Chleb i dojrzałe człowieczeństwo - to dwie istotne miary ludzkiej pracy, na którą zwrócił uwagę w czasie diecezjalnych dożynek w Karniewie bp Piotr Libera.
Barwnym korowodem z udziałem orkiestry dętej z Makowa Mazowieckiego i z delegacjami niosącymi wieńce rozpoczęły się dożynki diecezjalne i gminne w Karniewie.
W modlitwie poświęcenia przyniesionych płodów ziemi bp Piotr Libera zaniósł trzy prośby skierowane do Boga. – Spraw Panie, aby nikomu nie zabrakło potrzebnego chleba, pobłogosław pracującym na roli i naucz nas dzielić się potrzebnymi darami z każdym, kto znajdzie się w niedostatku – modlił się. Następnie podchodził do każdego z 35 wieńców i je błogosławił.
Każdy z dożynkowych darów był czymś więcej niż dziękczynieniem za chleb, a wyrażał to artystyczny kształt im nadany – kielicha z hostią, monstrancji, dziękczynnego kosza, zagrody wiejskiej, obrazu Matki Bożej itp. – Wszystkie wieńce są piękne, bo w nich jest chleb – mówili uczestnicy dożynek, którzy podziwiali przyniesione na karniewski stadion dożynkowe dary.
A starostowie dożynek, Alicja i Andrzej Szczepańscy z parafii Szwelice, wypowiedzieli w imieniu wszystkich rolników słowa modlitwy: – Panie Jezu, nasze pokorne dzięki Ci składamy za cierpliwość w pracy i wytrwałość, za sens naszej pracy i za zdrowie nam udzielone. Spraw, abyśmy z pól do ludzi lepsi wracali, umocnij naszą miłość do ziemi, ojczyzny, matki. Mów do nas w ciszy pól, naucz nas pracy cichej i niesprzedajnej, wypal zazdrość i pojednaj zagrody nasze. Daj nam siłę przetrwania i godność naszą zachowaj, daj łaskę troski wspólnej, daj łaskę trwania na polach naszych – mówili państwo Szczepańscy.
Biskup Piotr Libera oraz Michał Jasiński, wójt gminy Karniewo, otrzymali z rąk starostów dożynkowych chleb, który następnie przekazali zgromadzonym, aby nim się podzielili.
Centralnym punktem dożynek była Msza św. z uroczystym "Te Deum" za tegoroczne plony, której przewodniczył biskup płocki. W homilii zwrócił uwagę na potrzebę głębszego dziękczynienia, nie tylko za dobry chleb, ale również za dojrzałe człowieczeństwo przyszłego błogosławionego – kard. Stefana Wyszyńskiego, który pochodził z Mazowsza, z dawnych wschodnich rubieży diecezji płockiej.
– Wielokrotnie podkreślał on, że jest wnukiem rolnika znad Bugu i Liwca. I był z tego dumny – podkreślał biskup i przywołał wymowny obraz z życia przyszłego prymasa z września 1939 r., gdy pewien żołnierz poprosił go o spowiedź. Spowiadał go w okopie, a w pewnej odległości od nich rolnik siał zboże. Spowiadając, ks. Wyszyński obserwował tego rolnika. Żołnierz płakał i mówił: "Proszę księdza, co oni z nami zrobili?". "Potem – opowiadał ks. prymas – podszedłem do gospodarza i powiedziałem: »Wszyscy uciekają, wszyscy się boją, a Pan sieje?«. Na to on: »Proszę księdza, gdybym zostawił zboże w spichlerzu, to spłonie, a wrzucę w ziemię, to zawsze ktoś z niego chleb będzie jadł«".
– Otrzymawszy tu, na mazowieckiej wsi, tę naukę i pewnie jeszcze wiele innych nauk, prymas rozumiał życie gospodarza i gospodyni, rozumiał życie ciężko pracującego człowieka… I bronił go, bo komunizm – niejako wbrew sobie – zdradził tego ciężko pracującego, prostego człowieka. Kard. Stefan Wyszyński bronił jego godności, bronił go przed wyzyskiem, bronił przed odcinaniem od korzeni wiary i ojcowizny – mówił biskup w homilii.
Mówiąc dalej o Prymasie Tysiąclecia, zwrócił uwagę: – On cenił bardzo pobożność ludu i godność wiary, która polega nie na filozoficznych dociekaniach i teologicznych dywagacjach, ale na pierwszym miejscu na zaufaniu Bogu, na życiu z Bogiem "w godzinach wytchnień, w pracy dniach", jak śpiewaliśmy w szczególnie często intonowanym wtedy hymnie "My chcemy Boga". Mówię te słowa, bo bardzo pragnę, żebyśmy właśnie dzisiaj, w dniu wdzięczności całej naszej diecezji za mazowieckiego gospodarza, za ojcowiznę, za cud nowego, rozmnożonego potężną Boską mocą ziarna, za tajemnicę wypieczonego z tego ziarna bochna chleba, dziękowali także za cud i tajemnicę dojrzałego jak dorodny bochen chleba człowieczeństwa – człowieczeństwa takiego jak to, które objawiło się w osobie Prymasa Tysiąclecia. I żebyśmy do tej miary, którą on nam zostawił, tu, na polskiej wsi, tu, na Mazowszu, wciąż dorastali – podkreślał biskup.
Cóż oznacza to dojrzałe człowieczeństwo, do którego każdy ma dorastać? Kaznodzieja wskazał na przykład płynący z przyrody i historii: – Pierwsza Polska, Polska ochrzczona, Polska Piastów – pierwszych naszych władców wziętych przecież od pługa – była przed wszystkim krajem wolnych gospodarzy. Nie chłopów pańszczyźnianych, ale wolnych gospodarzy, pracujących choćby na niewielkim, ale własnym dopiero co wykarczowanym poletku. I że praca gospodarza była pierwszą, najdawniejszą polską pracą… Pracując na roli, służąc ziemi – siejąc, zbierając, polując i hodując, nasi pradziadowie wiedzieli, że ziemia służy człowiekowi tylko wtedy, gdy człowiek potrafi jej służyć. Że ona nie jest do eksploatacji, nie "produkuje", ale rodzi. Tak, ziemia rodzi. Rodzi jak matka. A matki nie wolno oszukiwać. Tak kształtowało się, tak wciąż kształtuje się sumienie – Boży głos w sanktuarium ludzkiego serca – mówił biskup.
I znów odwołał się do kard. Wyszyńskiego, mówiąc: – Jak bardzo zależało Prymasowi Tysiąclecia, aby ziarno przykazań, Boży siew na naszej ziemi ludzkiej i chrześcijańskiej moralności padał na glebę dobrze ukształtowanych sumień. Żeby podstawowe zasady moralności nie zostały "wydziobane" przez rozkrzyczane drapieżne ptactwo propagandy, pustych filmów, pornografii czy rozmaitych programów, które igrają z ludzką słabością. To właśnie ten program Prymas Tysiąclecia pozostawił naszej ojczyźnie pod nazwą Ślubów Jasnogórskich – mówił biskup Piotr, który następnie przywołał i odnowił niektóre z tych ślubów wraz ze zgromadzonymi na dożynkach w Karniewie.
Na następnej stronie publikujemy pełną treść homilii bp. Piotra Libery, wygłoszonej 29 sierpnia 2021 r. w Karniewie.