Biskup Roman przewodniczył uroczystościom w sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.
Uroczystości 15 sierpnia, w dzień największego z maryjnych odpustów w Smardzewie, rozpoczęły się od modlitwy za poległych w 1920 roku. Delegacja strażaków złożyła kwiaty i znicze na grobie żołnierza, który zginął w walce z bolszewikami, a bp Roman Marcinkowski odmówił modlitwę w intencji obrońców ojczyzny.
Tego dnia nie zawiedli także czciciele Matki Bożej, którzy po raz pierwszy od czasu wybuchu pandemii tak licznie odwiedzili sanktuarium pod Płońskiem. Biskup Marcinkowski, który modlił się wraz z wiernymi, stwierdził, że ich nieustanne powroty do tego miejsca są wyrazem miłości do Maryi.
- Cieszę się z waszej obecności, skupienia, modlitwy. Tu jest magnes, który was co roku przyciąga - to Maryja, której w ten sposób okazujecie, że jest wam bliska. W Niej dokonało się to, do czego jesteśmy dopiero powołani. W Jej wniebowzięciu jest zawarty obraz końca naszego życia. Nie wiemy, kiedy to nastąpi. Koniec naszego życia jest po tamtej stronie, a doczesność to tylko droga, pielgrzymka. Na tej drodze musimy znaleźć czas na przemyślenia, osobistą refleksję. Takie dni, jak ten dzisiejszy, są okazją do przemiany. Są przystankiem na tej drodze, kiedy możemy uporządkować siebie i zastanowić się - czy żyję jak prawdziwy uczeń Chrystusa? Czy żyję Ewangelią? - pytał biskup senior w kazaniu.
Tradycyjnie do sanktuarium przyszły kompanie z Sochocina, Glinojecka i Dziektarzewa, a także przyjechali pielgrzymi z Płońska. I chociaż w latach ubiegłych tych grup było znacznie więcej, to - jak zauważa kustosz sanktuarium ks. Henryk Dymek - w tym roku były one i tak liczne.
- Można powiedzieć, że po dwóch latach od koronacji wizerunku Maryi papieską koroną wierni w pełni powrócili do Matki. Tak naprawdę odpust przeżyliśmy jak dawniej, jak za czasów przed pandemią. Wierni dopisali. Kapłanów podczas uroczystej sumy było aż 19. Dzięki temu bardzo dużo osób skorzystało ze spowiedzi. To bardzo cieszy - opowiada proboszcz parafii św. Stanisława Kostki w Smardzewie.