Stajemy dzisiaj w tej katedrze - jednej z narodowych Świątyń Polaków przed miłosiernym Bogiem w duchu dziękczynienia i wdzięczności. Dziękczynienia i wdzięczności za tamten 11 listopada 1918 roku, którego pamiątkę dziś obchodzimy. Cztery pokolenia czekały na ten dzień! Piąte się doczekało! W Płocku umówiono się, że o piątej po południu zabrzmi syrena na wieży ratusza, co będzie znakiem rozpoczęcia akcji rozbrajania. I rzeczywiście o tej właśnie godzinie zaczęto odbierać najeźdźcom broń i obsadzać Polakami posterunki. Tu, w katedrze, ks. prałat Piotr Borniński, rektor Seminarium i archidiakon kapituły, odprawił dziękczynną Mszę świętą. Odśpiewano uroczyste Te Deum. Przyszła Polska w imię Pana! Powstała po 123 latach niewoli, by żyć! Żyć wolna wśród wolnych, równa wśród równych! Niepodległa!
W rocznicę tego dnia Pan Jezus uczy nas, abyśmy dziękując za Niepodległe Państwo, w sanktuariach swoich sumień podtrzymywali nadzieję Królestwa Bożego. "Królestwo Boże pośród was jest" - mówi w zwiastowanej przed chwilą Ewangelii. To Królestwo jest pośród nas, gdy On, Emmanuel – Bóg z nami, przyszedł na ziemię: zakiełkowało jak pszeniczne ziarno; przetwarza dzieje jak ewangeliczny zaczyn; zagościło w glebie świata jak drogocenny skarb. Królestwo Boże to Jego Krzyż i Zmartwychwstanie. To Jego Dobra Nowina: przebaczenia i pokoju; zobowiązania do życia miłością; wezwania wielkich tego świata, by każdego dnia pytali się, czy służą i by rzeczywiście służyli. To także Ewangelia sprzeciwu. Sprzeciwu – w imię słów Jezusa "prawda was wyzwoli" - wobec strasznego grzechu kłamstwa… Jak go dzisiaj dużo pod rozmaitymi postaciami: bezkarnego fałszowania rzeczywistości, udawania, fake newsa, hejtu, jak dużo! Jak rujnuje to życie społeczne, niszczy zdrową tkankę międzyludzkich relacji! Mówisz nam też, Panie, w to Święto Niepodległości 2021 roku: "Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie".
Ostrzegasz nas Jezu także: "Powiedzą wam: lub: . Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi". Bo nie jest wyjściem bieganie do niszczycieli autorytetów, proroków nieszczęścia i głosicieli samych siebie! Trzeba wciąż wracać do jasnych wzorów, prawych ideałów i najprostszych słów. Do Piłsudskiego i Paderewskiego, Witosa i Korfantego, Pileckiego i Siedzikówny. Do Jana Pawła Wielkiego, Prymasa Wyszyńskiego i Matki Czackiej. Do: "Bóg – Honor – Ojczyzna". Do: "powiedzcie babci, że zachowałam się jak trzeba". Do: "wymagajcie od siebie, choćby inni od Was nie wymagali". Wracać do mądrości, w której jest – jak słyszeliśmy także dzisiaj w I czytaniu - "tchnienie mocy Bożej i przeczysty wypływ chwały Wszechmocnego". Mądrości, obecnej w modlitwie i czystym spojrzeniu matki. Mądrości, którą wciąż można odczytać w strofach królów ducha: Mickiewicza, Słowackiego i Norwida. Mądrości, zapisanej w księgach: Kochanowskiego, Sienkiewicza, Kossak-Szczuckiej i Herberta. Mądrości, w której jest "duch rozumny, święty, jasny, niepowstrzymany, dobroczynny, miłujący ludzi".
Jak dużo tego "rozumnego, świętego, jasnego, dobroczynnego" ducha dane nam było zaczerpnąć w minionych tygodniach Konkursu Fryderyka Chopina z jego muzyki. Pochodził stąd, z niewyróżniającego się ani bogactwami, ani wielką sławą Mazowsza. Grywał w naszych dworkach - w Sannikach, w Szafarni, w Kowalewie, Płonnym i Rościszewie. Zwiedzał także Płock, z pewnością modlił się i szukał natchnienia również w tych murach. Dlaczego mimo tylu mód, tylu nowych prądów, tylu przemian jego muzyka wciąż porusza i łączy ludzkie serca? Dlaczego tak bliskie są nuty polskiego Uchodźcy, któremu na wytwornych ulicach Paryża szumiały mazowieckie wierzby; którego pośród salonów Zachodu tak bolała rana rozdartej przez zaborców Ojczyzny? Dlaczego jego muzyka już drugi wiek napawa nas dumą, wzrusza i jednoczy, a zarazem wzrusza i jednoczy tylu ludzi na świecie?
Myślę, że najgłębiej na te pytania odpowiedział jeden z ojców naszej niepodległości - Ignacy Paderewski. Wsłuchajcie się, proszę w jego wiekopomne słowa, wygłoszone we Lwowie, podczas obchodu setnej rocznicy urodzin Chopina. W 1910 roku, a więc jeszcze zanim narodziła się Niepodległa. Warto – Siostry i Bracia - naprawdę warto zapamiętać te słowa:
"Grom za gromem uderza w naród znękany, cios spada po ciosie […]. Nowe formy życia, które przyjść musiały, przyjść powinny, obudziły się u nas […]. Wraz ze zdrowym ziarnem powiało [jednak] tumanem plewy i pośladu; z jasnym płomieniem wszechludzkiej jakoby sprawiedliwości, przyszły i kłęby ciemnego, kopcącego dymu […]. Uczą nas szacunku dla obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożercę, a nienawidzić ojców i braci za to, że nie gorzej może, lecz inaczej tylko myślą. Chcą […] cały pokoleń dobytek oddać na pastwę nieokreślonej przeszłości, na łup chaosowi […]. Nad białoskrzydlnym, […] najczcigodniejszym Ojczyzny symbolem kraczą kruki i wrony, urągają mu nawet swojskie, zacietrzewione orlęta. Jak gdyby życie ludzkości ze śmierci narodów powstać mogło! W takich to czasach rozterki i zamętu myśl nasza zwraca się ku przeszłości i trwożna zapytuje: azaliż wszystko, co było, potępienia i pogardy godne? […] Odpowiedź nietrudna. Bo oto w tej chwili unosi się śród nas, a nad nami, jasny duch jednego z tych, co byli […] – duch Szopena. […] O wielka, święta przeszłości, któraś go wydała, bądź błogosławiona! Utarło się mniemanie, że sztuka jest kosmopolityczna. Jak wiele rzeczy, które się utarły, tak i to jest przesądem. […] Sztuka, […], jak wszystko, co pochodzi z głębin duszy ludzkiej, musi […] mieć narodowe piętno. […] Czy to tańce rodzinnego Mazowsza, czy tęskne nokturny, czy tajemne preludia, czy zamaszyste polonezy, czy żywiołowe a przedziwne etiudy, czy burzliwe a epickie ballady, czy też bohaterskie sonaty, on wszystko rozumie, odczuwa wszystko, bo wszystko to jego – polskie. […].
Wkrótce po wyjeździe Szopena – mówił dalej Ignacy Paderewski- na ziemi jego rodzinnej […] ucisk zapanował straszny. […]. Zabraniano nam wszystkiego: mowy ojców, wiary przodków, czci dla świętych przeszłości pamiątek, strojów, obyczajów, pieśni narodowych… Słowackiego, Krasińskiego, Mickiewicza. Nie zabroniono nam tylko Szopena. A jednak w Szopenie tkwi wszystko, czego nam wzbraniano: barwne kontusze, pasy złotem lite, […] szlacheckich brzęk szabel, naszych kos chłopskich połyski, jęk piersi zranionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli ból, wolności żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń. Przez długie lata udręczeń, męki i prześladowań, przez długie lata znękanych myśli naszych najtajniejsze nici z nim się wiązały, ku niemu się tuliły zbolałe serca nasze. Ileż ich on ukoił, pokrzepił… a może i nawrócił. Wszak on był i tym przemytnikiem, co w zwitkach nut niewinnych rodakom po kresach rozsianym rozwoził zakazaną polskość; wszak on był i tym kapłanem, co nas rozproszonych w święty Ojczyzny zaopatrywał sakrament. […] Więc krzepmy serca do wytrwania, do trwania, myśli skrójmy do czynów, do dzielnych, do sprawiedliwych, uczucia podnośmy do wiary, do silnej, bo nie ginie naród, co ma taką wielką, nieśmiertelną duszę…" – tak przemawiał Paderewski we Lwowie w 1910 roku.
Cóż dodać, Siostry i Bracia? Krzepmy zatem serca do wytrwania, i do trwania. Myśli skrójmy do czynów, do dzielnych, do sprawiedliwych. Uczucia podnośmy do wiary, do silnej.