26 listopada minęło 60 lat od śmierci bp. Tadeusza Pawła Zakrzewskiego, który kierował diecezją płocką przez 15 lat powojennej biedy i stalinizmu.
Kilka materialnych pamiątek pozostało po biskupie Zakrzewskim w płockiej katedrze. Pod koniec długiego pocztu herbów biskupów płockich, czwarty od końca to właśnie jego herb, z zawołaniem: "Pod Twoją obronę". Są również dwie tablice, piękne witraże w prezbiterium, fundowane w czasach jego 15-letnich rządów diecezją, a przede wszystkim prosty biskupi grób w katedralnej krypcie.
Biskup Tadeusz Paweł w testamencie prosił, aby Msze św. o spokój jego duszy ofiarować raczej w intencji dusz czyśćcowych, które najbardziej potrzebowałyby tej łaski. On zaś darował swoją duszę jako ofiarę w ich intencji.
– Umiał łagodnie spojrzeć na każdego. Gdy przychodził do seminarium na nasze egzaminy, każdy chciał zdawać przed biskupem, bo on był łagodny. Interesował się człowiekiem. Chciał wiedzieć, czy dana osoba akceptuje jego decyzję, dlatego wcześniej pytał nas o zainteresowania. Był wyjątkowo cierpliwy, wyrozumiały i delikatny. Takim po 50 latach go zapamiętałem – wspominał przed 10 laty nieżyjący już ks. prof. Tadeusz Rutowski, wieloletni wykładowca filozofii i rektor płockiego seminarium.
Kilkadziesiąt lat temu nieżyjący już były proboszcz parafii Pałuki ks. Tymoteusz Zalewski przekazał ks. Rutowskiemu spisane swoje wspomnienie o bp. Zakrzewskim. Pełne osobistych epizodów opowiadanie zawiera następujący fragment z okresu, gdy ks. Zalewski był proboszczem w Dzierżeninie: "Po raz pierwszy księża rejonu pułtuskiego spotkali się gdzieś w grudniu 1946 r. Było bardzo zimno na plebanii pułtuskiej. Biskup nagle wstał [od stołu] i odezwał się do zgromadzonych księży: »Fratres carissimi, czy możecie mnie wspomóc, potrzeba mi trochę grosza«. To zwrócenie się do nas z prośbą o pieniądze wywołało zdziwienie. Jak to, biskup bez grosza? Każdy z księży, na ile go było stać, złożył ofiarę. Nagle ks. biskup zawiesił wzrok na mojej osobie i odezwał się: »Te zebrane pieniądze, fratres carissimi, zebrałem nie dla siebie, ale dla księdza z Dzierżenina. On nie ma kościoła, kościół w gruzach, on podobno nie ma i plebanii i zgoła nic«. A do mnie powiedział: »Bierz synku, biskup każe«".
Pochodził z Wielkopolski. Urodził się w 1883 roku. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1906 r. w katedrze gnieźnieńskiej. Pracował następnie w poznańskiej katedrze, seminarium duchownym oraz był sekretarzem kolejnych biskupów gnieźnieńsko-poznańskich, w tym kard. Edmunda Dalbora. Udzielał się również na polu społecznym. W 1928 r. został rektorem Papieskiego Instytutu Polskiego w Rzymie. Gdy powstało Radio Watykańskie, pierwszą informację w języku polskim podał właśnie ks. Zakrzewski. W 1938 r. wrócił do Polski i został mianowany biskupem pomocniczym w Łomży. Wojnę przeżył w Ostrowi Mazowieckiej. W 1946 r. został biskupem diecezjalnym płockim. "Przychodzę do was, gdy zaczynają się zabliźniać bolesne rany, które wam zadał huragan wojny i okrucieństwo tych, którzy nas naszli z zamiarem wyniszczenia imienia polskiego i wiary katolickiej" – pisał w pierwszym liście pasterskim do diecezjan.
W trudnych czasach biskup powołał do istnienia Diecezjalne Dzieło Powołań Kapłańskich (w 1950 r.). O okresie, gdy był ordynariuszem płockim, czyli przez 15 lat, wyświęcił 201 nowych księży. Przede wszystkim jednak z jego rąk tysiące ludzi przyjmowały sakrament bierzmowania, po okresie wojennej zawieruchy i męczeństwie dwóch biskupów. Jako członek Komisji Mieszanej episkopatu z rządem komunistycznym wypracowywał trudne porozumienie z 1950 roku. Ksiądz Rutowski wspominał, że gdy biskup miał trudne sprawy do załatwienia z władzami, to wtedy wysyłał swego sekretarza ks. Czesława Górskiego na dzień modlitwy na Jasną Górę.
Biskup Zakrzewski kontynuował dzieło bł. abp. Nowowiejskiego w komisji liturgicznej Episkopatu Polski. Przygotował nowy rytuał, czyli zbiór modlitw, poświęceń i błogosławieństw, z którego częściowo do dziś korzystamy. Wielu księży i świeckich zaświadczało, że biskup "żadnego interesanta nie oddalił bez serdecznego wysłuchania go, nikomu na siebie nie kazał czekać, wszyscy mieli do niego swobodny dostęp" – pisze we wspomnieniu ks. prof. Michał Grzybowski.
Biskup zmarł 26 listopada 1961 r., a jego pogrzeb był wielką manifestacją przywiązania do Kościoła – jak zapisano w kronikach. Uroczystej liturgii w katedrze przewodniczył wtedy kard. Stefan Wyszyński, prymas Polski – dziś błogosławiony. Biskup Zakrzewski spoczął w krypcie biskupów pod katedrą.