W płockiej farze, przy grobie sługi Bożej m. Józefy Hałacińskiej - założycielki sióstr pasjonistek, odbyło się sympozjum naukowe.
W 100-lecie istnienia Zgromadzenia Sióstr Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa nie można było nie przywołać jego początków i przypomnieć postaci założycielki. To zadanie podjęto nie tylko od strony historycznej, ale wydobywając jej świadectwo i przebyte próby wiary. Takie spojrzenie było możliwe dzięki analizie dokumentów zgromadzonych w procesie beatyfikacyjnym i materiałom źródłowym z archiwów rzymskich. Mówili o nich ks. prał. Waldemar Turek z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej i o. prof. Zdzisław Kijas z Papieskiego Wydziału Teologicznego św. Bonawentury Seraficum w Rzymie.
O celach i środkach nowego zgromadzenia żeńskiego w świetle listu s. Hałacińskiej do papieża Benedykta XV mówił pierwszy z prelegentów. Odniósł się do dokumentu z 1918 r., który zachował się w archiwach Kurii Rzymskiej. – Pisząc ten list s. Hałacińska miała 51 lat, w tym 30 lat życia zakonnego. Prosiła papieża o zgodę na utworzenie na ziemiach polskich nowego "zgromadzenia pasyjnego, pokutnego i ekspiacyjnego, bez klauzury". W liście do papieża wyjawiła motywację tej prośby; jest to jednocześnie dowód jej głębokich przeżyć duchowych – mówił ks. prałat.
Chodzi bowiem o "wewnętrzne przynaglenie", które s. Hałacińska nosiła w sobie przez 30 lat, aby założyć zgromadzenie pasyjne, w którym cały czas byłaby rozważana męka Pańska, odprawiana Godzina Święta w każdy czwartek wieczorem, gdzie szczególnym nabożeństwem byłaby Droga Krzyżowa, gdzie w piątki zachowywane by było ścisłe milczenie, aby zadośćuczynić za grzechy języka; w tym samym duchu zadośćuczynienia siostry uczestniczyłyby dwukrotnie we Mszy św. niedzielnej. Zadaniem zgromadzenia miała być misja ewangelizacyjna i wsparcie księży w katechizacji dzieci, wychowanie sierot oraz usługiwanie chorym.
Najpierw, jak napisała w liście s. Hałacińska, "długo trwała w niej wewnętrzna walka łaski z naturą". Wytrwale się modliła, czuła się jednak niegodna podjęcia się takiego dzieła, a dodatkowo rodziły się w niej wątpliwości. Zaniechała więc wypełnienia tego natchnienia. – Radziła się aż ośmiu spowiedników, a jej skrupuły i duchowe niepokoje trwały latami. Będąc w zgromadzeniu sióstr serafitek, sama sobie zaostrzała dyscyplinę, a ten wewnętrzny głos stawał się coraz bardziej wyraźny: "Ja upadam pod krzyżem, i dalej niosę go z miłością, a ty nie chcesz go nieść ze Mną?" – mówił ks. Turek.
Siostra zwróciła się wreszcie z tą sprawą do biskupa krakowskiego księcia Adama Sapiehy, za jego zgodą napisała do papieża. Pozytywna odpowiedź przyszła po sześciu miesiącach. Wtedy zaczęło się poszukiwanie diecezji, w której zgromadzenie mogło by zacząć swą działalność apostolską. I wtedy m. Hałacińską przyjął w Płocku bp Antoni Julian Nowowiejski.
Co było duchowym fundamentem w niezłomnej postawie m. Józefy Hałacińskiej, że przez tak długie lata rozeznawała wolę Bożą co do nowego zgromadzenia? – zastanawiał się w swym referacie o. Zdzisław Kijas, który jest relatorem w rzymskiej fazie procesu beatyfikacyjnego założycielki sióstr pasjonistek. – Było nim słuchanie Boga nade wszystko i do tego stopnia, że stawało się ono pasją, rodzajem wielkiej miłości, aby jeszcze gorliwiej podążać za Bogiem. Było ono tak wierne, cierpliwe i konkretne, że wasza założycielka słyszała konkretne wezwanie: "Nakarmić ciała ludzkie chlebem, a dusze – Bogiem" – mówił do sióstr pasjonistek o. Kijas.
Sympozjum uświetnił występ laureatów Diecezjalnego Przeglądu Piosenki i Pieśni Pasyjnej.