- Miłosierdzie Boże samo mnie znalazło - mówi ks. dr Tomasz Brzeziński, rektor sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku.
Jeszcze przed wstąpieniem do seminarium trafiłem do tego miejsca, aby modlić się w ważnych momentach, o rozeznanie mojego powołania. A potem, gdy już byłem klerykiem, a w parafiach diecezji trwała peregrynacja tego obrazu, który teraz jest czczony w sanktuarium, zaś w czasie przerw w nawiedzeniu znajdował się w seminaryjnym oratorium, ja często lubiłem się przy nim modlić - mówi ks. rektor. Również temat jego pracy doktorskiej obronionej na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie dotyczył Bożego Miłosierdzia.
- To miejsce kojarzy mi się z "ziemią świętą", bo Jezus tu przyszedł i wciąż dokonuje cudów. Tu jest szczególny duchowy klimat, atmosfera wrażliwości i serdeczności. To inny świat w świecie - dodaje.
Jako teolog i znawca problematyki Bożego Miłosierdzia zwraca uwagę na to, co jest istotne w orędziu, które Pan Jezus przypomniał światu, objawiając się św. s. Faustynie: - Ten kult koncentruje się wokół wezwania do nawrócenia. Chodzi bowiem o oczyszczanie, o przejście od praktyk religijnych do wewnętrznych postaw, o formowanie na nowo serca. Objawienia w Płocku rozpoczynają się od polecenia Pana, aby namalować obraz i od wezwania do ufności. Tu jest ukryte najgłębsze wezwanie ewangeliczne, aby być miłosiernym. W tym przesłaniu Pana Jezusa i w tym miejscu jest ukryte przesłanie - nie zatrzymuj się na tym, co zewnętrzne, ale idź w głąb. Często zatrzymujemy się na zewnętrznej formie, a powinniśmy pójść dalej, zmieniać swoje życie. Można odmawiać Koronki i Różańce, a jednocześnie stać w miejscu - mówi ks. Brzeziński.
Centralne miejsce zajmuje obraz. Ksiądz rektor wyjaśnia również jego znaczenie. - Jest on dynamiczny: Jezus jest w drodze do nas, podobnie i my mamy czynić. Dla mnie wzrok Jezusa z tego wizerunku jest szczególny. Niezależnie z której strony na niego patrzę, Jezus patrzy na ciebie, tak jak w życiu. Ten obraz przejmuje też nasze emocje: gdy jestem smutny, On też jest smutny, gdy jesteś radosny, podobnie i On. Widzę więc odbicie siebie w tym obrazie. Duchowa siła nie jest w jego pięknie, bo on jest narzędziem, naczyniem, a ty przez wiarę i ufność mamy je przekroczyć i pójść dalej - wyjaśnia ks. Tomasz Brzeziński.