Muzeum Mazowieckie w Płocku, słynące do tej pory z kolekcji sztuki secesyjnej, przygotowało stałą ekspozycję art déco, prezentującą niemal 2 tys. eksponatów.
Nowe skrzydło Muzeum Mazowieckiego, obchodzącego w tym roku 200 lat, mieści się w odrestaurowanej kamienicy przy ul. Kolegialnej 6. Odwiedzający to miejsce, przechodząc z nieskazitelnie białego holu, zanurzają się od razu w klimat ciemnej ulicy sprzed wieku, oświetlonej neonem i innymi światłami, z lśniącym czerwonym kabrioletem jowett special roadster z 1926 r. w roli głównej. Dlaczego miasto nocą? Bo to był ten czas, gdy miasto ożywało, a ludzie bawili się w klubach i restauracjach.
Można więc zobaczyć witryny sklepowe z odzieżą z lat 20. i 30., zajrzeć do wnętrz francuskich i niemieckich w stylu art déco, do gabinetu prezesa banku i do typowego mieszkania polskiej inteligencji z okresu dwudziestolecia międzywojennego. Ta ekspozycja jest unikatowa w skali kraju. Prezentuje bowiem, tworzoną od 15 lat, największą w Polsce kolekcję w stylu art déco, kładąc akcent na jego polskie realizacje, ale z uwzględnieniem światowych przykładów. Sam styl, inspirowany awangardą, cechujący się dążeniem do geometryzacji i symetrii, już w nazwie łączy sztukę i dekorację. Obejmuje więc w praktyce także przedmioty codziennego użytku. Są tu zatem dzieła sztuki czystej w postaci obrazów, ale dominuje też sztuka użytkowa – meble, stroje, ceramika, szkło, biżuteria.
To wszystko zostało zgromadzone i zaaranżowane na ok. 1000 metrów kw. przestrzeni nowej oficyny muzealnej. Rarytasami tej wystawy są z pewnością obraz „Martwa natura” Tamary Łempickiej, malarki 20-lecia międzywojennego, i wspomniany oryginalny czerwony kabriolet, wyprodukowany w Anglii. Ale wśród zbiorów można też zobaczyć wyroby światowych luksusowych marek, jak broszkę od Tiffany’ego, kolczyki w oryginalnym etui Cartiera, buteleczkę perfum Guerlaina z odrobiną pachnącego płynu, a także szkło i porcelanę takich firm jak Rosenthal i Baccarat.
Zwiedzając tę wystawę, można sobie uświadomić, że na tle luksusowych zagranicznych projektów polska sztuka użytkowa tego okresu również ma się czym poszczycić. Na ekspozycji przy Kolegialnej 6 zgromadzono m.in. prace Zofii Stryjeńskiej (nazywanej „księżniczką malarstwa polskiego”) i Julii Keilowej, wytwory szklane z polskich hut: Niemen, Zawiercie, Hortensja, Krosno, czy porcelanę z wytwórni w Ćmielowie.
W muzealnych wnętrzach rzucają się w oczy na przykład imponujące rozmiarami i wysokiej jakości artystycznej kilimy, m.in. autorstwa Z. Stryjeńskiej. O poziomie tej sztuki w odradzającej się po I wojnie światowej Polsce przypomina na ekspozycji specjalnie wydzielona tzw. Sala Tożsamości. Nawiązuje ona, również elementami aranżacji przestrzennej, do Międzynarodowej Wystawy Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa w Paryżu w 1925 roku. Wówczas powstał po raz pierwszy polski pawilon, a nasi rodzimi artyści odnieśli wielki sukces, przywożąc z niej wiele nagród. Ten rozkwit przerwała brutalnie II wojna światowa, a w komunie – socrealizm.
Wystawa korzysta z dobrodziejstw współczesnej techniki, chociaż nie jest przesadnie naszpikowana multimediami. Umieszczone w niektórych miejscach niewielkie ekrany dostarczają zwiedzającemu istotnych informacji, rysując szerzy kontekst historyczno-społeczny dla zbioru, który można podziwiać. Jeden z ekranów na przykład prezentuje tzw. Rewersy II Rzeczypospolitej, czyli przykłady biedy warstw najniższych społeczeństwa, ale też próby zaradzenia ubóstwu i bezdomności (są tu m.in. przykłady dzieł prowadzonych także przez zakony). Lata 20. i 30. to w Polsce przecież nie tylko wysoki standard i luksus w stylu art déco, który dotyczył raczej wąskiej grupy społecznej. Tę wystawę sztuki użytkowej warto zwiedzić z przewodnikiem, który wyjaśni niuanse stylu, opisze materiały czy nawet funkcje artefaktów. Do tego zresztą zachęca sama placówka. Wystawa powstała dzięki wsparciu finansowemu organizatora Muzeum Mazowieckiego w Płocku – Samorządu Województwa Mazowieckiego.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się