Mija 150 lat od przybycia mniszek klarysek kapucynek do Przasnysza. 7 sierpnia jubileuszowej Eucharystii przewodniczył biskup płocki Piotr Libera.
W sobotę 7 sierpnia przasnyski kościół sióstr, refektarz i ogród tętnił jubileuszową radością. Na ten jeden dzień surowa, papieska klauzura uchyliła się dla duchownych i świeckich, który świętowali 150-lecie obecności klarysek kapucynek w Przasnyszu.
- To jest 150 lat wielkiej służby dla Boga i ludzi. My w Przasnyszu najlepiej wiemy, ile siostrom zawdzięczamy. Dziś z 17 tysięcy gardeł przasnyszan rozlega się skromne, ale najszczersze: "dziękujemy" - powiedział w kościele Łukasz Chrostowski, burmistrz Przasnysza.
A czym jest ten jubileusz dla samych sióstr? - To ważny moment, aby odnowić nasz charyzmat: aby dążyć do świętości, służyć Bogu i ludziom przez intensywną modlitwę i cierpienie oraz być świadkami dobroci Boga, polecając świat Maryi Niepokalanej, patronce naszego zakonu - mówiła na początku jubileuszowej Eucharystii opatka Daria Kucińska.
Mszy św. przewodniczył biskup płocki Piotr Libera. W homilii nazwał przasnyski klasztor sióstr "miejscem wyjątkowym na mapie naszej diecezji i Przasnysza, które - jak zaświadcza historia - cudem powstało i cudem ocalało, do dnia dzisiejszego".
- Zaiste, to ogród Pana - Oblubieńca dusz, który szczególnie nawiedza ten klasztor, daje się poznać swym przyjaciołom, subtelnie i cicho przechadza się między duszami wybranymi, szuka w nich oliwy i ognia swego Ducha. Tu również szczególnie cierpi, ale i zmartwychwstaje. Zaiste, to miejsce jest niczym krzew gorejący, w którym dusza wybrana doświadcza tego niewymownego Ognia i obecności Boskiego Oblubieńca. Jakże nie dziękować Najwyższemu i dobremu Bogu również za to, że na początku historii tej wspólnoty stali święci - mówił ks. biskup, wymieniając błogosławionych o. Honorata Koźmińskiego i m. Angelę Truszkowską, sługę Bożą s. Walentynę Łempicką i m. Izabellę Lebenstein.
- Dziękujmy Bogu za deszcz łaski, jaki obficie zesłał na tę wspólnotę, miasto i naszą diecezję dzięki mniszkom, które wielkodusznie i radykalnie poszły za swym Mistrzem, i nie wypuszczają z dłoni płonącej pochodni modlitwy czuwającej i nieustannej, a także ducha wyrzeczeń i postów. Dziękujmy zwłaszcza za błogosławioną z tego domu – s. Marię Teresę Kowalską, która w czasie drugiej wojny światowej nad cierpienie i pogardę oprawców, większą uczyniła miłość do Chrystusa i do swych współsióstr - mówił ks. biskup.
Nawiązując do czytań biblijnych i konfrontując je z realiami życia w zakonie kontemplacyjnym, biskup zauważył, że klasztor łączy w sobie dwie rzeczywistości: wzniosłość modlitwy i obcowania z Bogiem przypominające tajemnicę Przemienienia Pańskiego na górze Tabor oraz "doświadczenie schodzenia w dół, w pokorę i w konkret ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, to schodzenie do spraw codziennych, do spotkania ze współsiostrą, do życia we wspólnocie i pracy, do rozmów z osobami pukającymi do furty, to bycie dyspozycyjnym na dzwonek, gdy ktoś czeka, i gdy Pan woła na modlitwę w chórze".
Jak to więc ważne - dobrze o tym wiecie, drogie siostry - aby za klauzurą wciąż oczyszczać intencje serca na modlitwie i w działaniu, w spojrzeniu i pragnieniu, aby się tylko Bogu podobać i aby do Niego tylko należeć. Aby czyn wewnętrzny był czysty i nie czerpał żadnych innych korzyści, aby patrzył nań "Ojciec, który widzi w ukryciu i odda tobie".
Biskup płocki zachęcał również mniszki do odnowy życia wspólnotowego. - Zwłaszcza teraz, gdy w świecie jesteśmy świadkami erozji wartości rodziny i autorytetu Kościoła, gdy tylu ludzi - także niestety ludzi Kościoła - kręci się jakby wokół własnej osi; Wy dajcie przykład od wewnątrz, że prawdziwa wspólnota jest możliwa i piękna. Nie musi być łatwa, ba - więcej - nie ma wspólnoty idealnej, ale gdy jest faktycznie przeżywana i praktykowana, to "miłość wzajemna", którą zadał nam Chrystus Pan w Wieczerniku, staje się faktem - akcentował.
Pamiątką jubileuszu jest pamiątkowa tablica odsłonięta i poświęcona w kruchcie zakonnego kościoła.
W jubileuszowej modlitwie i spotkaniu wzięli udział m.in.: m. Rachel Popkova stojąca na czele Federacji "Mater Ecclesiae" Mniszek Klarysek Kapucynek Europy Centralnej, ojcowie kapucyni z ich prowincjałem o. Łukaszem Woźniakiem z Warszawy i ojcowie pasjoniści, księża z Przasnysza i Płocka, siostry felicjanki, szarytki i pasjonistki św. Pawła od Krzyża. Nie zabrakło władz miasta i powiatu przasnyskiego oraz przyjaciół konwentu sióstr.
Również na profilu facebookowym klarysek kapucynek znalazło się wiele serdecznych komentarzy i życzeń: "Kochane Siostrzyczki, jakie to szczęście, że jesteście. Waszym modlitwom zawdzięczamy wiele łask. Niech Bóg wam błogosławi i ma was w swojej opiece... Dla Przasnysza to łaska , że mamy nasze kochane Mateczki… Niech Bóg ma w opiece nasze kochane siostrzyczki… Jesteście wielkie! Dziękujemy za wszystkie modlitwy… Mateczki od zawsze wpisane w historię Przasnysza i mojej rodziny. Wielu Bożych błogosławieństw dziewczyny. Jesteście wielkie!". To tylko niektóre z opinii.
"Półtora wieku to dużo, by zapoznać się z duchem i sposobem życia sióstr, nawet jeśli nie jest łatwo spotkać je osobiście, gdyż ich reguła życia każe im żyć za klauzurą, czyli w oddzieleniu fizycznym i duchowym od zewnętrznego świata. Okazuje się jednak, że kolejne pokolenia przasnyszan oraz odwiedzających Przasnysz gości i turystów kierują swój wzrok na klasztor mateczek z niesłabnącą ciekawością i poczuciem tajemnicy. My, jako bracia kapucyni, złączeni z siostrami wspólną duchowością, polecamy wam zarówno je same jak i ich klasztor, wierząc, że ich modlitwa i cicha obecność jest dla Przasnysza i okolic nie tylko atrakcją, ale przede wszystkim prawdziwym błogosławieństwem" - napisał w specjalnym przesłaniu na jubileusz o. Łukasz Woźniak, minister prowincjalny warszawskiej prowincji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów.
Warto przypomnieć, że w Przasnyszu na początku XVII wieku osiadły dwie zakonne rodziny franciszkańskie: bernardynów i bernardynek. W wyniku historycznych przemian oba klasztory należą dziś do innych wspólnot, do pasjonistów i sióstr klarysek kapucynek. Siostry bernardynki opuściły miasto po ponad 250 latach obecności, by w roku 1871 oddać swój dom nowo powstałej na ziemiach polskich kontemplacyjnej wspólnocie klarysek kapucynek.
Gdy w 1967 r. prymas Stefan Wyszyński przybył do Przasnysza i Rostkowa, zatrzymał się również u sióstr klarysek kapucynek. Powiedział im wtedy, że "Kościół potrzebuje takich »modlitewników« jak one".