Na szlak 170. zaprzysiężonej pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej wyruszyło w tym roku ok. 150 osób, by modlić się w osobistych intencjach i o oddalenie pandemii.
Sprawujący w kościele farnym Mszę św. dla płockich pielgrzymów bp Roman Marcinkowski przypomniał pielgrzymkę do Skępego z 1952 roku.
Poszła w niej wówczas tylko niewielka grupa odważnych kobiet, które wyruszyły mimo braku zezwolenia władz komunistycznych, i bez udziału mężczyzn, którzy bezzwłocznie zostaliby aresztowani.
– Mieczysław Piotrowski, wieloletni pielgrzym, wyprzedził je na rowerze. Z pomocą kowala Wacława Cholewińskiego zbił brzozowy krzyż i wyszedł z nim naprzeciw pielgrzymującym kobietom, by razem wejść do Bożewa. Do dziś ten krzyż możemy zobaczyć w sanktuarium w Skępem. Jest on niemym świadkiem tamtych czasów i bezbożnego systemu. Dziękujemy za męstwo tamtych kobiet. Przypominam to wydarzenie także dlatego, że i dziś są takie pomysły, by krzyż, religijność i wiarę zamknąć tylko w kościele – mówił biskup.
W homilii wskazał też na postawę Maryi, która po zwiastowaniu poszła do Elżbiety, by podzielić się swoją radością, ale i po to, by służyć, pomagać swojej również brzemiennej krewnej. – My dzisiaj idziemy do Matki Bożej prosić o to, aby w naszych rodzinach rozwijała się miłość – dodał bp Roman. Uczestnicy pielgrzymki szli podzieleni na grupy białą i błękitną.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się