Wspólnota Matki Bożej Szkaplerznej uczciła przypadającą w lipcu 101. rocznicę śmierci ks. Władysława Krawieckiego - pochodzącego z parafii k. Pułtuska duchowego przewodnika oczekującej na beatyfikację m. Elżbiety Róży Czackiej.
Miejsce to jest nam bliskie dlatego, że naznaczone śladami naszej Matki Założycielki, którą niedługo wszyscy będziemy mogli nazywać błogosławioną - mówiły siostry ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, które wzięły udział w niedzielnych uroczystościach odpustowych w parafii.
Przyjechały tam ze względu na ks. Władysława Krawieckiego, urodzonego w pobliskich Witkach (w 1881 r. Łempice Małe), pierwszego przewodnika dzieł m. Czackiej, pod którego opieką rodziła się duchowość ich zgromadzenia.
– Matka Róża Czacka 101 lat temu odwiedziła tę ziemię, uczestnicząc w pogrzebie ks. Władysława Krawieckiego. Przez pandemię nie mogliśmy uroczyście obchodzić 100. rocznicy jego śmierci, ale dziś możemy wspominać jego życie, ciesząc się rychłą beatyfikacją prymasa Wyszyńskiego i m. Czackiej – mówił ks. proboszcz Mirosław Borkowski.
Hrabianka Róża Czacka straciła wzrok w wieku 22 lat, ale za radą zaprzyjaźnionego okulisty postanowiła przekuć ten fakt w swoje powołanie i pomagać innym niewidomym w godnym życiu. Wyjechała do Paryża, aby tam zbierać doświadczenie w tym kierunku. W 1910 r. założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, które rozwijało się w Warszawie. Pięć lat później działania wojenne uniemożliwiły jej powrót z rodzinnych uroczystości na Wołyniu i trafiła do Żytomierza, gdzie spotkała ks. Władysława Krawieckiego, wykładowcę w tamtejszym seminarium duchownym i cenionego spowiednika.
– Być może nie byłoby dziś naszego zgromadzenia, gdyby nie tamto spotkanie w konfesjonale, od którego wszystko się zaczęło. Pan Bóg chciał, aby przyszła błogosławiona zawdzięczała ks. Krawieckiemu przygotowanie do życia zakonnego. Dzięki jego kierownictwu w 1918 r. złożyła pierwsze śluby i powróciła do Warszawy jako m. Elżbieta – opowiadały siostry w Pokrzywnicy.
Na jej prośbę do Warszawy, do Zakładu dla Niewidomych przy ul. Polnej, przyjechał także ks. Krawiecki. – Głosił rekolekcje dla pierwszych kandydatek zgromadzenia i towarzyszył założycielce oraz ją wspierał. Była ona przekonana, że na swojej drodze spotkała człowieka świętego. Ksiądz Krawiecki był rozkochany w Matce Bożej. Zachęcał do oddawania Jej czci. Być może dlatego w naszym stroju zakonnym mamy szkaplerz. To jego franciszkańską duchowością inspirowała się m. Czacka, zakładając nasze zgromadzenie. Wspólnie redagowali pierwszą konstytucję – opowiadała s. Radosława Podgórska.
Tę współpracę przerwała choroba kapłana z Pokrzywnicy, który zmarł 28 lipca 1920 roku. Msza pogrzebowa ks. Krawieckiego odbyła się w kościele ojców kapucynów na Miodowej, a na początku sierpnia, przy odgłosach bitwy pod Warszawą, m. Elżbieta osobiście przywiozła metalową trumnę z jego ciałem do rodzinnej parafii. – Jego pragnieniem było spocząć w ziemi, z której wyszedł. W archiwalnych zapiskach czytamy o tym, że m. Czacka cały czas towarzyszyła ks. Krawieckiemu w chorobie, była przy nim w szpitalu, modliła się, a kiedy zmarł, "zapłakała". Trzeba wiedzieć, że była osobą mężną i czasy były takie, że nie okazywało się swoich uczuć. Ten opis pokazuje, jak ważny był dla niej ks. Władysław – mówiła s. Radosława.
Na tym duchowym fundamencie m. Elżbieta zbudowała dzieło Lasek. W okresie poprzedzającym powstanie warszawskie pojawił się tam ks. Stefan Wyszyński. Przyszły prymas był wówczas kapelanem miejscowego oddziału AK, a w Laskach miał odprawić tylko jedną Mszę św. – Jak powiedział jeden z zaprzyjaźnionych księży, "święci zawsze się gdzieś spotkają". Tak było w tym przypadku. Ich droga przyjaźni zaczęła się w 1926 roku. Ksiądz Wyszyński w piękny sposób włączał się we wszystkie dzieła m. Czackiej – posługiwał przy niewidomych, służył jako kapłan i sanitariusz w szpitalu polowym, który zorganizowali wspólnie przed wybuchem powstania. Ta przyjaźń przetrwała do końca. Z zapisków jednej z sióstr wiemy, że w Komańczy, w pokoiku, w którym mieszkał, miał wizerunki trzech matek – Matki Bożej Częstochowskiej, swojej rodzonej matki, którą stracił za młodu, a trzecim wizerunkiem było zdjęcie m. Czackiej, bo – jak podkreślał – "ona jak matka przyjęła go pod swoje skrzydła". Nas nie dziwi ta wspólna beatyfikacja. Prymas miał być beatyfikowany w ubiegłym roku, ale syn poczekał na matkę, bo rzeczywiście taką relacją darzyli siebie nawzajem – mówiła s. Gabriela.
Matka Elżbieta Róża Czacka była założycielką Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża i prekursorką działań na rzecz osób niewidomych w Polsce. Zapoczątkowała dzieło Lasek, któremu poświęciła się w całości, a gdzie do dziś siostry "posługują na rzecz niewidomych na ciele i na duszy".
Dziesięć ostatnich lat życia w chorobie i cierpieniu przyszła błogosławiona ofiarowała właśnie za to dzieło i zgromadzenie, które powstawało pod opieką kapłana z Pokrzywnicy.
Ojciec Święty Franciszek zatwierdził 27 października cud za jej wstawiennictwem.
Beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego i m. Czackiej zaplanowano na 12 września w Warszawie.