Zawiodła pogoda, ale nie zawiedli kapłani, katecheci, wychowawcy, opiekunowie, rodzice, a także same dzieci ze szkół podstawowych naszej diecezji, którzy pomimo chłodu i deszczu pielgrzymowali do sanktuarium św. Stanisława Kostki.
Tegoroczna, 39. pielgrzymka z Przasnysza do Rostkowa - z miejsca chrztu św. Stanisława, do miejsca jego urodzin - mieniła się kolorami... przeciwdeszczowych pelerynek i parasoli, pod którymi chowali się młodzi pątnicy. - Po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemicznymi obostrzeniami znów wszyscy możemy się spotkać w Rostkowie. Bardzo brakowało nam tej pielgrzymki, bo wstawiennictwo św. Stanisława wiele dla nas znaczy - zapewniali przedstawiciele dzieci, którzy dziękowali bp. Piotrowi Liberze za jego udział w uroczystościach.
Biskup płocki przewodniczył Mszy św., podczas której polecał w modlitwie wszystkie dzieci z diecezji, ich rodziny i nauczycieli, a także modlił się o Boże błogosławieństwo dla wszystkich czcicieli św. Stanisława Kostki. - Jestem bardzo dumny z moich młodych diecezjan. Mimo chłodu, deszczu przybyliście do św. Stasia Kostki. On też nie miał łatwo. Swoje powołanie realizował w bardzo trudnych warunkach. Jesteście jego godnymi naśladowcami. Niech on was prowadzi przez życie - mówił biskup Piotr tuż przed błogosławieństwem, którego udzielił uczestnikom relikwiami świętego.
Zziębniętym pielgrzymom nie było łatwo skupić się na modlitwie, dlatego kazanie, które powiedział, a raczej zaanimował ks. Adam Kowalski, wikariusz z parafii farnej w Sierpcu, ożywiło tę wspólnotę. Kapłan z grupą dzieci i maskotką - ciekawskim Filipem, która prowadziła z nimi dialog - zastanawiali się, co jest potrzebne, kiedy wyrusza się w daleką wędrówkę. Na liście znalazły się wygodne buty, kurtka, mapa, różaniec i pokarm, także ten duchowy. - Nasze życie to jest taka pielgrzymka i żeby w niej uczestniczyć, potrzebujemy odpowiedniego pokarmu. Pan Jezus daje nam najważniejszy pokarm - swoje Ciało i Krew. Wiedział o tym św. Stanisław, który tak często przyjmował Komunię św. Gdy się spożywa taki pokarm, można dojść bardzo daleko - można dojść do nieba - tłumaczył dzieciom ks. Kowalski.
Po raz pierwszy do Rostkowa przyjechała rowerowa, rodzinna pielgrzymka z parafii św. Piotra Apostoła w Ciechanowie. 45-osobową grupę cyklistów poprowadził ks. Mateusz Jesień, wikariusz parafii. - Przejechaliśmy 25 km. Podjęliśmy tę inicjatywę w intencji młodych. Chcemy zawalczyć o ich wiarę i modlić się, żeby trwali przy Bogu - opowiadała pani Ewa, jedna z uczestniczek pielgrzymki, która ma być kontynuowana w kolejnych latach.
Deszczowa pogoda nie wystraszyła także mieszkańców Rostkowa, którzy wychodzili na spotkanie młodym pielgrzymom, wymieniając pozdrowienia, uśmiechy, machając na powitanie. - Kiedy pada, jeszcze trudniej pielgrzymować. Pamiętam, że jednego roku była taka ulewa, iż dzieci zabieraliśmy do domów, by się trochę ugrzały. U mnie przy kuchni stała gromadka, a woda z nich kapała na podłogę. Dostali nawet ubrania na zmianę, żeby się nie przeziębili. To był czas, kiedy czekaliśmy na nich z poczęstunkiem, ciepłą herbatą w remizie. Pamiętam, jak nasi księża wychodzili im na powitanie, a oni szli i szli... Tylu ich było - zamyśla się pani Janina, która mieszka nieopodal kościoła w Rostkowie.
- Wszystko się zmienia. To prawda, że kiedyś przychodziło więcej osób, ale niezależnie od tego, ile by ich nie wędrowało, to zawsze niosą ze sobą taką radość. Oni nawet w deszcz są roześmiani. Ze względu na wiek nie tak łatwo mi się poruszać, ale byłam na porannej Mszy św. i teraz wychodzę, żeby popatrzeć, jak maszerują, poczuć tego ducha - dodaje parafianka.