszymi, ale szkodzi i umniejsza. Mówienie "nie" Bogu nigdy nie przynosi ukojenia, lecz staje się toksyną, która zatruwa wychowanie i życie społeczne. Człowiek, który tak jak Maryja, oddaje się całkowicie w ręce Boga, nie staje się marionetką, nie staje się nudny i uległy; nie traci nic ze swojej wolności. Więcej, jego serce doznaje prawdziwego przebudzenia, a on sam jest powołany, by stawać się człowiekiem wrażliwym, życzliwym i otwartym na innych.
Bp Piotr przewodniczył również procesji eucharystycznej wokół placu przykościelnego, którą uświetniła swoją muzyką orkiestra dęta Straży Pożarnej z Przasnysza. W uroczystej liturgii uczestniczyli pasjoniści przybyli z domów zakonnych w Polsce, Czechach i na Ukrainie, księża z dekanatu przasnyskiego na czele z ks. dziekanem Jackiem Daszkowskim, siostry zakonne, strażacy, asysta procesyjna, ministranci oraz liczne grono wiernych.
Wojciech Ostrowski