W świecie, w którym krzyk stał się głównym argumentem w dyskusjach, "Dzienniczek", zdaniem płockiej lekarki Hanny Dudy, wskazuje na wartość i skuteczność milczenia.
- Gdy ostatnio zajrzałam do mojego egzemplarza "Dzienniczka", okazało się, że jest on bardzo kolorowy… Lubię zakreślać niektóre fragmenty, bo w ten sposób łatwiej wrócić później do pewnych rzeczy - mówi dr Hanna Duda, ordynator Oddziału Neonatologicznego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym na Winiarach w Płocku.
"Dzienniczek" towarzyszy jej z różną intensywnością w codziennym życiu od kilkunastu lat. - Gdy czytamy ten rozpisany na wiele stron dialog Faustyny z Jezusem, widzimy, jak bardzo jest on żywy i przez to staje się bardziej realny. Wszystko tu jest takie dotykalne. Sama Faustyna jest nam bliska, bo żyła tu, i to nie tak dawno temu, chodzimy po miejscach, do których ona chodziła i modlimy się tam, gdzie ona się modliła. Klękamy przed figurą Maryi, przed którą ona klękała - zauważa H. Duda.
W "Dzienniczku" znajduje wiele odpowiedzi na trudne pytania i ważne słowa, które są drogowskazami w codziennym życiu i rodzinnym, i zawodowym. A są to słowa o ufności, o wykonywaniu najprostszych rzeczy z miłością, a zwłaszcza słowa o milczeniu. - Ja bardzo cenię sobie milczenie i go szukam. Wielokrotnie przekonuję się, że w czasie różnych trudnych rozmów, szczególnie w pracy, zachowanie milczenia, pozwolenie na wypowiedzenie się innym osobom, a samemu nabranie dystansu, bardzo pozwala w danej sytuacji odkryć, co jest rzeczywiście istotne. Milczenie ma naprawdę zastosowanie w różnych sytuacjach międzyludzkich. Ale może trzeba zacząć od słuchania siebie i tego, co we mnie krzyczy, płacze, boi się, i dalej szukać Bożego słowa? – mówi lekarka.
- Otwierając "Dzienniczek" nigdy nie zawiodłam się. Może nie od razu, od pierwszego przeczytanego zdania, ale prędzej czy później zawsze znajduję światło, którego szukam. Pewnie częściej zaglądam do niego w sytuacjach trudnych. Ale lubię go czytać również wtedy, gdy mam takie chwile na zatrzymanie, na modlitwę - podkreśla.
am