W Płocku gościli przedstawiciele polskiej fundacji charytatywnej Orla Straż, która pomaga ofiarom terroryzmu islamskiego na Bliskich Wschodzie wrócić do normalnego życia.
Jeszcze do jutra w pobliżu katedry można oglądać zamontowaną kilka dni temu wystawę plenerową przybliżającą działalność Fundacji Orla Straż, której przedstawiciele gościli w tę niedzielę w dwóch parafiach płockich: katedralnej i św. Józefa na Cholerce. Organizacja charytatywna założona przez kmdr. ppor. rez. Bartosza Rutkowskiego, poprzez różne projekty socjalne pomaga mieszkańcom Syrii i Iraku, ofiarom terroryzmu ISIS, wrócić do normalnego życia i pracy w ich ojczyznach.
- Gdy zaczynałem tę działalność, myślałem, że to my coś dajemy tym ludziom. Teraz widzę, że to, iż my możemy pomóc, to jest dar od Pana Boga, za który powinniśmy codziennie dziękować - przyznał Bartosz Rutkowski, opowiadając w Płocku o Fundacji Orla Straż.
A wszystko zaczęło się w 2015 r., gdy - jak sam wspominał - dosłownie na 15 minut przed wyjściem do pracy przeczytał informację o torturowaniu i ukrzyżowaniu przez ISIS dwunastoletniego chłopca. - Ja sam jestem ojcem dwóch synów, z których jeden miał wtedy właśnie 12 lat. Tego dnia zapytałem żonę, czy nie ma nic przeciwko temu, abym zdjął mundur. Byłem żołnierzem zawodowym, miałem za sobą 22 lata na służbie w Wojsku Polskim. Żona była wstrząśnięta, tym bardziej, że jeden z naszych synów miał dopiero 8 lat, ale zrozumiała moją potrzebę i tak jest do dzisiaj. Postanowiłem wyjechać na Bliski Wschód i zacząć pomagać ludziom, którzy cierpią z rąk terrorystów islamskich - wspominał założyciel Fundacji Orla Straż.
Już pierwszy wyjazd na Bliski Wschód, w trzy miesiące po podjęciu decyzji, pozwolił na rozpoznanie, jakiej grupie społecznej trzeba pomóc od razu. Były to kobiety i dzieci, które miały za sobą niewolę u ISIS. - Zrozumiałem, że im trzeba pomóc natychmiast, nie można odłożyć tego w czasie, jeśli chcemy, by te społeczeństwa kiedykolwiek wróciły do normalności - mówił Bartosz Rutkowski. Dziś Orla Straż prowadzi różne projekty socjalne, w ramach których pomaga tamtejszych ludziom m.in. odbudować domy i warsztaty pracy, aby mogli zacząć normalnie żyć. To są tacy sami ludzie jak my, przekonywał założyciel fundacji, tylko że wojna zabrała im wszystko. Jeśli ktoś był hodowcą, Orla Straż pomaga mu kupić stado zwierząt, jeśli ktoś miał jakiś warsztat pracy - był np. fryzjerem, ślusarzem, fundacja pomaga mu odbudować stanowisko pracy i zapewnić narzędzia.
W ramach projektu "Dobra Praca" powstały m.in. zakłady fryzjerskie, sklepy spożywcze i odzieżowe, gabinet lekarski i warsztat ślusarski. A dzieje się to nie za jakieś ogromne sumy. - Za nieco ponad 4 tys. zł. kupiliśmy wszystkie narzędzia dla ślusarza, który ze swojej pracy może utrzymać 8-osobową rodzinę. I to nie jest tak, że ta pomoc zatrzymuje się na tej jednej rodzinie, bo oni za chwilę pomagają sąsiadom - mówił podczas spotkań w katedrze płockiej założyciel Orlej Straży.
Pomoc fundacji kierowana jest w głównej mierze do chrześcijan i jazydów, bo to oni stali się tam obiektem szczególnego okrucieństwa ze strony terrorystów islamskich. - Pamiętajmy, że ludzie zamieszkujący tamte tereny przyjęli Chrystusa w I wieku naszej ery, to jest kolebka chrześcijaństwa. I można im pomóc, bo oni nie chcą być żebrakami - podkreślał B. Rutkowski.
Przedstawiciele Orlej Straży, goszcząc w parafiach płockich, mieli w kościołach krótkie wystąpienia, ale chętnie też odpowiadali na pytania osób, które podchodziły do nich po Mszy św. W tym dniu zbierali też ofiary na swoje projekty i zachęcali do dalszego wspierania tych programów.
Fundacja prowadzi stronę internetową pod adresem www.orlastraz.org oraz fanpage, na których można znaleźć szczegółowe informacje o jej działalności oraz o tym, jak można pomóc jej nieść pomoc chrześcijanom na Bliskich Wschodzie.
am