Trzeba iść płockimi śladami objawień Bożego Miłosierdzia. A prowadzą nas one również do Białej i do pewnego epizodu, w którym Pan pozwolił s. Faustynie lepiej poznać siebie samą.
W Białej była filia płockiego klasztoru i zaplecze gospodarcze dla Zakładu "Anioła Stróża". Siostra Faustyna przebywała tam kilkakrotnie dla podreperowania zdrowia, ale także pracowała w kuchni, w polu i pomagała w kaplicy. Zachowały się dwa listy, które pisała z tego miejsca. "Siostro, ja obecnie jestem na Białej. Bardzo jest tu ładnie. (...) Wie siostra, że się bardzo cieszę, że jest Pan Jezus, On mi jest wszystkim" - pisała na trzy miesiące przed pierwszymi objawieniami Pana Jezusa Miłosiernego. "Żyję z wiary i dlatego jestem szczęśliwa, i zadawalniam się tym, co Pan Bóg daje. Siostro droga, ja idę naprzód, nie zważając na to, czy słonko świeci, czy też burza z piorunami. Idę za prawdą, a ta mnie wyswobadza ze wszystkich trudności. I jak to siostra wie, Pan jest, a jak jest Pan w domu, to wszystko dobrze" - pisała swoje proste i mocne wyznanie wiary - to z kolei w sierpniu 1932 roku.
Ale najważniejszy z zapisków o Białej znajdujemy w samym "Dzienniczku", w nr. 71. Pan Jezus ukazał się siostrze w czasie, gdy kwitły róże.
Kiedy byłam wysłana na kurację do domu płockiego, miałam szczęście ubierać kaplicę kwiatami. Było to na Białej. Siostra Tekla nie zawsze miała czas, a więc często sama ubierałam kapliczkę. W pewnym dniu nazrywałam najpiękniejszych róż, aby ubrać pokój pewnej osoby. Kiedy się zbliżałam do ganku, ujrzałam Pana Jezusa stojącego w tym ganku, który mnie zapytał łaskawie: córko Moja, komu niesiesz te kwiaty?
Milczenie moje było odpowiedzią dla Pana, ponieważ w tej chwili poznałam, że miałam bardzo subtelne przywiązanie do tej osoby, której przedtem nie dostrzegłam. Natychmiast Jezus znikł. W tej chwili rzuciłam kwiaty na ziemię i poszłam przed Najświętszy Sakrament z sercem przepełnionym wdzięcznością za tę łaskę poznania siebie.
Tamtego domu i ganku, na którym s. Faustyna zobaczyła Pana, już nie ma. Zachowały się kamienne fundamenty i figura Miłosiernego w miejscu, gdzie była kaplica. A tamto zdarzenie na ganku pokazuje, że najważniejszym duchowym kierownikiem dla s. Faustyny był sam Jezus, który wciąż czuwał i pomagał jej oczyszczać intencje, odrywać się od wszelkich przywiązań i coraz goręcej kochać Jezusa - nad róże, nad ludzi, nad siebie samą.
Do dziś zachowało się tabernakulum do przechowywania Najświętszego Sakramentu ze starej kaplicy. To przed nim modliła się św. s. Faustyna. Zachowały się figury Pana Jezusa, Matki Bożej, św. Antoniego. Pamiętają one lata 30. XX wieku. To wszystko można obejrzeć w domu sióstr, w sali pamiątek związanych ze świętą.
- Siostra Faustyna doznała w Białej łaski wewnętrznego poznania siebie. Przez to miejsce i mistyczne doświadczenie s. Faustyny rozumiemy, że wolę Bożą trzeba przyjmować w promieniach Bożego miłosierdzia. To jest łaska i charyzmat tego miejsca - mówi s. Amadeusza, przełożona domu.