Biskup Piotr Libera wprowadził pieszych pielgrzymów z diecezji płockiej przed tron Jasnogórskiej Pani.
O 5.30 rano rozpoczął się ostatni dzień diecezjalnej pielgrzymki. Finisz, jak zawsze był niepowtarzalny, bo jego celem była kaplica Cudownego Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. - Bogu niech będą dzięki za tą niezwykłą chwilę, którą teraz możemy razem, z bijącymi sercami, przy sercu Maryi, naszej Matki, przeżywać - mówił potem ks. biskup Piotr w homilii na Szczycie.
10-kilometrową trasę pątnicy pokonali w dwóch grupach, łącznie ok. 700 osób. Modlitwa godzinkami i na różańcu orz radosny śpiew przygotowały wiernych do spotkania z Maryją, ale gdy zaleźli się na progu kaplicy, śpiew ustał. Zabrakło słów i środków wyrazu, a najwyższe wzruszenie mogło oddać tylko milczenie i modlitewne spojrzenie na ikonę Bogarodzicy.
Po osobistej modlitwie pielgrzymów przed Cudownym Obrazem, rozpoczęła się Msza św. na Szczycie, której przewodniczył biskup Piotr Libera dla pątników diecezjalnych kompanii z Płocka, Kalisza, Siedlec i Łomży. W homilii nawiązał do dziedzictwa czterech dekad pielgrzymek z Płocka na Jasną Górę. - Te 40 lat naszego wędrowania, gdybyśmy objęli je teraz jednym spojrzeniem, czy nie jest dla nas przypomnieniem 40-letniej wędrówki Ludu Wybranego przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Ile się przez tych 40 lat zmieniło… Jak bardzo zmienił się przez te lata świat. Jak bardzo zmieniła się nasza ojczyzna. Jak bardzo Duch, który tchnął z Jasnogórskiego Wieczernika, zmienił oblicze ziemi – tej ziemi, naszej polskiej, naszej mazowieckiej ojczyzny. Rzeczywiście wyruszaliśmy w drogę w czasach "domu niewoli". I przez te lata widzieli pielgrzymi z Płocka i z Mławy, z Ciechanowa i z Rypina, z każdego zakątka naszej diecezji - i patrole sług ducha niewoli, i biedę, niesioną razem z plecakiem, biedę, która okazywała się bogactwem szlachetnych serc. Może nie mieliśmy wtedy materialnie wiele, ale ta droga do Matki uczyła najpiękniej, że pielgrzym był zawsze bratem – zawsze siostrą, i "obcy" człowiek dzięki tej drodze przez wspólny, pątniczy trud stawał się kimś bliskim, z kim dzieliło się żar płynący z sierpniowego nieba i ulewny deszcz zalewającą namioty - mówił biskup.
Nawiązując do Ewangelii o cudzie przemiany wody w wino w Kanie Galilejskiej (J 2, 1-11), odczytanej w czasie liturgii i słów Maryi skierowanych do sług: "Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie Syn", biskup dodał: - Nie ważne, że ciężko się nosi wodę, kiedy ktoś obiecał wino. "Uczyńcie wszystko, cokolwiek Jezus wam powie" – nie ważne, że teraz widać tylko to, czego brakuje, a nie widać tego, co miało być w obfitości… "Uczyńcie wszystko, cokolwiek On wam powie" – nieważne, że stągwie do oczyszczeń nie wydają się być najlepszym rozwiązaniem, kiedy szuka się pojemnika na napoje. "Uczyńcie wszystko, co On wam powie" – a On da waszym sercom jeszcze raz w obfitości Ducha Syna, Ducha, w którym możemy wołać "Abba Ojcze". Przed 30 laty te właśnie słowa wyśpiewały na tym miejscu tysiące młodych przybyłych z całego świata na Światowe Dni Młodzieży ze św. Janem Pawłem II - przypomniał biskup płocki.
I dodał: - Przecież tyle już przeszliśmy, wierni tym słowom! Czy zawiodły się nasze serca? Czy opuścił nas Bóg? Więc nabierzmy Ducha Świętego tu na Jasnej Górze i podnieśmy głowy! Na przekór prorokom nicości, wieszczącym koniec Kościoła, wbrew ludziom, którzy nie mają już w sobie nadziei bądź ulegli kolonizacji ideologicznej. Ale również i dla nich, jeszcze raz uczyńmy wszystko, co Jezus Chrystus nam mówi. Uczyńmy wszystko, do czego Maryja nas zaprasza - mówił biskup w homilii.